Eksperci komentujący poniedziałkową debatę dla PAP ocenili m.in., że była ona ogólna i nic nie zmieniła.
"W momencie, kiedy uzyskam dzięki konsultacjom, debatom, przekonanie, że nie należy tego robić (ratyfikować ACTA - PAP), nie skierujemy tego do ratyfikacji. Jeśli w czasie tej debaty argumenty nie wystarczą, żeby nas przekonać do odstąpienia od ratyfikacji, skierujemy to do ratyfikacji" - wyjaśniał Tusk podczas debaty. Uczestniczyli w niej eksperci, przedstawiciele społeczeństwa informacyjnego i twórcy. Część przeciwników ACTA zbojkotowała spotkanie, zarzucając rządowi, że dyskusję o ACTA powinno poprzedzić m.in. ujawnienie wszystkich dokumentów dotyczących negocjacji tej międzynarodowej umowy.
Tusk tłumaczył, że zawieszenie ratyfikacji ACTA oznacza, że rząd nie skieruje projektu ustawy w tej sprawie do Sejmu. Decyzję o wstrzymaniu ratyfikacji umowy premier ogłosił w piątek.
Poinformował, że najpóźniej w maju rząd odpowie na pytanie, czy ACTA niesie za sobą poważne zagrożenie dla wolności internetu, czy też nie.
Tusk podkreślił także, że nie będzie wycofania podpisu spod umowy. Jak mówił polski rząd nie wycofa podpisu z żadnego dokumentu "dlatego, że jakaś grupa tego żąda". "Taki rząd powinien podać się do dymisji" - uznał.
Wiceszef MSZ Maciej Szpunar tłumaczył, że nie ma prawnej możliwości wycofania się z podpisu pod ACTA, jaki w imieniu polskiego rządu złożyła ambasador RP w Japonii. "Jeśli państwo nie chce się wiązać taką umową, to jej nie ratyfikuje" - wyjaśnił.
Premier przeprosił przeciwników ACTA za tryb konsultacji umowy. "Macie poczucie, że konsultacje społeczne, jeśli chodzi o ACTA, były niewystarczające. Padliśmy trochę ofiarą rutyny. Jest mi przykro, bo trochę czasu i dobrych chęci, energii włożyłem w to, żeby z przedstawicielami środowisk użytkowników internetu spotykać się i dość otwarcie rozmawiać" - mówił Tusk.
Zapowiedział udostępnienie wszystkich możliwych do ujawnienia dokumentów dotyczących umowy ACTA. "Jeśli będzie taka potrzeba, dziś i w najbliższych tygodniach będziemy otwierali wszystko, co jest do otwarcia w tej kwestii tak, abyście nie mieli poczucia, że ktokolwiek chce cokolwiek ukryć" - zapewnił premier. Dodał jednak, że nie wszystko może być jawne.
Podczas debaty Tusk odniósł się też to obowiązującego w Polsce prawa dotyczącego własności intelektualnej i praw autorskich. Według niego trzeba je zacząć na nowo zacząć pisać ze świadomością, że nie da się go utrzymać w dotychczasowej formie. Zapewniał, że Polska nie chce służyć zagranicznym koncernom.
Zaproszeni do kancelarii premiera goście nie byli zgodni, czy ACTA zmieni coś w polskim prawie.
Ze stanowiskiem, że "ACTA nic nie zmienia w polskim prawie" nie zgodził się Dominik Łabudziński z organizacji Internet Blackout. Odnosząc się do art. 6 ust. 4 umowy stwierdził, że stawia ona "ponad prawem urzędnika, który w ramach walki z piractwem może zrobić wszystko i nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności".
Liczne komentarze podczas dyskusji wywołała wypowiedź wiceszefa ZAiKS Michała Komara, który przestrzegał przed "myśleniem, że własność jest przeciwko wolności". Jak podkreślił, "tam, gdzie w imię wolności ogranicza się własność, tam zaczyna się bardzo niebezpieczny eksperyment". "Wolny dostęp do kultury - bardzo proszę, najszerzej jak to możliwe. Ale nie kosztem tego, kto go stworzył. Zastosujmy może taką dyrektywę, która ma już 6 tysięcy lat. Dyrektywę siódmą: +nie kradnij+" - powiedział.
Jeden z uczestników debaty apelował, aby nie nazywać złodziejami internautów, którzy słuchają w sieci muzyki lub oglądają filmy. W reakcji na to Komar podkreślił, że nie mówił o "złodziejach", a jedynie o "kradzieży". "Internet powinien być wolny w jak najszerszym zakresie. Płacić powinni nie ci, którzy słuchają muzyki w sieci, ale ci, którzy zarabiają na jej kopiowaniu i piratowaniu" - podkreślił, co sala nagrodziła oklaskami.
Podczas debaty pytano także o korzyści, jakie umowa ACTA przyniesie Polsce. Minister kultury Bogdan Zdrojewski zaznaczył, że na razie trudno oszacować szanse, jakie ACTA daje twórcom. Podkreślił jednak, że te państwa, które "szanują własność intelektualną, dają szansę na rozwój patentów i twórczości" - jeśli te patenty chronią.
Przeciwna umowie fundacja Panoptykon oceniła, że debata nie posunęła sprawy ani o krok do przodu.
Dorota Głowacka, prawniczka Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, uznała debatę za bardzo ogólną. Socjolog dr Piotr Mikiewicz z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, określił ją jako niekonstruktywną. Także zdaniem politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach dr Agnieszki Kasińskiej-Metryki debata była pozbawiona przygotowania i konstruktywnych wniosków.
Kancelaria premiera transmituje debatę w internecie, za pośrednictwem sieci można zadawać szefowi rządu pytania. Już w ciągu pół godziny od rozpoczęcia dyskusji na Twitterze głos w tej sprawie zabrało ponad tysiąc osób. Pod specjalnym wątkiem na Facebooku pojawiło się kilkaset komentarzy.
Proces ratyfikacji ACTA w poniedziałek wstrzymał czeski rząd. "Czeski rząd nie chce w żadnym przypadku dopuścić do sytuacji, w której w jakikolwiek sposób zostałyby zagrożone swobody obywatelskie i swobodny dostęp do informacji. Dlatego też proces ratyfikacji ACTA zostanie wstrzymany, a rząd podda go dogłębnym analizom" - poinformował premier Petr Neczas.
PAP