Poprosiliśmy lidera partii, europosła Waldemara Tomaszewskiego opowiedzieć o najnowszych inicjatywach partii, które spowodowały największy rezonans.
- Częściowe usatysfakcjonowanie wymagań AWPL o ulgach dla absolwentów szkół mniejszości narodowych w czasie egzaminu państwowego z języka litewskiego spowodowało oburzenie wielu polityków. A czy wasza frakcja jest zadowolona z takiego kompromisu, przecież w rozporządzeniu ministra nie ma żadnej wzmianki o terminach ważności ulg?
- Dla nas jest to rozwiązanie tymczasowe: chroni prawa wyłącznie absolwentów bieżącego roku. Dlatego program partii zawiera postanowienie, odpowiadające żądaniom przedstawicieli rosyjskich i polskich szkół, aby powrócić do poprzedniej wersji ustawy o oświacie, która działała przez ponad 20 lat niepodległości i nikomu nie przeszkadzała (w 2011 roku Sejm przyjął nową redakcję ustawy, która przewiduje, między innymi, że od 2013 roku wymagania i zadania na państwowym egzaminie z języka litewskiego dla maturzystów szkół mniejszości narodowych będą takie same, jak w przypadku absolwentów szkół litewskich. – E.J.).
Nawiasem mówiąc, poprawki z naszą propozycją o przywróceniu wcześniejszej redakcji rok temu były zaaprobowane w Sejmie w pierwszym czytaniu.
- Jak Pan ocenia reakcję Pani Prezydent, która oświadczyła, że decyzja o ulgach dla maturzystów ze szkół mniejszości narodowych dyskryminuje absolwentów szkół litewskich?
- Czy mogą być stosowane w stosunku do człowieka, który od urodzenia mówi i myśli w tym języku, jednakowe wymagania znajomości języka jak i do człowieka, dla którego nie jest to język ojczysty, a którego naukę rozpoczyna dopiero w szkole? Uważam, że jest to nieporozumienie, bo wcześniejsza ustawa działała przez 20 lat i nie przeszkadzała żadnemu prezydentowi czy premierowi.
Poza tym, zniesione w 2011 roku standardy są stosowane w różnych krajach Europy, działały nawet w ZSRR. Wymagania dotyczące egzaminu z języka rosyjskiego dla naszej Pani Prezydent w jej szkolne lata i w okresie studiów raczej były różne. W stosunku do nas, absolwentów polskich szkół stosowano również inne wymogi na egzaminie z języka rosyjskiego – nie pisaliśmy wypracowania, tylko streszczenie. W Szwecji wymagania znajomości języka dla Szwedów i przedstawicieli innych narodowości również są zróżnicowane.
Myślę, że można to uznać za próbę walki ze szkołami mniejszości narodowych. A już rozmowy o dyskryminacji uczniów szkół litewskich są w ogóle na krawędzi absurdu. Przecież absolwenci szkół polskich i rosyjskich zdają o jeden egzamin więcej w porównaniu do absolwentów szkół litewskich – piszą dodatkowe wypracowanie w języku ojczystym. Odnośnie pisma lituanistów, którzy również oświadczyli o rzekomej dyskryminacji uczniów szkół litewskich, to lituaniści też są różni: na przykład, nauczyciele języka litewskiego w szkołach mniejszości narodowych wiedzą, że w tych szkołach uczniowie mieli o 732(!) lekcje z języka litewskiego mniej niż w szkołach litewskich.
Aby zlikwidować tę różnicę, maturzyści szkół mniejszości narodowych potrzebują przeznaczyć na naukę języka litewskiego co najmniej siedem dodatkowych godzin tygodniowo w ciągu 3,5 roku. Kto więc jest u nas dyskryminowany? Nawet jeśli w ciągu ośmiu lat liczba lekcji języka litewskiego zostanie wyrównana dla uczniów szkół litewskich i uczniów szkół mniejszości narodowych, obciążenie tych drugich mimo wszystko będzie wyższe, ponieważ na egzaminach będą musieli napisać jeszcze wypracowanie w języku ojczystym.
- Zaproponowaliście wprowadzić w szkołach obowiązkowe lekcje religii, a wasi przeciwnicy oświadczyli, że naruszy to wolność jednostki – jak to będzie z dziećmi niewierzącymi, z przedstawicielami wyznania nie katolickiego?
- Nie mówimy o lekcjach wiary, tylko o lekcjach religii. Ten przedmiot powinien ułatwić dziecku wyobrażenie podstaw ładu świata, odwiecznych wartości, zasiać w nim ziarno duchowości, wyjaśnić pojęcia dobra i zła. Oznacza to, że bezduszności, amoralności, wolności obyczajów, cynizmowi liberalnego społeczeństwa chcemy przeciwstawić zupełnie inne wartości, o których mógłby przypominać ten przedmiot w szkole.
