Zdaniem Radosława Sikorskiego Europa cierpi z powodu kryzysu także z winy "największych graczy". - Tego kryzysu byśmy nie mieli, gdyby państwa strefy euro przestrzegały zasad, które same sobie w traktacie narzuciły. Winna kryzysowi jest więc nie tylko Grecja - uznał minister.
Sikorski powiedział, że Polska chce w dalszym ciągu uczestniczyć w rozmowach o przyszłości wspólnej europejskiej waluty, skoro "jest zobligowana traktatem do jej przyjęcia".
Janukowycz przecenia swoją siłę?
Zapytany o kwestię polityki wschodniej tak przez Polskę "forowanej" w Brukseli Sikorski wyraził przekonanie, że choć tekst umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, na którym zależało polskiej prezydencji został uzgodniony i jest jej sukcesem - niczego jednak nie przesądza. Powinien o tym wiedzieć prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, który próbuje "licytować się" z Europą żądającą powtórnego procesu Julii Tymoszenko.
- Jak się licytuje to można przecenić siłę swoich kart - przestrzegał więc Janukowycza Sikorski, który przypomniał, że wschodni sąsiad Polski dzięki umowie funkcjonowałby w relacjach z Unią Europejską na zasadach Norwegii czy Szwajcarii.
"Ten system trzeba chronić"
Oceniając cele polskiej polityki zagranicznej wyznaczone 4 lata temu minister uznał, że "wydarzenia potwierdziły ich słuszność". - Postawienie na pragmatyczne relacje, więcej, a nie mniej Europy i chronienie sprzyjającej Polsce koniunktury były dobrymi decyzjami - powiedział polityk PO i zakończył: - Jesteśmy nadal w sytuacji najlepszej koniunktury od kilkuset lat. Jest to system, który trzeba chronić, bo on nam służy.