Obecnie do szkółki uczęszcza około 12 osób, w wieku od 10 do 17 lat. Generalnie to dzieci z polskich rodzin. Ale są też Litwini, którzy po prostu zechcieli się nauczyć języka polskiego. Turmonty - to miejscowość wielojęzyczna. 50 proc. mieszkańców Turmontów to Polacy i przedstawiciele innych narodowości. Mówi się tu po rosyjsku, polsku, litewsku, białorusku – opowiada nauczycielka szkółki pani Anna Łotoczko. W rodzinach najczęściej mówi się po litewsku, a nawet jeżeli rodzina jest polska, to dominuje w niej najczęściej język rosyjski.
Dzieci uczą się w litewskich szkołach, więc niedzielna szkółka „Uśmiech" – to jedyne miejsce, gdzie można porozmawiać po polsku. Dodatkowo szkółka pełni funkcję konsolidującą – bo dzieci w wolnym czasie raczej nie mają czym się zająć – mówi pani Anna. Przychodzą więc do szkółki, uczą się języka polskiego, kultury polskiej i mają gdzie spędzić czas, napić się herbaty, zjeść kanapkę. A nie jest tajemnicą, że po papierosy i tanie wino młodzież sięga zazwyczaj wtedy, gdy nie ma nic innego do roboty.
W szkółce dzieci uczą się czytać i pisać po polsku. Idą też do pobliskiego kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego, gdzie po polsku czytają Pismo Święte.
Nie tylko język polski
Anna Łotoczka nie tylko uczy dzieci języka polskiego, ale w miejscowym Domu Kultury pracuje jako kierownik artystyczny – prowadzi zespół pieśni i tańca, uczy różnych gier, zabaw. Dzieci występują na wielu festynach – nie tylko lokalnych, wyjeżdżają też do sąsiednich Jeziorosów, Wisagini, Święcian, Podbrodzia, Ignaliny.
– Mamy wszystkie niezbędne przybory do nauki języka polskiego: podręczniki, zeszyty, a także dostęp do Internetu. Zawdzięczamy to pomocy finansowej Związku Polaków na Litwie – opowiada nauczycielka. Związek Polaków na Litwie utrzymuje również siedzibę oddziału – płaci za ogrzewanie, prąd. Zaopatruje oddział w znicze, które tradycyjnie 1 listopada zapala się na grobach, na polskim cmentarzu w pobliskich Bogdaniszkach. Nauczanie języka polskiego odbywa się jednak tak, jak języka obcego, bo na co dzień dzieci po polsku prawie nie mówią. – Cieszę, gdy dziecko poprawnie powie: „dziękuję", „proszę" – zwierza się pani Anna.
– Szkółce bardzo brakuje praktyki językowej. Dzieci przychodzą na lekcję tylko w niedziele. Poza szkółką nie kontaktują się w języku polskim. A przecież to jest kropla w morzu! Więcej możliwości dawały wyjazdy do Polski. Byliśmy w Toruniu i w Zakopanem. Dla dzieci to ogromne doświadczenie dające szansę na praktyczne posługiwanie się mową polską. To wszystko również dzięki pomocy Związku Polaków na Litwie (ZPL) i jej prezesa Michała Mackiewicza. Niestety, w tym roku wyjazdu nie udało się zorganizować – opowiada pani Ania.
Dzieci tracą motywację do nauki, bo wyjazdy były swego rodzaju nagrodą za pilne uczęszczanie do szkółki niedzielnej. Tym bardziej że do szkółki przychodzą nawet Litwini.
Akurat podczas pobytu na lekcji języka polskiego, na której obecni byli również dziennikarze portalu L24, była Litwinka. 17-letnia Indrė uczy się polskiego u pani Anny całe 5 lat!
Nic, tylko słowa podziwu, uznania i szacunku do takiej osoby jak pani Anna. Zważywszy na fakt, że pracuje....za darmo. Oddaje swój wolny czas, wiedzę, siły i energię, nie dostając za to żadnego wynagrodzenia, robi to, bo tak serce jej nakazuje.
