"Kukliński zasługuje na ulicę w Warszawie, a Warszawa i Polacy zasługują na to, żeby ulice nie nazywały się imieniem Armii Ludowej, organizacji, która współpracowała ze Związkiem Radzieckim, ale imieniem tych, którzy naprawdę ryzykowali, żeby Polska była wolna i by było mniej ofiar w czasie stanu wojennego, być może nawet - by zapobiec większemu konfliktowi" - mówił Kowal w niedzielę na konferencji prasowej.
Zwrócił uwagę, że dzięki filmowi o Kuklińskim "Jack Strong", który wszedł na ekrany polskich kin, świat dowiaduje się o jego dokonaniach, a wielu młodym ludziom imponują jego odwaga i poświęcenie. "Czas upamiętnić w godny sposób współczesnego tytana, który samotnie i skutecznie potrafił stawić czoła sowieckiemu imperium" - uważa Kowal.
Podkreślił, że Kukliński był wielkim polskim patriotą, który zaryzykował życie swoje, swoich bliskich, wprawił swoją odwagą w zachwyt wielu obserwatorów na całym świecie. "Jeśli uważamy Kuklińskiego za bohatera, niech on ma ulicę w Warszawie" - przekonywał.
Jego zdaniem jest to dobry moment, by twardo upomnieć się o to, żeby jedna z najważniejszych stołecznych ulic zmieniła swoją nazwę. "Apeluję do władz Warszawy, aby nie bały się tej decyzji" - mówił europoseł.
Przypomniał, że od dłuższego czasu grupa warszawskich radnych, m.in. Olga Johann i Michał Grodzki starają się, aby jedna z ulic na Bemowie, Nowolazurowa, nazwana została imieniem Kuklińskiego.
Kowal zapowiedział, że jeśli nie będzie na to zgody, rozpocznie zbieranie podpisów pod petycją w tej sprawie i publikowanie apeli do różnych środowisk, nie tylko w stolicy, ale w całej Polsce, o poparcie tej inicjatywy. "Apeluję do polityków: koleżanki i koledzy, ta sprawa jest poza dyskusją. (...) Apeluję do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz: pani prezydent, proszę się nie bać, proszę poddać wniosek radnych warszawskich pod głosowanie, a radni PO niech go poprą, niech to będzie nasze wspólne dzieło" - dodał.
Pytany, czy nie obawia się, że ta inicjatywa wywoła protesty, ponieważ nie wszyscy uważają Kuklińskiego za bohatera - dla niektórych jest on zdrajcą - Kowal zwrócił uwagę, że do dziś w Warszawie ulice noszą takie nazwy jak Armii Ludowej - kontrowersyjnej organizacji, która powinna pozostać tylko w podręcznikach do historii. "Jeśli porównujemy dzieło Armii Ludowej i wpływ tego, co zrobiła Armia Ludowa, na niepodległość Polski, z tym, co zrobił Kukliński, nie ma wątpliwości, ze to on zasługuje na uhonorowanie" - podkreślił.
Ryszard Kukliński (pseud. Jack Strong) był oficerem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Na początku lat 70. nawiązał współpracę z wywiadem amerykańskim. Przekazywał Amerykanom strategiczne plany Układu Warszawskiego. Uprzedził ich o zamiarze wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Kukliński został przerzucony do USA w 1981 r., żył w Stanach Zjednoczonych pod zmienionym nazwiskiem. W 1984 r. sąd w PRL wydał na niego wyrok śmierci, który w 1995 r. uchylono. Kukliński zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie. (PAP)