„W sprawie faktów zawartych w artykule Delfi o tym, że osoby, które możliwie reprezentują interesy innych państw, a także doradca prezydenta oraz przedstawiciele opozycji prowadzili działania w celu zdyskredytowania Rządu i jednego z ministrów, przy tym działali w pełni świadomie – dopuszczając się kłamstw, przedstawiając kłamliwe fakty; wszystko to należy sprawdzić” – oświadczył Ramūnas Karbauskis.
Zapytany, co daje podstawy, by uważać, że miało miejsce działanie z korzyścią dla innych państw, polityk powiedział, że osoba, o której mowa w artykułach, zajmowała takie stanowisko, które „było w zasadzie niemożliwe do obsadzenia bez bezpośredniego wpływu KGB”.
W piśmie wystosowanym do Departamentu Bezpieczeństwa Państwa wspomniane zostały śledztwa dziennikarskie zamieszczone na portalu delfi.lt w dniu 20 i 21 maja pt. „Ojciec chrzestny: przemilczana część historii z udziałem ministra Jarosława Narkiewicza” oraz „Ojciec chrzestny (II): do zwalczania Narkiewicza Ribnikovas obrał byłego studenta z Urzędu Prezydenta”.
Rządzący napisali, że „informacje uzyskane w trakcie śledztwa, z których wynika, że były major sowiecki Aleksandras Ribnikovas, który w ostatnim tygodniu upowszechnia oszczercze informacje o przeszłości ministra łączności Jarosława Narkiewicza, w okresie ZSRR pracował w obiekcie wojskowym na Dalekim Wschodzie, ukończył i pracował w szkołach przygotowujących kierownictwo wojskowe, które najczęściej znajdowały się w gestii KGB”.
„Prosimy zatem o dokonanie oceny, czy oszczercza kampania, w którą został uwikłany również jeden z doradców Prezydenta Republiki Litewskiej ds. bezpieczeństwa narodowego, która ma na celu zdyskredytowanie jednego z ministrów i destabilizację pracy Rządu, nie jest inspirowana przez inne państwa i nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego” – czytamy w oświadczeniu.
Dokument podpisał Ramūnas Karbauskis, przewodniczący Związku Chłopów i Zielonych, Rimantas Sinkevičius, starosta frakcji Litewskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy, a także Wanda Krawczonok, starosta sejmowej frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin.
„Już się wydało, że bezczeszczenie dobrego imienia ministra Jarosława Narkiewicza było dobrze zaplanowane i brało w nim udział wiele grup interesów, którym przyświecał wspólny cel” – swoje zdanie na temat obecnej sytuacji wypowiedział Ramūnas Karbauskis, przewodniczący Związku Chłopów i Zielonych.
Na profilu na Facebooku Ramūnas Karbauskis zamieścił wpis, w którym oświadczył, że, jego zdaniem, przeciwko ministrowi Jarosławowi Narkiewiczowi działają 4 grupy interesów. „Pierwsza grupa interesów – opozycja, która poprzez oszczerstwa rzucane pod adresem ministra hańbi również władzę i sugeruje, że rzekomym wrogiem są obywatele Litwy narodowości polskiej. Druga grupa interesów skupia się wokół Urzędu Prezydenta. Działa ona poprzez doradcę Prezydenta Dariusa Kuliešiusa, właściwie nawet kilku doradców, w których działaniach można dopatrzeć się chęci przypodobania się swemu pracodawcy i rozbicia wspólnoty polskiej na Litwie, aby zmniejszyć zaufanie, jakim cieszy się Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (...)” – napisał lider Związku Chłopów i Zielonych.
Trzecią grupą są, podkreśla Ramūnas Karbauskis, służby bezpieczeństwa państw wrogo nastawionych względem Litwy, czwartą zaś – kilka dziennikarzy pracujących w służbie dziennikarstwa śledczego LRT.
