6 października 1971 roku Ryszard Kowalczyk pomagał bratu Jerzemu w podłożeniu ładunku wybuchowego auli opolskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej, gdzie następnego dnia miała się odbyć uroczystość z okazji Dnia Milicjanta – święta komunistycznej MO i SB, podczas której zamierzano uhonorować funkcjonariuszy krwawo tłumiących protesty Grudnia ’70 na Wybrzeżu. Tego dnia odznaczenie miał odebrać m.in. komendant wojewódzki MO w Opolu ppłk Julian Urantówka, który przed niecałym rokiem w Szczecinie – jako szef miejscowej komendy milicji – dowodził akcją tłumienia robotniczych wystąpień, w czasie której od kul zginęło 16 osób.
Za dramatyczny gest sprzeciwu wobec brutalności komunistycznego reżimu Ryszard Kowalczyk został skazany na 25 lat więzienia i wysoką grzywnę; jego brat usłyszał wyrok śmierci. Mimo że wybuch został przygotowany tak, aby nikogo nie zabił, propaganda komunistyczna przedstawiała jego sprawców jako pospolitych bandytów i kryminalistów.
Skazanie braci Kowalczyków przez komunistyczny sąd wywołało falę protestów. W związku z presją społeczną, w styczniu 1973 roku, Rada Państwa złagodziła wyrok Jerzemu Kowalczykowi z kary śmierci na dożywocie. W tym czasie Ryszard Kowalczyk był więziony w Barczewie. Władze komunistyczne inwigilowały i represjonowały najbliższą rodzinę braci.
Powstanie „Solidarności” wzmogło społeczną krytykę władz PRL za uwięzienie Kowalczyków. Środowisko tygodnika „Solidarność Ziemi Łódzkiej” uruchomiło kampanię pod hasłem „Uwolnić braci Kowalczyków”; komunistów wzywały do tego także władze Związku oraz Komitety Obrony Więzionych za Przekonania. Organizowano głodówki i inne akcje protestacyjne. Pod petycją w obronie skazanych podpisało się w Polsce sześć tysięcy osób – w tym znani naukowcy i artyści, m.in. Aleksander Gieysztor, Kazimierz Dejmek, Stanisław Lem, Daniel Olbrychski i Wisława Szymborska. Starania o zwolnienie Jerzego i Ryszarda czynili także hierarchowie Kościoła.
Naciski na władze PRL przyniosły skutek w 1983 roku, gdy na wolność wyszedł Ryszard Kowalczyk. Dwa lata później więzienie opuścił jego brat Jerzy. Dopiero jednak upadek „żelaznej kurtyny” umożliwił działania na rzecz unieważnienia komunistycznych wyroków. W 1993 roku prezydent Lech Wałęsa podjął decyzję o ich zatarciu, przywracając obu skazanym przez PRL-owski sąd prawa obywatelskie. W 2001 roku o kasację wyroków zawnioskował Lech Kaczyński, ówczesny minister sprawiedliwości. Pełnej sądowej rehabilitacji bracia doczekali się jednak dopiero w 2005 roku.
Pięć lat później, z inicjatywy przywódców gdańskiej „Solidarności” Andrzeja Gwiazdy oraz Anny Walentynowicz, Jerzego i Ryszarda Kowalczyków uhonorowano tablicą na ścianie pamięci przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku.
W uznaniu braci Kowalczyków na rzecz walki o demokratyczną Polskę prezydent Andrzej Duda nadał im Krzyże Kawalerskie Orderu Odrodzenia Polski. – Całe nasze dorosłe życie walczyliśmy, szczególnie brat Jerzy, z totalitarną władzą nie licząc na jakiekolwiek uznanie. Uważaliśmy tę walkę za naszą powinność – mówił Ryszard Kowalczyk odbierając zaszczytne odznaczenie w październiku 2016 roku.
Musiało minąć czterdzieści pięć lat od wysadzenia auli WSP, aby obaj bracia – po dekadach komunistycznego zniewolenia i zakłamania – otrzymali należne miejsce w polskiej historii.