Przeciwko przyjęciu warunków zagranicznej pomocy mającej ratować kraj przed bankructwem zagłosowało 61,31 proc. uczestników greckiego referendum. Warunki te, oznaczające dalsze oszczędności, poparło tylko 38,69 proc. głosujących.
- Grecy są ofiarami politycznej szarży populistów - powiedziała dziennikarzom polska premier Ewa Kopacz, komentując wyniki niedzielnego referendum.
Podobnie uważają litewscy politycy.
Referendum w Grecji jeszcze bardziej skomplikowało sytuację, uważa prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė. „Grecki rząd, zamiast powiedzieć swoim obywatelom prawdę o rzeczywistych konsekwencjach takiej decyzji, agitował ich do głosowania przeciwko reformom, które są niezbędne do ustabilizowania sytuacji finansowej w kraju" – niedzielne greckie referendum komentuje przywódczyni państwa litewskiego.
Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius oświadczył, że pomóc Grecji będzie bardzo trudno. Dodał, że opuszczenie przez Grecję strefy euro jest bardzo realnym scenariuszem dalszych wydarzeń.
„Obecny grecki rząd kilkakrotnie na pewno nie mówił swoim obywatelom prawdy. Po raz pierwszy podczas wyborów, gdy składał nierealne obietnice, i po raz drugi, gdy agitował przeciwko referendum (...). Pomóc w sytuacji, gdy kraj sam tego nie chce, jest bardzo trudno. Po referendum sytuacja stała się jeszcze bardziej niejasna, a w pierwszej kolejności ucierpią z tego powodu obywatele Grecji" – uważa szef litewskiego MSZ.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał na wtorek szczyt przywódców krajów strefy euro w sprawie Grecji.
Ministrowie finansów państw strefy euro oczekują nowych propozycji od władz greckich na mające się odbyć we wtorek spotkanie - ogłosiła w poniedziałkowym komunikacie eurogrupa.
"Eurogrupa przedyskutuje sytuację po referendum, które zostało przeprowadzone 5 lipca w Grecji. Ministrowie oczekują nowych propozycji ze strony greckich władz" - napisano w oświadczeniu.