Szef rządu w Tbilisi podkreślił, że "decyzja Gruzji o członkostwie w rodzinie euroatlantyckiej odzwierciedla przede wszystkim wierność narodu gruzińskiego wartościom zachodnim".
Przypomniał przy okazji, że polityczne zorientowanie Gruzji na UE i NATO zostało po raz kolejny potwierdzone w przyjętej niedawno przez parlament rezolucji o głównych kierunkach polityki zagranicznej.
Iwaniszwili powiedział też, że jego kraj "będzie kontynuował dialog z Rosją - swoim największym sąsiadem", a stanowisko Gruzji wobec Rosji "będzie poprawne, lecz zasadnicze".
Odpowiadając, jak pisze agencja ITAR-TASS, na pytanie rosyjskiej delegacji, premier Gruzji oświadczył, że nie widzi perspektyw przyjęcia do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Abchazji i Osetii Południowej.
"Osetia Południowa i Abchazja to część Gruzji, ich przedstawiciele mogą być obecni tu (w Strasburgu) razem z naszą delegacją. Innych możliwości nie widzę - powiedział Iwaniszwili.
W wyniku kilkudniowej wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku dwa popierane przez Moskwę separatystyczne regiony Gruzji - Abchazja i Osetia Południowa - ogłosiły niepodległość. Uznała ją Rosja, a poza nią jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Reszta świata uważa obie republiki za części Gruzji. Tbilisi uważa te regiony za tereny okupowane przez Rosję.
Od czasu konfliktu Gruzja i Rosja nie utrzymują stosunków dyplomatycznych. Niemniej podjęto próbę wznowienia stosunków po dojściu do władzy w ubiegłym roku koalicji Gruzińskie Marzenie, utworzonej przez Bidzinę Iwaniszwilego - przeciwnika politycznego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Rosja wykluczała wszelkie kontakty z Saakaszwilim.
(PAP)