Na takich lekcjach uczniowie mieliby uzyskać wyobrażenie o podstawach różnych religii, o ich historii. Tym bardziej, że historia religii ściśle splata się z historią ludzkości. Ten projekt spotkał się z dużym oporem naszych oponentów, którzy faktycznie odmawiają dzieciom możliwości nauki podstaw kultury i historii cywilizacji europejskiej w szkołach. A poza tym, nie zaproponowaliśmy niczego, czego by nie było w innych krajach UE.
W większości krajów europejskich lekcje religii są umieszczone w koszyku przedmiotów obowiązkowych na równi z innymi przedmiotami. W Niemczech, na przykład, Konstytucja gwarantuje naukę religii jako zwyczajnego przedmiotu szkolnego. Jesteśmy zadowoleni z tego faktu, że w polskich szkołach na Litwie 100 proc. uczniów uczy się religii.
- Pan walczy o prawa dzieci nienarodzonych, ale co w takim razie z prawami kobiet?
- Notabene, w zeszłym roku nie my, a przedstawiciele Kościoła prawosławnego na Litwie zorganizowali w Wilnie przemarsz przeciwko aborcji: do nich dołączyli również katolicy. Problem aborcji jest istotny w każdym społeczeństwie, niezależnie od wyznania. Papież Jan Paweł II powiedział, że naród, który zabija swoje dzieci, nie ma przyszłości. W proponowanym przez nas projekcie ustawy o ochronie życia w fazie prenatalnej nie mówimy tylko o ochronie dzieci, ale także o wartości ludzkiego życia, jego obronie od poczęcia do naturalnej śmierci.
Kanoniczne zasady utożsamiają aborcję z morderstwem, przecież poczęcie człowieka jest darem Boga. Nieważne, jak bardzo nasi oponenci starali się nas przekonać, że embrion – to tylko część kobiecego ciała, którym może ona rozporządzać według własnego uznania, fakt pozostaje faktem: aborcja jest zabijaniem życia, które rozpoczyna się w fazie prenatalnej. Nic dziwnego, że kobieta po aborcji nieuchronnie doświadcza depresji, lekarze nawet nazwali to „syndromem postaborcyjnym”.
Należałoby zapytać walczących o prawa do własnego ciała: czy nie przeszkadza wam fakt, że w połowie przypadków ta część ciała – to zarodki przeciwnej płci (przecież chłopcy też przychodzą na świat) i w większości przypadków mają one inną grupę krwi? Aborcja jest wykonywana w większości przypadków z powodu braku wiedzy o tym, że już w pierwszych dniach po poczęciu w łonie matki żyje człowiek, na przykład, 21. dnia po zapłodnieniu u dziecka już bije serce (czy mogą w jednym ciele bić dwa serca?), a w dziesiątym tygodniu dziecko czuje ból.
Między innymi, w projekcie wyraźnie zaznaczono, że kobieta w żaden sposób nie jest odpowiedzialna za aborcję. Odpowiedzialność karna – pozbawienie wolności na okres do trzech lat – przewidziana jest dla partnera, który nakłonił ją do aborcji, i lekarza, który ją wykonał. W ten sposób kobieta, chcąca rodzić, otrzymuje ochronę prawną, której obecnie nie ma. Projekt zawiera wyjątki dla kobiet, których ciąża stanowi zagrożenie dla ich życia oraz dla kobiet, których ciąża powstała w wyniku gwałtu. Ponadto starożytne powiedzenie głosi, że prawo uczy.
W 2005 roku, kiedy omawialiśmy podobny projekt, społeczeństwo zainteresowało się tym mało znanym tematem, a dzisiaj statystyki pokazują, że w ubiegłym roku zabito dwa razy mniej nienarodzonych dzieci niż 8 lat temu, choć liczba ta i dzisiaj jest szokująca: aborcje pochłonęły około 8 tysięcy istnień. Jak widać, inicjatywa AWPL, nawet nie uwieńczona zwycięstwem, pomogła znacznie zmniejszyć liczbę aborcji. O tym, że prawo nie tylko karze, ale też uczy, przekonaliśmy się również na przykładzie Polski, gdzie Trybunał Konstytucyjny do podjęcia decyzji w sprawie wniosku liberałów z 1997 r. zawiesił takie prawo: wówczas prawnie kobiety wykonały tylko dwa tysiące aborcji.
