- Mam takie oczekiwanie, aby nasze państwo uczyniło wszystko, by wyjaśnić okoliczności tej katastrofy – powiedział dziennikarzom prezydent po mszy św. odprawionej w Krypcie na Wawelu.
Lech i Maria Kaczyńscy zginęli 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem w drodze do Katynia na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W katastrofie zginęły także 94 inne osoby, w tym wielu wysokich rangą urzędników państwowych, dowódców wojskowych oraz duchownych. Uroczystości pogrzebowe prezydenckiej pary odbyły się w Krakowie 18 kwietnia 2010 r. Spoczęli oni w sarkofagu w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu.
W krypcie, w której znajduje się sarkofag Lecha i Marii Kaczyńskich, jest także tablica ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Na tablicy widnieją: łacińska sentencja "Corpora dormiunt, vigilant animae" (Ciała śpią, dusze czuwają), napis: "Pamięci ofiar katastrofy w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r." oraz nazwiska ofiar katastrofy.
Prezydent był pytany przez dziennikarzy po porannych uroczystościach na Wawelu, czy jesteśmy obecnie bliżej wyjaśnienia przyczyn tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r.
- Ja mam przede wszystkim takie oczekiwanie od samego początku, od dnia, w którym to się zdarzyło, od tego 10 kwietnia 2010 roku, że polskie państwo uczyni wszystko, aby tę sprawę wyjaśnić, żeby dociec tego, dlaczego i w jaki sposób zginęło, po pierwsze, mnóstwo Polaków (...), po drugie, wielkich osób polskiego życia publicznego, polskiego życia politycznego, wykonując swoje państwowe obowiązki – mówił Andrzej Duda.
Ocenił, że "to, co się działo przez lata" w sprawie katastrofy - "cała postawa w związku ze śledztwem, początek, oddanie sprawy w ręce rosyjskie - do dzisiaj trudno jest to zrozumieć, dlaczego to nastąpiło, dlaczego nie ma chociażby protokołów, notatek z podstawowych wydarzeń, które wtedy miały miejsce".
Wskazał, że brakuje m.in. "notatek z podstawowych rozmów, które wtedy były prowadzone pomiędzy czołowymi politykami". - To jest coś, czego nie sposób zaakceptować, i to jest na pewno coś, co powinno być badane i co powinno być ustalane, natomiast nie przy wigilijnym stole, w domach Polaków, tylko po prostu są właściwe organy państwa: są służby, jest prokuratura, są biegli i to oni się tymi sprawami powinni zajmować; powinni się byli nimi zajmować rzetelnie od samego początku - dodał prezydent.
- To nie było byle wydarzenie, to nie był jakiś tam wypadek - to była katastrofa, w której, będąc na służbie, zginęła elita polskiego świata polityki i polskiego życia publicznego, i obowiązkiem polskiego państwa, absolutnym obowiązkiem polskiego państwa od samego początku, czyli władz państwowych, było czynić wszystko, aby tę sprawę wyjaśnić - zaznaczył.
Prezydent pytany był również o ocenę prac podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. - Czekam spokojnie na wyjaśnienie tej sprawy, nie przeszkadzam w tym, nie wtrącam się w to, ponieważ dzisiaj jest prokuratura, która tą sprawą się zajmuje, są służby, które tą sprawą się zajmują i ja po prostu pozwalam działać, czekam na wyniki tych prac - mówił prezydent.
Andrzej Duda podkreślił, że sprawa zwrotu wraku samolotu Tu-154M jest coraz bardziej znana w przestrzeni międzynarodowej. - Proszę mi wierzyć, ja prowadzę wiele rozmów międzynarodowych. Rozmawiałem ostatnio w Monachium na ten temat z senatorem McCainem (...) i innymi politykami – podkreślił prezydent Duda.
- Systematycznie informuję, jak ta sytuacja wygląda. Ona jest znana, coraz bardziej znana w przestrzeni międzynarodowej, bo wiedza na ten temat, jaką ja zastałem, kiedy po raz pierwszy zacząłem się spotykać jako Prezydent RP, była na arenie międzynarodowej w zasadzie żadna, jeśli chodzi o czołowych polityków - podkreślił Andrzej Duda.
Wyraził nadzieję, że sytuacja będzie się stopniowo zmieniała. - Zmienia się też sytuacja międzynarodowa. Proszę zobaczyć, jakie wydarzenia miały miejsce od 2010 r. Ile się zmieniło w tej przestrzeni międzynarodowej, przede wszystkim na gorsze, niestety. Sytuacja nie jest łatwa w tej sprawie. To jest taki trudny proces dyplomatyczny, polityczny. Sprawa bardzo złożona. Trzeba prowadzić konsekwentne działania - zauważył.
Po wyjściu z porannej uroczystości Andrzej Duda powiedział, że 10 kwietnia 2010 r. był dniem absolutnie niepowetowanej straty dla polskiego życia publicznego. - Na przestrzeni tych lat widać, że ta strata jest - zaznaczył.
Jednocześnie podkreślił, że 10 kwietnia, "to dzień głębokiej refleksji, zadumy i wspomnienia o tamtym dniu sprzed siedmiu lat, o tym, co przeżyliśmy". - A przede wszystkim o tych, których nie ma dziś wśród nas, których nam - przynajmniej mi osobiście na pewno bardzo brakuje - pana prezydenta profesora Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki pani Marii, Marylki, wspaniałych osób, bardzo wielu pięknych ludzi, którzy wtedy odeszli - powiedział Andrzej Duda.
Następnie na cmentarzu parafialnym na Salwatorze prezydent złożył wieńce na grobach: śp. Ewy Bąkowskiej i śp. gen. Bronisława Kwiatkowskiego.
Andrzej Duda udał się także na grób śp. Zbigniewa Wassermana na krakowskie Bielany, a potem na Cmentarz Rakowicki, gdzie złożył wieńce na grobach: śp. Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, śp. Wiesława Wody, śp. Andrzeja Kremera, śp. Janusza Kurtyki i śp. gen. Włodzimierza Potasińskiego. Prezydentowi towarzyszyli ministrowie Krzysztof Szczerski i Wojciech Kolarski.