„Propaganda nastawiona przyjaźnie wobec sił konserwatywnych chwyta się każdego tematu, które wykorzystuje jako narzędzie do zwalczania obecnej władzy (...)” – oświadczył Karbauskis i dodał: „Czy misją LRT jest przekształcenie się w narzędzie uprawiania propagandy nawet nie stroniąc od oszczerstw? (...)” – pyta przewodniczący Związku Chłopów i Zielonych.
Przypominamy, że w swym oświadczeniu klub parlamentarny AWPL-ZChR podał przyczyny ataku przypuszczonego na szefa resortu łączności.
„Frakcja AWPL-ZChR wyraża ubolewanie z tego powodu, że litewski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny upowszechnia informacje niezgodne z prawdą. Atak wymierzony w ministra można tłumaczyć opublikowanymi wynikami audytu przeprowadzonego przez Ministerstwo Łączności w związku z możliwym roztrwonieniem kwoty ponad 100 mln euro z budżetu państwa przez drużynę byłego ministra Rokasa Masiulisa poprzez organizowanie nieprzejrzystych przetargów w przedsiębiorstwach podlegających resortowi, zwłaszcza w SA „Koleje Litewskie” oraz przedsiębiorstwie „Poczta Litewska”. Tym samym LRT stanęło w obronie możliwych schematów korupcyjnych drużyny byłego ministra Rokasa Masiulisa” – oświadczył klub parlamentarny.
Frakcja AWPL-ZChR w litewskim Sejmie poinformowała, że minister, w poszukiwaniu sprawiedliwości, zwrócił się do stosownych instytucji z prośbą o ukaranie winnych:
„W związku z opublikowanymi oszczerczymi informacjami minister Jarosław Narkiewicz zwrócił się do organów praworządności z prośbą o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej nieuczciwych dziennikarzy, a także lidera konserwatystów Gabrieliusa Landsbergisa, który również rozpowszechnia oszczerstwa pod adresem ministra. Z kolei sejmowa frakcja AWPL-ZChR dołoży wszelkich starań, by na salę rozpraw trafiły materiały, przedłożone przez ministra Jarosława Narkiewicza w ubiegłym tygodniu Prokuraturze Generalnej, Służbie Badań Specjalnych i Służbie ds. Badań Przestępstw Finansowych, dotyczące korupcyjnych decyzji byłych ministrów łączności Eligijusa Masiulisa i Rokasa Masiulisa oraz szkody wyrządzonej państwu litewskiemu szacowanej na kwotę ponad 100 mln euro”.
Komentarze
Za odrzuceniem projektu, na wniosek sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, głosowało 50 posłów, wstrzymało się od głosu 22, a 14 było przeciwko."
Wstyd dla Litwy. Ja się pytam kto rządzi Komitetem Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony?
Czyjego bezpieczeństwa narodowego strzeże ten organ? Kolejny raz konserwatyści pokazali jakie DNA posiadają - komunistycznego Sajudisu z Landsbergisem na czele.
I pytanie czy Prezydent w końcu wyciągnie z tego jakieś wnioski... Chyba, że nie może albo jest za słaby...
to wiele wyjaśnia dlaczego z prezydentury szły takie absurdalne ataki
Przypomnijmy, że dwa lata po tym, jak Orlen kupił rafinerię w Możejkach i stworzył Orlen Lietuva, władze Litwy rozebrały 19-kilometrowy odcinek torów kolejowych łączący rafinerię z Łotwą, blokując polskiej firmie najbardziej rentowny szlak eksportowy. Orlen planował w związku z tym budowę nowego rurociągu do Kłajpedy. Prace były bardzo zaawansowane. Orlen otrzymał od strony litewskiej zgodę w postaci dokumentu o wpływie inwestycji na środowisko. Jednak według litewskiego prawa zgodę tę, stosownym rozporządzeniem ministra energetyki, należało odnawiać co trzy lata.
