W ocenie lidera koalicji, wzrastające poparcie wyborców dla „Bloku Waldemara Tomaszewskiego" – to wynik uczciwej pracy. W tegorocznych wyborach samorządowych Akcja Wyborcza wspólnie z Aliansem Rosjan wystawiła około 500 kandydatów do lokalnych Rad i rozszerzyła swą geografię o kolejne samorządy. W bezpośrednich wyborach o fotele merów miast i rejonów ubiegało się 10 przedstawicieli koalicji.
Niedzielne wybory pokazały, że wśród mieszkańców rejonów wileńskiego i solecznickiego największym zaufaniem cieszą się obecni ich merowie.
Dwaj kandydaci na merów z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Maria Rekść i Zdzisław Palewicz wygrali już w pierwszej turze wyborów, deklasując swych rywali przeważającą liczbą głosów.
Mer Maria Rekść w rejonie wileńskim, gdzie ludność narodowości polskiej stanowi 52 proc., otrzymała ponad 60 proc. głosów poparcia. Obecna mer pokonała sześciu rywali i świętowała w podstołecznym rejonie prawdziwy triumf.
Zdobywając ok. 80 proc. głosów wyborców, mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz osiągnął wynik najlepszy w skali całego kraju.
Dobre wyniki osiągnęli także inni kandydaci startujący w bezpośrednich wyborach merów z ramienia koalicyjnej listy, zrzeszającej przedstawicieli mniejszości narodowych: Polaków, Rosjan, Tatarów, Białorusinów i innych narodowości. Różnicą kilkuset głosów w walce o drugie miejsce w rejonie święciańskim przegrał Zbigniew Jedziński.
38 tys. wilnian poparło Tomaszewskiego
Tomaszewski pozytywnie ocenił także swoje wyniki, jako kandydata na włodarza Wilna, gdzie uplasował się na zaszczytnym trzecim miejscu, zdobywając głosy 38 tys. wyborców, czyli 17, 25 proc. i tylko o jeden procent głosów ustępując obecnemu merowi stolicy Arturasowi Zuokasowi. W porównaniu z ostatnimi wyborami, AWPL polepszyła swoje wyniki w Wilnie.
– W ostatnich wyborach w Wilnie zdobyliśmy 15 proc. głosów, podczas ubiegłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego 15,7 proc., a teraz zdobyliśmy 17,2 proc. To dobra tendencja i rosnąca dynamika poparcia. Ludzie doceniają sumienną pracę naszych przedstawicieli i coraz więcej osób głosuje na naszą partię i naszą koalicję – zaznaczył lider AWPL.
W niedzielę do urn wyborczych przyszło ponad 50 proc. uprawnionych do głosów mieszkańców grodu nad Wilią.
W mieście stołecznym koalicja AWPL i Aliansu Rosjan „Blok Waldemara Tomaszewskiego" odniosła wyraźny sukces i zajęła drugie miejsce według liczby zdobytych głosów, zapewniając sobie 10 mandatów radnych. Najwięcej głosów wilnianie oddali na partię Ruch Liberałów Litwy, która wprowadzi do stołecznej Rady 15 radnych. Trzeci pod względem liczby mandatów jest konserwatywny Związek Ojczyzny-Chrześcijanie Demokraci Litwy, który uzyskał 8 mandatów.
W samorządzie rejonu solecznickiego koalicja AWPL i Aliansu Rosjan „Blok Waldemara Tomaszewskiego" wywalczyła 21 miejsc w 25-osobowej Radzie, w rejonie wileńskim – 21 mandatów radnych spośród 31.
W samorządach rejonu trockiego i święciańskiego koalicja zdobyła po 5 miejsc w Radach, w Kłajpedzie – 4, Wisagini – 3,w Szyrwintach – 1 mandat.
Równolegle z wyborami do Rad samorządowych oraz bezpośrednimi wyborami merów w wileńskiej dzielnicy Żyrmuny odbywały się uzupełniające wybory do Sejmu, w których z ramienia AWPL startowała Renata Cytacka. Spośród 12 kandydatów przedstawicielka Akcji Wyborczej zajęła czwartą lokatę, zdobywając ponad 10 proc. wyborców.
– Ludzie doceniają naszą pracę, nasz program i fakt, że jako jedyna partia parlamentarna nigdy nie byliśmy wplątani w żadne skandale korupcyjne – stwierdził Tomaszewski, komentując pozytywny wynik wyborów. Dziękując wyborcom za głosy oddane na sojusz Akcji Wyborczej i Aliansu Rosjan Tomaszewski podkreślił, że w wyborach ważne jest nie tylko zdobywanie głosów, ale przede wszystkim to, by zwyciężać w sposób uczciwy.
– Zachęcam inne partie do tego, by brały przykład z naszych przedstawicieli, członków sztabu i kandydatów – powiedział lider AWPL.
