Do Warszawy zjechali fani twórczości basisty The Beatles i The Wings z całej Polski a także z Francji, Niemiec i Czech. Koncert na Stadionie Narodowym był pierwszym z zaledwie trzech, jakie sir Paul zaplanował w Europie podczas swojej światowej trasy koncertowej „Out There!".
Koncert rozpoczął od „Eight Days A Week", przeboju Beatlesów z płyty „Beatles For Sale" (1964).
„Cześć, Polacy, dobry wieczór Warszawo!" – przywitał się z widownią po polsku, ubrany w białą koszulę i czarny płaszcz, sir Paul. „Przykro mi, że nie potrafię powiedzieć więcej po polsku, ale to dla mnie bardzo trudny język" – tłumaczył. „To dla mnie wspaniała chwila, chcę się nią nacieszyć" – powiedział muzyk, po czym stanął nieruchomo na środku sceny, słuchając głośnej owacji widowni, która zaśpiewała, obchodzącemu kilka dni temu 71. urodziny muzykowi, „Happy Birthday". „Pamiętaliście" – nie krył radości i zdumienia McCartney.
Kolejne utwory to przegląd jego największych przebojów. Nie zabrakło beatlesowskich klasyków, jak również utworów z repertuaru grupy Wings, którą McCartney dowodził po rozpadzie Beatlesów.
McCartney wzbudził szczególny entuzjazm publiczności wykonując solowe, akustyczne utwory: „Eleanor Rigby" a także „Blackbird" i – dedykowaną koledze z Beatlesów, zmarłemu w 1981 r. Johnowi Lennonowi „Here Today". Ku pamięci innego Beatlesa, zmarłego w 2001 r. George'a Harrisona, basista wykonał utwór „Something", który Frank Sinatra nazwał „najlepszą piosenką o miłości, jaką napisano". Każdą kolejną piosenkę, publiczność wypełniająca po brzegi Stadion Narodowy, przyjmowała entuzjazmem.(PAP)