Wtorkowe rozmowy Bronisława Komorowskiego z Seremetem i Parulskim dotyczyły poniedziałkowej próby samobójczej wojskowego prokuratora płk. Mikołaja Przybyła. Wywołało to dyskusję o prokuraturze wojskowej. Prezydent uważa, że problemem do rozstrzygnięcia jest, czy reforma - w wyniku której oddzielnie działają resort sprawiedliwości i Prokuratura Generalna - poszła za blisko, czy za daleko, czy też należy ją pogłębić, czy się cofnąć.
Według Komorowskiego istotnym źródłem narastających zjawisk negatywnych w prokuraturze jest brak jej docelowego modelu ustrojowego. Zapowiedział, że zwróci się do rządu i parlamentu o wypracowanie stosownych rozwiązań. Dodał, że liczy na ponadpartyjne porozumienie w tej sprawie.
Komorowski powiedział, że podczas jego rozmowy z Seremetem nie pojawił się wniosek o odwołanie Parulskiego. Podkreślił, że chciałby szukać rozwiązań systemowych, a nie kadrowych.
Zdaniem Parulskiego prezydent oświadczył mu, iż chce, by pozostał on na stanowisku. Jak zapewniał, między nim a Seremetem nie ma konfliktu, a spotkanie z prezydentem było "twórcze i konstruktywne".
Według nieoficjalnych informacji PAP Seremet miał powiedzieć prezydentowi, iż nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Parulskim. Według źródła PAP konferencję Parulskiego zwołaną po postrzeleniu się Przybyła odebrano w kierownictwie Prokuratury Generalnej jako "wypowiedzenie posłuszeństwa przełożonym".
Seremet w przyszłym tygodniu będzie rozmawiał z szefem MON i ponownie z prezydentem.
Jak poinformował we wtorek rzecznik rządu Paweł Graś, do sytuacji w prokuraturze odniesie się podczas środowej konferencji prasowej w Warszawie premier Donald Tusk.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że w Polsce jest poważny kryzys w wymiarze sprawiedliwości oraz jawny konflikt w prokuraturze. Na pytanie czy "wobec konfliktu z prokuratorem generalnym" Parulski powinien podać się do dymisji, odparł: "Oczywiście, że powinien”.
Przybył jest w szpitalu, przeszedł zabieg chirurgiczny, jego stan jest dobry. We wtorek wyjaśniał PAP swe motywy i przebieg zdarzenia. "Ktoś próbował wejść do pokoju. Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable, bo przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się" - powiedział. Chciałem, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego. To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw" - dodał.
"Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła, chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania" - dodał.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu nie otrzymała zgłoszeń związanych z zagrożeniem życia Przybyła. Prowadziła zaś ona dwa postępowania z nim związane: ws. kradzieży jego roweru i odkręcenia kołpaków od kół jego samochodu. Oba umorzono wobec niewykrycia sprawców.
Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Poznaniu wszczęła we wtorek śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności próby samobójczej. Przesłuchano już rannego. Śledztwo będzie na razie prowadzone w Poznaniu.
PAP