Głosy na sprzedaż i inne naruszenia
Bynajmniej, nie wszystkie partie i kandydaci startujący w wyborach zechcieli skorzystać z dobrych przykładów i zachować się uczciwie. W niedzielę policja otrzymała 132 zawiadomienia o naruszeniach ordynacji wyborczej. W ciągu wszystkich dni wyborów do policji zgłoszono 353 przypadki prawdopodobnych naruszeń. Najczęściej dotyczyły agitacji w czasie ciszy wyborczej, nielegalnego podwożenia wyborców oraz podkupowania głosujących.
Jednakże według Zenonasa Vaigauskasa, przewodniczącego Głównej Komisji Wyborczej, w dniu wyborów doszło do mniejszej liczby naruszeń, niż w czasie przedterminowego głosowania.
– Niektórzy kandydaci próbowali wyborców podwozić, fundować im alkohol lub rozliczać się pieniędzmi. Z powodu tego typu naruszeń wszczęto ponad 30 śledztw – poinformował Vaigauskas.
Podczas dwudniowego głosowania przedterminowego szczególnie niechlubnie wyróżniły się Troki, gdzie odnotowano najwięcej naruszeń – stwierdzono otwarte koperty z kartami do głosowania, w sposób jawny przekupywano wyborców.
Ofiarą rzekomej próby zaprowadzenia porządku publicznego padła starosta gminy Stare Troki Anna Ingielewicz, kandydatka do Rady samorządu rejonu trockiego z ramienia koalicji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Aliansu Rosjan „Blok Waldemara Tomaszewskiego". Zatrzymana pod pozorem kontroli dokumentów kandydatka została przetrzymana na komisariacie policji przez dwie godziny. Zgodnie z pkt. 3., art. 46. Ustawy o Wyborach do Rad Samorządowych, kandydat, bez zgody Głównej Komisji Wyborczej, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, zatrzymany, w żaden sposób nie może być ograniczona jego wolność. Policja nie podała motywu swego działania.
Dwa dni przed wyborami na specjalnie zwołanej konferencji prasowej poseł na Sejm Jarosław Narkiewicz zapoznał dziennikarzy z treścią wydanego oświadczenia, w którym, odwołując się do przykładu Anny Ingielewicz, zaapelował do rządzącej Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej i jej lidera, premiera Algirdasa Butkevičiusa o niewywieranie presji na przedstawicieli instytucji praworządności i zapewnienie normalnego przebiegu wyborów.
Do innego szczególnie grubiańskiego przypadku pogwałcenia prawa doszło w rejonie jezioroskim. 26 lutego zatrzymano tam kandydatki do Rady samorządu jezioroskiego z ramienia Akcji Wyborczej – Wandę Lewkiną i Teresę Narkevičienė.
Mężczyźni w cywilu zatrzymali samochód, w którym obie kobiety jechały razem z członkami swych rodzin z Jeziorosów.
– Byłyśmy niezmiernie zdziwione, gdy ci osobnicy zaczęli uporczywie dopytywać, na kogo oddałyśmy głosy, po czym bezprawnie w samochodzie przeprowadzili przeszukiwanie. Później, zostałyśmy zawiezione do komisariatu, gdzie trwało dalsze przesłuchanie. Znowu pytano, na kogo głosowałam i w jakim celu jeździłam do Jeziorosów. W komisariacie zabrano mi rzeczy osobiste i zmuszono do pozostania przez kilka godzin. Jestem cukrzykiem. Zasłabłam, więc poprosiłam o wodę. Zamiast wody funkcjonariusz policji zaproponował mi kajdanki – opowiada Teresa Narkevičienė.
Według pani Teresy, działanie miejscowych funkcjonariuszy było próbą zastraszenia, zleconą przez politycznych oponentów. W sprawie bezprawnych działań policji Akcja Wyborcza Polaków na Litwie zwróciła się do przewodniczącego Głównej Komisji Wyborczej Zenonasa Vaigauskasa, ministra spraw wewnętrznych Sauliusa Skvernelisa oraz do premiera Algirdasa Butkevičiusa.
Międzynarodowy monitoring
Wybory na Litwie monitorowało tysiąc wolontariuszy z pozarządowej organizacji „Białe Rękawiczki", których wspierało 20 obserwatorów z Holandii. We wszystkich dzielnicach wyborczych w kraju głosowanie śledzili również obserwatorzy wewnętrzni z poszczególnych partii.
Przebieg wyborów na Wileńszczyźnie, którą zwarcie zamieszkują Polacy, obserwowali również członkowie trzech największych klubów parlamentarnych Sejmu RP: Piotr Artur van der Coghen, Bożena Kamińska, Iwona Maria Kozłowska, Andrzej Orzechowski, Małgorzata Maria Gosiewska, Piotr Mieczysław Pyzik i Józej Racki.