Prowadzi szkółkę i lekcje „wyjazdowe". Najczęściej są to zajęcia historyczno-patriotyczne. Tak jak ta, ostatnia – 31 października, która odbyła się na polskim cmentarzu w Bogdaniszkach. Jak co roku pani Anna, pani Teresa i uczniowie szkółki odwiedzają ten zamknięty już cmentarz, sprzątają, porządkują i zapalają znicze na zapomnianych mogiłach.
Michał Mackiewicz: popieramy i pomagamy
– W miarę swych możliwości ZPL stara się szkółce pomóc, bo tak, jak i w innych zakątkach Litwy, nauczyciele w takiego rodzaju szkółkach pracują na zasadach społecznych, twierdzi prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz. Wyłącznie dzięki swemu entuzjazmowi i chęci, by coś dla polskości zrobić. Ostatnio problemy są tylko z wyjazdami, wynika to z tego, że ich finansowanie zostało przez Macierz znacznie zredukowane. Ale ci najlepsi – co nie opuszczają zajęć i robią postępy w nauce – na pewno będą wyjazdami premiowani – zapewnił prezes ZPL.
M. Mackiewicz nie wątpi w konieczność istnienia takich szkółek. Młodzież poznaje dzięki nim kulturę polską, angażuje się w organizowanie rożnego rodzaju imprez kulturalnych. Aktywni młodzi ludzie stanowią trzon działalności tamtego koła rejonowego ZPL.
– Popieramy ich działalność i pomagamy – zapewnił Mackiewicz.
Edward Trusewicz: Takie placówki mają rację bytu i perspektywę
Wiceprezes ZPL Edward Trusewicz powiedział L24, że już od ponad dziesięciu lat w naszym kraju działają polskie szkółki niedzielne. Ich liczba każdego roku jest podobna. Geografia rozpościera się na miejscowości oddalone od Wileńszczyzny, w których nie ma możliwości pobierania nauki w języku polskim w szkole ogólnokształcącej. Z perspektywy przeszło dziesięcioletniego okresu ich istnienia można pokusić się o stwierdzenie, że dobrze zdały egzamin, ich działalność stała się naturalną formą poznawania języka polskiego, elementów kultury i innych czynników polskości.
Zdaniem Trusewicza, działalność szkółek niedzielnych zarówno w Turmontach, jak też Wisagini, czy odległej Kłajpedzie albo Kownie jest podobna. Uczęszczają do nich ludzie młodzi, którzy czują naturalną więź z polskością. Czasem kuszącym czynnikiem jest również możliwość wyjazdów do Polski. – Placówki te działają pod auspicjami Związku Polaków na Litwie. Staramy się nieść im też pomoc w postaci materiałów dydaktycznych. Zdajemy sobie sprawę, że poziom tych szkółek jest różny. Ale tu jednak należy podziękować nauczycielom, którzy pracują społecznie, by dzielić się swoją wiedzą z młodymi ludźmi – powiedział Trusewicz.
Jezioroski Oddział ZPL
W Turmontach znajduje się Jezioroski Oddział Rejonowy Związku Polaków na Litwie (106 członków), którym kieruje pani Teresa Narkevičienė. Wiosną tego roku zastąpiła na tym stanowisku wieloletnią prezes Weronikę Bogdanowicz. Osoba aktywna i charyzmatyczna, cieszy się szacunkiem wśród lokalnej społeczności. Potrafiła nawet z miejscowym starostą znaleźć wspólny język i „wywalczyć", by – zaniedbywany przez lata – polski cmentarz w Bogdaniszkach został doprowadzony do porządku – wykarczowano krzaki, uprzątnięto teren itd. Jednak najważniejsze zadanie nowej prezes – to kontynuowanie Festynów Kultury Polskiej „Trzymajmy się razem". Bowiem poprzez kulturę można najskuteczniej wzmocnić ducha patriotycznego w każdym narodzie. To dzięki takim oddanym osobom, jak Anna Łotoczko i Teresa Narkevičienė, życie kulturalne Polaków z obrzeży Litwy nie umiera, a odwrotnie – nabiera barw.
