– Ideologia gender jest ideologią marksistowską w ścisłym tego słowa znaczeniu – zauważył ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL. Prelegent zauważył, że nauka chrześcijańska definiuje to bardzo jasno – wszelki byt skończony pochodzi od absolutnego ducha – Boga, który pomyślał wszechświat, umiłował wszechświat i w czasie i w przestrzeni powołał go do istnienia jako doskonały.
– Każdy byt – także człowiek jako kobieta i mężczyzna – nie wymaga żadnej istotnej korekty, ponieważ zostały absolutnie doskonale pomyślane przez Boski duch stwórczy i zostały też doskonale stworzone. Marks mówi, że ze świadomości ludu należy najpierw wykorzenić naukę, iż to Bóg jest Stwórcą świata. Według niego, praprzyczyną wszystkiego jest materia, która jest zarazem wieczna i czasowa. Materia zawsze pozostaje materią, jednocześnie musi się rozwijać. Szczytowym punktem jej rozwoju jest to, że materia się rozpada w swojej wewnętrznej sprzeczności na kobietę i mężczyznę. To są artykulacje sprzeczności materii. Engels jeszcze to uszczegóławia. Według niego, mężczyzna reprezentuje burżuja, a kobieta – proletariat. Te wzajemne sprzeczności wzajemnie się wykluczają – podkreślał ks. prof. Tadeusz Guz.
Wskazał, że marksowska, a zwłaszcza engelsowska filozofia to kolejne etapy prowadzące ku powstaniu ideologii gender. Wspólne jest tu odrzucenie Boga oraz sprowadzenie ludzkiej płciowości wyłącznie do aspektu materii, co ma swoje daleko idące konsekwencje. Degeneracji i zniszczeniu ulegają państwa, neguje się życie człowieka.
– Postuluje się uwolnienie seksualności. Związek monogamiczny to związek zniewolony. Dlatego trzeba sprowadzić kobietę z prostytucji monogamicznej do prostytucji z całym społeczeństwem. Dopiero wtedy będzie wolna. Ludziom należy tworzyć jedynie iluzję kultury – ich jedynym zajęciem na uniwersytecie w miejsce nauki powinno być wyżycie się seksualne, tak samo w gospodarce, sztuce itp. – mówił ks. prof. Guz.
Tym, co zniewala człowieka, jest kultura w pojęciu klasycznym, bazująca na sztuce, moralności, religii. Gender to próba ujmowania ludzkiej płciowości jako przyczyny wykluczenia społecznego, jako czegoś, co jest źródłem wszelkiej niesprawiedliwości społecznej. Więzy rodzinne zastępuje ciągła walka jednych przeciwko drugim. To stan permanentnej rewolucji.
Prof. Maria Ryś, kierownik Katedry Psychologii Rodziny w Instytucie Psychologii UKSW, podkreślała, że ideologia gender obala fundamentalne założenia odnoszące się do właściwości płci. Sprzeciwia się dotychczasowym wyobrażeniom o męskości i kobiecości. Seksualność jest zmienna, płynna, niestabilna, niczego nie można w niej ustalić, określić, wychować.
– Obecne działania genderowe wymierzone przeciwko małżeństwu to ustawy o związkach partnerskich czy też stosunkowo niedawno ratyfikowana przez polski Sejm tzw. konwencja antyprzemocowa, która już w swojej preambule zaznacza kontekst ideowy, definiując, czym jest płeć, i stwierdzając, że przemoc wobec kobiet nie jest uwarunkowana patologiami, lecz stereotypowym postrzeganiem kobiety. Według tego dokumentu Rady Europy, instytucjonalizacją przemocy jest rodzina biologiczna oparta na monogamicznym związku kobiety i mężczyzny. Dlatego powinna ona zostać zlikwidowana, kobietę powinno zwolnić się z rodzenia dzieci, a reprodukcję jako czynnik ciemiężenia kobiet należy stechnologizować, czyli przenieść do klinik medycznych. Stąd rodzi się konieczność ocalenia chrześcijańskiej nauki o małżeństwie i rodzinie jako wspólnoty małżeństwa sakramentalnego jednej kobiety z jednym mężczyzną – zauważyła prof. Ryś.
Podkresliła, że trzeba głosić cywilizację miłości, co było marzeniem Jana Pawła II. – Naszym zadaniem jest ukazywanie piękna miłości małżeńskiej, piękna rodziny – dodała na zakończenie prof. Ryś.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik"
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.