Pikietujący zebrali się we wtorek rano o godzinie 6. Przyszło na nią około 100 osób, głównie piloci i personel pokładowy ubrany w mundury służbowe. Pikieta była zaplanowana do godz. 9.
"Przyszedłem tutaj wysłuchać państwa, tak, jak wysłuchiwaliśmy państwa uwag i spostrzeżeń przez dwa lata. Głęboko wierzę w to, że mimo różnic, jakie są między nami, z całego serca chciałbym by zapanował pokój i byśmy zaczęli ze sobą rozmawiać" - powiedział Milczarski.
Słowa prezesa zagłuszane były przez pikietujących, którzy krzyczeli m.in. "konstytucja", "dość łamania praw", "chcemy godnej pracy".
Przewodniczący związku zawodowego pilotów komunikacyjnych w PLL LOT Adam Rzeszot powiedział PAP, że to nie jest protest tylko pilotów, czy personelu pokładowego, ale wszystkich pracowników, zatrudnionych w LOT.
Z kolei szefowa największego w LOT Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik oceniła, że wtorkowa rozmowa będzie "pozorowana".
Wcześniej do zebranych przemówił przewodniczący OPZZ Jan Guzy, wyrażając poparcie dla protestujących. W pikiecie uczestniczył również ksiądz, który odprawił nabożeństwo i pobłogosławił protestujących.
Jak powiedział we wtorek rano dyrektor biura komunikacji korporacyjnej LOT Adrian Kubicki, wszystkie rejsy PLL LOT tego dnia odbędą się zgodnie z planem, pikieta pracowników spółki nie wpłynie na rozkład lotów narodowego przewoźnika.
na podst. "Nasz Dziennik", RP, PAP