Koło ZPL w Turmontach założono w 1992 roku, pierwszym prezesem jego była Monika Strazdienė, później - ś.p. Stanisława Wiejksza. Też w tej gminie zostało założone koło ZPL w Tylży. Prezesem była Weronika Skuriat, teraz funkcje prezesa pełni Stanislaw Obolewicz.
Poparcie AWPL
Prezes AWPL Waldemar Tomaszewski był w 1992 roku inicjatorem założenia kół ZPL. Dobrze znał te tereny, bo jeszcze jako uczeń był przywożony tu do prac rolnych (w sowieckie czasy uczniowie szkół pomagali radzieckim kołchoźnikom zbierać plony).
Miejscowość ta całkowicie ufa AWPL i jej prezesowi Waldemarowi Tomaszewskiemu, czemu dała dowód podczas wyborów prezydenta w 2014 i samorządowych w 2015 latach.
Według danych Głównej komisji wyborczej, Waldemar Tomaszewski wygrał w Turmontach wybory prezydenta Litwy 11 maja 2014 r. Na prezesa AWPL zagłosowało 48,04 proc. mieszkańców Turmontów. Przyszła prezydent Dalia Grybauskaitė zdobyła tu tylko 8,19 proc. głosów.
Turmonty poparły AWPL i na wyborach do rad samorządowych 1 marca 2015 roku. W tym okręgu wyborczym AWPL wygrała z wynikiem 28,57 proc.
***
Turmonty – najbardziej na północny wschód Litwy wysunięty polski przyczółek. Właśnie na skraju starostwa turmonckiego spotykają się granice trzech państw: Litwy, Łotwy i Białorusi. Turmonty zamieszkuje około 1000 osób. Są to Polacy, Rosjanie, Litwini, Łotysze, Białorusini.
W okresie międzywojennym, w latach 1919-1939, miejscowość znajdowała się w granicach II Rzeczypospolitej i mieściła się tu stacja kolejowa na granicy polsko-łotewskiej, polska szkoła, sąd, siedziba gminy, rynek i synagoga. W 1927 r. rozpoczęto budowę murowanej kaplicy, w 1933 r. - cerkwi. Po wojnie większość Polaków została przymusowo wysiedlona.
W 1958 r. miejscowość otrzymała status osiedla typu miejskiego, a w 1999 r. - miasteczka.
W czasach sowieckich w miasteczku osiedlali się pracownicy kolei, specjaliści od energetyki atomowej z całego Związku Sowieckiego. Dlatego nieoficjalnym językiem mówionym jest w Turmontach język rosyjski. Ale są tu też Polacy. Poza Turmontami Polaków można spotkać w pobliskich wsiach: Kimbarciszki, Smołwy, Tylża.
http://l24.lt/pl/polska-oswiata/item/97964-turmonty-polacy-na-kresach-kresow#sigProGalleria1ec5f26a05
„Projekt jest współfinansowany w ramach funduszy polonijnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej”
Komentarze
w sposob szczególny pozdrawiam KRASNOPOL , w ktorym urodziłam się i wychowywalam się do 17 roku życia. W Turmontach ukończylam 10 latkę i potem wyjechalam do POLSKI.Mam już 83 lata i co raz mocniej tęsknię do rodzinnych stron Proszę nie zapominajcie POLACY swojej mowy ojczystej,naszych POLSKICH TRADYCJI.WSYSTKIEGO NAJLEPSZEGO w NOWYM 2023ROKU
jestem historykiem z Polski i piszę o miejscowości Turmont. Mam pytanie. Dlaczego większość osób wymieniając miejscowość Turmont piszą "Turmonty"?. Z czego to wynika?
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Mój adres e-mail: krztochgmail.com
ktorzy zostali roztrzelani w czasie wojny i
mlodsze dzieci Wladka i Ligie (moja mama)
ktorzy wyjechali do Polski po wojnie.
Czy ktos ich znal i czy ktos wie gdzie jest dziadka Leonarda grob? Bede bardzo
wdzieczna za kazda najmniejsza informacje,moj email: neetkarogers.com
Dziekuje z serca i zycze Wam Wszystkim Polakom Duzo Zdrowia i Radosci,
Maria
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.