Członkowie misji czuwali nad tym, by wybory zostały przeprowadzone w sposób demokratyczny, a mieszkańcy Wileńszczyzny mogli swobodnie wyrazić swoją elekcyjną wolę. W dniu wyborów delegacja posłów na Sejm Rzeczpospolitej Polski, podzielona na 5 grup, udała się do miejsc pracy komisji wyborczych w 7 samorządach Litwy: miasta Wilna, rejonu wileńskiego, solecznickiego, trockiego, święciańskiego, ignalińskiego oraz jezioroskiego.
Posłowie Iwona Maria Kozłowska z Platformy Obywatelskiej i Piotr Mieczysław Pyzik z Prawa i Sprawiedliwości, którzy pokonali najdłuższą trasę, w ramach misji obserwatorskiej mieli na swojej drodze lokale wyborcze aż w czterech rejonach. Poczynając od dwóch dzielnic wyborczych w Niemenczynie – w Wielofunkcyjnym Centrum Kultury oraz Muzeum Etnograficznym Wileńszczyzny – kolejno odwiedzili także największe dzielnice wyborcze w Podbrodziu oraz Święcianach. Gości interesował tryb głosowania przedterminowego, warunki głosowania dla osób niepełnosprawnych.
Ze szczególną uwagą obserwatorzy z parlamentu polskiego przyglądali się przebiegowi wyborów w miejscowości Mejkszty w rejonie ignalińskim, gdzie Akcja Wyborcza po raz pierwszy wystawiła listę swoich kandydatów, oraz w Turmonatach, w rejonie jezioroskim. Polacy zamieszkali w Turmontach i okolicach głosowali na listę nr 14 oraz Siergieja Szeplakowa, przedstawiciela Akcji Wyborczej na mera rejonu jezioroskiego. Jak nam powiedziała Elena Jankūnienė, kandydatka z ramienia AWPL do Rady samorządu ignalińskiego, w czasie głosowania przedterminowego we wsi Stryłungi zaobserwowano poważne naruszenia ordynacji wyborczej, o których poinformowano także obserwatorów z „Białych Rękawiczek".
– Starsi mieszkańcy wsi Stryłungi narzekali, że przewodnicząca komisji wyborczej w Mejksztach tak się spieszyła, że do domów głosujących wysyłała po jednym przedstawicielu komisji i z braku czasu staruszkom wyrywała z rąk niewypełnione karty do głosowania, po czym sama je wkładała do kopert – opowiadała Jankūnienė.
– Z moich obserwacji wynika, że temat wyborów jest tutaj trudnym tematem. Jeszcze na Litwie jest wiele do zrobienia, aby ta demokracja na dobre zagościła. Myślałam, że nic mnie nie jest w stanie zaskoczyć, a jednak byłam dzisiaj wieloma sytuacjami zaskoczona. To, że nie zostaliśmy, jako obserwatorzy spisani przez przewodniczącą komisji i praktycznie po zamknięciu lokalu i w czasie liczenia głosów byliśmy niewylegitymowani. Można było w każdym momencie robić zdjęcia, co jest niedopuszczalne. Nieprawne jest także zaangażowanie obserwatorów do liczenia głosów.
Bardzo dziwiła mnie postawa pani przewodniczącej, która skupiła się tylko i wyłącznie na komputerze i nie nadzorowała pracy członków komisji. Także z ogromną troską podchodzę do tego, co dzisiaj się wydarzyło – dzieliła się spostrzeżeniami posłanka na Sejm RP Iwona Maria Kozłowska. Polska polityk jest zaskoczona brakiem na Litwie zamkniętych lokali wyborczych w szpitalach, zakładach karnych, ośrodkach dla niepełnosprawnych, gdzie uprawnieni do głosu mogą zagłosować wyłącznie w czasie głosowania przedterminowego.
– Przykład bezprawnego zatrzymania Teresy Narkevičienė, pokazuje, że polityka państwa litewskiego w stosunku do mniejszości polskiej jest daleka od ideału, a na pewno daleka od standardu europejskiego. Mechanizmy działania policji kryminalnej, o których usłyszeliśmy, to powtórka z KGB. To wstyd i hańba dla Litwy. Wszystko, co zobaczyliśmy i czego dowiedzieliśmy się, znajdzie się w naszych interpelacjach i zapytaniach, jak też interwencjach, przedłożonych Ministerstwu Spraw Zagranicznych i innym instytucjom europejskim, w celu zwrócenia ich uwagi na tę sytuację – podkreślił poseł na Sejm RP Piotr Mieczysław Pyzik
Podsumowując wnioski wyciągnięte z obserwacji, Piotr Mieczysław Pyzik powiedział, że wszystkie zgromadzone informacje, również te, które do przedstawicieli misji obserwatorskiej dotarły wcześniej, znajdą się w raporcie skierowanym do instytucji powołanych do rozpatrzenia takich spraw zarówno w kraju, jak i w Europie.
Irena Mikulewicz, L24
Komentarze
na to wychodzi. Teraz tylko czekać aż zacznie się nagonka na Jarosława Narkiewicza, podobna do tej jaka rozpętała się gdy Renata Cytacka obnażyła kłamstwa D.G.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.