Mieszkańcy już kolejną dobę pełnią dyżur przy byłej Szkole Biznesu i Technologii, gdzie rząd planuje zakwaterować przybyszów. W piątek nie dali się zastraszyć pomimo licznych sił policji, sprowadzonych do miasteczka, i nie zgodzili się na kompromis władz, która obiecuje, że w pomieszczeniach byłej szkoły zamieszkają tylko rodziny z dziećmi i tylko do 1 września.
Dzisiaj przedstawiciele władzy ponownie przybyli do Dziewieniszek na rozmowy.
„Obecnie w kraju jest ogłoszona sytuacja wyjątkowa. Została podjęta decyzja o ulokowaniu w tym budynku nielegalnych migrantów, przebywających na Litwie. Decyzja już obowiązuje, została podjęta przez szefa operacji stanu wyjątkowego. Proponujemy skorygować ją, uzupełniając rozporządzenie o kilka punktów, zgodnie z którymi w tym budynku zamieszkają rodziny z małymi dziećmi – i to do 1 września, z uwagi na wyrażone tu wczoraj obawy, że obok działa szkoła” – powiedział dla mieszkańców wiceminister spraw wewnętrznych Vitalijus Dmitrijevas. Towarzyszył mu także doradca premier ds. bezpieczeństwa narodowego Kęstutis Lančinskas.
Wiceminister zapewniał, że władze nie zamierzają w tym miasteczku urządzać stałego ośrodka dla uchodźców. Planują tylko tymczasowe zakwaterowanie. „Około 150 osób” – mówił wiceminister podczas rozmowy z mieszkańcami.
„My wam nie wierzymy” – mówili rozgoryczeni mieszkańcy. Bo jak twierdzili, władza już nie raz kłamała i zmieniała zdanie ws. ośrodka dla uchodźców w Dziewieniszkach.
„Kategorycznie jesteśmy przeciw” – wołali pikietujący dziewieniszczanie. Wśród broniących swoich praw mieszkańców Dziewieniszek byli m.in. poseł z ramienia AWPL-ZChR Beata Pietkiewicz, zastępca dyrektora administracji samorządu rejonu solecznickiego Grzegorz Jurgo, radna samorządu stołecznego Renata Cytacka.
„Co będzicie robili, jeśli mieszkańcy mówią „nie”? – zapytała jedna z mieszkanek, zwracając się do odchodzących już urzędników.
„Wczoraj obiecaliśmy, że nie będziemy stosować siły” – odpowiedział Lančinskas. Dla podbiegłszych do niego dziennikarzy powiedział, że jeszcze wrócą, aby kontynuować rozmowy z mieszkańcami. „Wrócimy pracować dalej” – mówił doradca premier.