- Mam nadzieję, że nikt nie będzie zmieniał tych podstawowych zasad prawa rzymskiego. Prawo nie działa po prostu wstecz - powiedział.
Zaznaczył, że w samorządach na poziomie gmin mamy system zbliżony do systemu prezydenckiego, w którym bardzo silną pozycję ma jedna osoba: wójt, burmistrz, prezydent. Jak podkreślił, w Polsce konstytucja ogranicza możliwość sprawowania funkcji prezydenta państwa do dwóch kadencji.
Wprowadzenie ograniczenia kadencyjności w samorządzie jest - według ministra Andrzeja Dery - czymś naturalnym, normalnym i zrozumiałym. - O tym rozmawialiśmy z przedstawicielami samorządów od wielu, wielu lat. To nie są nowe pomysły, one już wcześniej padały. Mnie się wydaje, że zrozumienie polityczne dla tej inicjatywy będzie bardzo duże. Wbrew pozorom - powiedział Andrzej Dera.
Zdaniem prezydenckiego ministra zmiana dotycząca kadencyjności nie jest kwestią natury partyjnej, ale ustrojową. - Zapis, że nie można dłużej pełnić funkcji niż dwie kadencje jest czymś zrozumiałym i naturalnym w demokracji - ocenił. Powiedział, że jest to swego rodzaju bezpiecznik, by nie dochodziło do podporządkowania sobie tych małych ojczyzn. Co - jak mówił - dzieje się w różnych sytuacjach.
- Powiedzmy sobie szczerze: władza na poziomie lokalnym zależna od jednej osoby, która jest największym pracodawcą, niestety później powoduje szereg komplikacji, niekorzystnych zjawisk - dodał minister Dera.
Na podst. prezydent.pl, PAP