Odpowiedni projekt zmian w Kodeksie karnym został dziś zarejestrowany w Sejmie przez starostę sejmowej frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, Wandę Krawczonok.
Autorzy projektu podkreślają, że obecnie znacznie wzrósł wpływ mediów cyfrowych i sieci społecznościowych na społeczeństwo i odnotowuje się coraz więcej przypadków, gdy środki te są wykorzystywane do kształtowania opinii publicznej i wpływania na wybory konsumentów i wyborców, zwłaszcza podczas kampanii wyborczej. „Niektóre osoby, elektroniczne środki masowego przekazu i firmy są aktywnie zaangażowane w kampanię wyborczą poprzez rozpowszechnianie materiałów drukowanych, nagrań wideo lub wyników sondaży opinii publicznej, noszących znamiona reklamy politycznej, które są finansowane lub wspierane ze źródeł nieupublicznianych” – czytamy w uzasadnieniu nowelizacji.
Sejmowa frakcja AWPL-ZChR proponuje obniżyć – z 500 do 50 wysokości minimalnych poziomów utrzymania – wartość nielegalnie przekazanych, otrzymanych lub wykorzystanych środków na finansowanie partii politycznej lub kampanii wyborczej, za które przewidziana jest odpowiedzialność karna.
„Uważamy, że proponowana poprawka wniesie istotny wkład w walkę z korupcją i szarą strefą finansów, zwłaszcza podczas kampanii wyborczej, oraz przyczyni się do zwiększenia przejrzystości” – tłumaczą autorzy projektu.
Najczęstszym rodzajem naruszeń w trakcie wyborów są wykroczenia finansowe. Niestety, na Litwie często pieniądze w wyborach są decydującym czynnikiem. Te struktury, które mają więcej pieniędzy, mają odpowiednio większe wpływy w mediach nie tylko w okresie przedwyborczym, ale przez całą kadencję. „Natomiast jeżeli uczestnik kampanii wyborczej, który niezgodnie z prawem wydał mniej niż 500 wysokości minimalnych poziomów utrzymania, nie grozi mu, o dziwo, odpowiedzialność karna. Takie prawo jest do zmiany” – mówili przedstawiciele AWPL-ZChR na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie.
AWPL-ZChR wystąpiła z propozycją zaostrzenia kontroli finansowania kampanii wyborczych, reagując na wymierzone w partię ataki osób, które pozwalają sobie na bezprawne działania. Chodzi o litewskiego dziennikarza Andriusa Tapinasa, który wezwał do działań przeciwko AWPL-ZChR w zbliżających się wyborach sejmowych. Poprzez szeroko zakrojoną kampanię, m.in. wrzucając do skrzynek mieszkańców specjalnie wydaną gazetę (nakład 300 tys. egzemplarzy) czy tworząc specjalny oszczerczy profil w mediach społecznościowych, w sposób zorganizowany zniechęca do głosowania na polską partię po to, aby nie znalazła się ona w Sejmie.
„Pewna osoba, która ma kanał telewizyjny, bezprawnie wydaje gazety na setki tysięcy euro, nie oznakowuje reklamy politycznej, atakuje nas i innych uczestników kampanii wyborczej – i nikt nie kontroluje jej przepływów finansowych. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z rażącym naruszeniem ustawy o wyborach do Sejmu” – gdyż nie wiadomo, jakie, tak naprawdę, są źródła finansowania tej całej kampanii przeciwko AWPL-ZChR.
Przedstawiciele AWPL-ZChR zwrócili się w tej sprawie do Głównej Komisji Wyborczej, prokuratury i szeregu innych instytucji.