Spośród nich w 1200 przypadków powodem aborcji były te wyjątki przewidziane w ustawie, a tylko około tysiąca – na życzenie kobiety. I to w kraju, gdzie jest 12 razy więcej ludności niż na Litwie! A zważywszy na to, że przed przyjęciem ustawy w 1993 roku w Polsce wykonywano 50.000 aborcji na rok – widać, co przyniosła czteroletnia praca edukacyjna! Możemy przewidzieć wejście w życie ustawy za dwa lub trzy lata od daty przyjęcia, a w tym czasie praca edukacyjna w szkołach i na uczelniach powinna stworzyć inne wartości w społeczeństwie – młodzież stanie się bardziej odpowiedzialna.
- Ale wzrost liczby urodzeń w warunkach braku ustaw społecznych (dyskryminacja kobiet na rynku pracy, brak zdolności materialnej do wychowywania dzieci, wciąż zbyt mała ilość przedszkoli) sprowokuje pojawienie się wielu innych problemów...
- W projekcie ustawy przewidzieliśmy wszystkie aspekty: kobietom w ciąży gwarantowana jest ochrona medyczna, socjalna, prawna i psychologiczna oraz pomoc materialna tym, które jej potrzebują. Oczywiście, problemów społecznych szybko nie da się rozwiązać, choć problem przedszkoli jest stopniowo rozwiązywany – w ciągu ostatnich 8 lat zbudowaliśmy w rejonie wileńskim 4 nowe przedszkola, natomiast władzom Wilna za 22 lata udało się zbudować tylko jedno.
Projekt ustawy o ochronie życia w fazie prenatalnej (przedporodowej) był przedstawiany przeze mnie już w 2005 roku. Wówczas udało nam się uzyskać akceptację Sejmu w pierwszym czytaniu, ustawa została zatwierdzona również przez Komitet Praw Człowieka, jednakże dalszy przebieg projektu został zawieszony. Kiedy jednak w tym roku nasza frakcja zarejestrowała ten projekt ponownie, został on podpisany również przez członków innych frakcji parlamentarnych.
Wierzymy, że ta ustawa przyczyni się do poprawy sytuacji demograficznej na Litwie, a my wreszcie przestaniemy mówić, że Litwa staje się krajem umierającym, a co najważniejsze – ochronimy prawo do życia tysięcy nienarodzonych dzieci.
- Działalność AWPL nie ogranicza się jedynie do problemów życia mniejszości narodowych i Wileńszczyzny oraz promowania wartości moralnych. Co jeszcze jest przedmiotem troski partii?
- Jeżeli chodzi o Wileńszczyznę, nie można pominąć milczeniem tego, że pomimo realizacji znacznej liczby projektów inwestycyjnych, samorząd świetnie poradził sobie bez zaciągania długów. A nasz program naprawdę obejmuje o wiele szerszy zakres tematów wspomnianych przez Panią. Wiele uwagi poświęcamy kwestiom emigracji, polityki społecznej, podatków, korupcji. Nawiasem mówiąc, AWPL – to jedyna partia w Sejmie, nieuwikłana w żadne skandale korupcyjne.
Chcemy naprawić drogi lokalne, w tym celu usilnie dążymy do zwiększenia finansowania – od 20 proc. do 30 proc. Proponujemy uczynić Litwę krajem turystycznym: wyjątkowa przyroda może przyciągnąć tysiące turystów do naszego kraju. W celu zwiększenia potencjału turystycznego Litwy zaproponowaliśmy obniżenie podatku VAT na rozwój obiektów turystycznych.
Przecież poprzednio rządzący konserwatyści i liberałowie mocno sparaliżowali branżę turystyczną, podnosząc podatek VAT na usługi hotelowe z 9% do 21%, co spowodowało niekonkurencyjność branży w stosunku do sąsiednich krajów, gdzie podatek ten wynosi 8%. Jesteśmy zaniepokojeni również zbyt wysokimi opłatami za ogrzewanie na Litwie – są najwyższe w regionie. Dlatego przedstawicielom AWPL w Ministerstwie Energetyki, Ministrowi Energetyki Jarosławowi Niewierowiczowi i innym nasza partia zleciła zadanie, osiągnięcia 20-procentowej redukcji kosztów ogrzewania dla mieszkańców Litwy.
Co pomoże obniżyć cenę za ogrzewanie? Przede wszystkim, likwidacja monopoli w sieciach cieplnych poprzez nadanie samorządom większego zakresu praw w podejmowaniu decyzji związanych z gospodarką cieplną, przejście na biopaliwa, a także renowacja sieci i szlaków grzewczych. Pracujemy w tych kierunkach. Dokładamy wszelkich starań, by reforma ziemi została zakończona i by dokonano sprawiedliwego zwrotu ziemi jej byłym właścicielom. W tej dziedzinie w naszym kraju, niestety, przez wszystkie lata niepodległości bardzo wyraziście kwitła korupcja.
Elena JURKEVIČIENĖ (Ekpress Nedelia)
Waldemar Tomaszewski/vtomasevski.lt
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.