Komentarze
Niby nie ma w tym nic dziwnego, raczej wręcz przeciwnie, stało się już „tradycją“, że przed każdymi wyborami – samorządowymi bądż sejmowymi – apologeci teorii „uszczęśliwiania Polaków na siłę“ dosłownie wynurzają się ze skóry, by ci nie głosowali na AWPL-ZCHR. Powstawały partyjki kanapowe, niekiedy nawet o egzotycznych nazwach, wyświadczające tzw. „niedźwiedzią przysługę“ rodakom; było sławetne nawoływanie Landsbergisa seniora do historycznego zwycięstywa nad Polakami poprzez meldowanie się w rejonie wileńskim… I co? Ano nic. Ale to, co przed tegorocznymi wyborami do Sejmu RL zadeklarował znany z wielu spektakularnych akcji, deklarujący się jako liberał pan Tapinas, wyraźnie pozostawiło w tyle wysiłki z ubiegłych lat. Otóż ten „liberał“ otwarcie, w najdrobniejszych szczegółach , w jednym z wywiadów ogłosił, że zainicjowany przez niego ruch będzie dążył do tego, by AWPL–ZCHR nie nabrała 5 proc. głosów wyborców, a co za tym idzie nie przekroczyła progu wyborczego i nie znalazła się w Sejmie RL. Inicjator „krucjaty“ przeciwko AWPL-ZCHR tłumaczył, że nie będzie przebierał w środkach – wszystko jest dobre: śledzenie, pilnowanie, podpatrywanie, wyszukiwanie kompromitującej informacji po to, by akurat ta partia nie zaistniała na arenie politycznej. Bo tak się „panu liberałowi“ chce. Bo taki ma pomysł na to, by… pomóc Polakom. Znamy z historii wiele przykładów kiedy do niecnych celów dorabiano filozofie, przodowali w tym „brunatni“ i „czerwoni“. Ale liberałowie? Wydaje się, że akurat ten ruch ma deklarować tolerancję, wielowątkowość zarówno w ekonomice, jak polityce, czy też kulturze, życiu społecznym. Niestety, na Litwie wciąż jest żywotna filozofia sprytnego Kalego, który uważał, że jak Kali ukradnie krowę, to jest dobrze, a jak Kalemu ktoś ją zarekwiruje, to jest żle – czyli podwójnych standardów. Liberałem pan Tapinas jest na użytek stricte litewski, a w stosunku do Polaków – to bardziej konseratywny niż najzacieklejsi konserwatyści. Chociaż deklaruje, że to właśnie liberałowie optują za pisownią nazwisk w oryginalnej wersji i rozwiązaniem innych, tzw. „polskich problemów“. Paradoks polega na tym, że w deklaracjach większość zarówno liberałów, konserwatystów jak i socjaldemokratów nie jest temu przeciwna, ale kiedy dochodzi do sedna sprawy, to okazują się „niedojrzali“. A w okresie „dojrzewania“ czynią „traktowanym na równi Polakom“ różne świństwa i świństewka. Jak pan Tapinas taki wszystkowiedzący: skąd u Polaków biorą się głosy w przedterminowym głosowaniu, podczas odwiedzania seniorów, itp., to czy nie zechciałby sprawdzić, jak w tej materii mają się sprawy u jego rodaków? Ma do wyboru 16 partii. Jeżeli nie o Polaków chodzi, tylko o sprawiedliwość, to raczej nie wątpię, że tej sprawiedliwości o wiele więcej by uwojował – już nawet ze względu na bardziej rozległe pole do popisu – na terenie całej Litwy. A Polaków i inne mniejszości narodowe pan Tapinas mógłby zostawić w spokoju, szczególnie jak się mianuje liberałem. Bo ta jego „krucjata“ nie tylko brzydko pachnie pod względem braku toleracnji ( a może ona u liberałów się kończy na tolerancji wobec określonych ugrupowań), ale wręcz cuchnie, kiedy jest skierowana przeciwko jednej partii, właśnie łączącej mniejszości narodowe. Pomimo tego, że zabiera się do „krucjaty“ przeciwko AWPL-ZCHR i chce „ratować Polaków“, to jednak ich bliżej najwyraźniej nie poznał. Bo Polak honorowy i przekorny, bardzo nie lubi, jak mu ktoś, szczególnie ,,obcy“, stara się nawiązać swoje zdanie i uczyć, jak ma żyć. A takich jak pan Tapinas to też już rodacy widywali, akurat tego pokroju „działaczy” w ciągu 30 lat niepodległości nigdy nie było brak. Na zaraniu tzw. odrodzenia często mówiliśmy o tym, że te wszystkie animozje, wyskoki nacjonalistyczne wywietrzeją z biegiem lat, odejdą wraz z określonym pokoleniem. Widzimy jednak, że nie jest tak. Inicjator tegorocznej „krucjaty“ jest przedstawicielem pokolenia, które w dorosłe życie wkraczało w okresie niepodległości. Jednak najwidoczniej to, czym byli nasiąknięci przedstawiciele litewskich elit: dwulicowość, kiedy przy Sowietach działali w myśl zasady: i Bogu świeca i diabłu ogarek, przechodzi na dzieci i wnuków, nawet kiedy mianują siebie liberałami.
Poczucie bezkarności tylko rozzuchwala.
Z czasem może dojść do innych jeszcze bardziej szokujących wynaturzeń.
nie ma nic wspólnego z demokracją ani człowieczeństwem
to chamska nagonka na polskość
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.