W tym kontekście w sprawie pojawia się Czesław Okińczyc ze swym siostrzeńcem, Jarosławem Niewierowiczem, wówczas ministrem energetyki Republiki Litewskiej. Gdy objął stanowisko, nagle zaczęły się trudności. Ministerstwo nie zatwierdziło dokumentów i zwlekało z wydaniem decyzji. Szef Orlenu Lietuva Ireneusz Fąfara zwrócił się do ministerstwa energetyki o wyjaśnienia. Wówczas zaczęła się dziwna gra na zwłokę. Ówczesna wiceminister energetyki Renata Cytacka wspomina , że „sytuacja była bardzo dziwna”. Niewierowicz osobiście nadzorował sprawę Orlenu i nikt inny nie miał całej wiedzy o zaistniałej sytuacji. Próbował też obarczyć odpowiedzialnością za brak decyzji ministra ochrony środowiska.
Zdecydowano się przeprowadzić konfrontację. W obecności przedstawiciela Orlenu Andrzeja Kupca, Renaty Cytackiej i przewodniczącego AWPL Waldemara Tomaszewskiego zatelefonowano w trybie głośnomówiącym do ministra Niewierowicza. Twierdził, że to nie on, lecz minister środowiska blokuje wspomniany dokument. Wówczas zatelefonowano do ministra Mazuronisa, który powiedział, że nie podpisywał dokumentu na prośbę samego Niewierowicza. Po ujawnieniu kłamstwa, obaj ministrowie szybko podpisali dokument. Zdaniem części komentatorów, sprawa ta doprowadziła do zdymisjonowania Renaty Cytackiej z funkcji wiceministra energetyki.
Ponadto, w tym samym czasie, gdy minister Niewierowicz zwlekał z podpisaniem ważnych dokumentów, Czesław Okińczyc próbował „nakłonić” Orlen do podpisania umowy na obsługę prawną spółki z jego własną kancelarią prawną, obiecując jednocześnie szybkie rozwiązanie problemów w zamian za wyłączność na obsługę prawną Orlenu. Część komentatorów nie wyklucza, że w sprawie może być drugie dno, związane z obecnością Okińczyca na tzw. liście Tomkusa, czyli osób podejrzanych o tajną współpracę z sowieckim KGB.
I jak widać przerwanie korupcyjnych procederów było przyczynkiem do niespotykanego w dzisiejszej Europie zaplanowanego ataku na AWPL-ZCHR, w który zaangażowane są osoby powiązane z sowieckimi służbami. W tym kontekście na nowo należy rozpatrzeć obecność Okińczyca na liście Tomkusa jako współpracownika KGB oraz nieudane próby oczyszczenia się z zarzutó.
Zgadzam się. Pilnie jest potrzebna lustracja i to pełna jak proponowała w swojej ustawie AWPL-ZCHR. Bo te prześladowania uczciwych polityków przez pociąganych i utajnionych współpracowników KGB będą się mnożyć. To po prostu jest nie do pomyślenia, żeby 30 lat po odzyskaniu niepodległości tacy ludzie mogliby piastować różne funkcje w państwie i do tego jeszcze próbować wpływać na Rząd, Prezydenturę czy Sejm.
Ciekawa jest zwłaszcza ta druga grupa Druga grupa, która (skupia się wokół Urzędu Prezydenta. Działa ona poprzez doradcę Prezydenta Dariusa Kuliešiusa, właściwie nawet kilku doradców (w tym NIEWIEROWICZA), w których działaniach można dopatrzeć się chęci przypodobania się swemu pracodawcy i rozbicia wspólnoty polskiej na Litwie, aby zmniejszyć zaufanie, jakim cieszy się Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (...)”
WSZYSCY WIEMY CO TO ZA GRUPA I JAKIE MA POWIĄZANIA. POLSKOJĘZYCZNI PSEUDODZIAŁACZE, FANATYCY, którzy samozwańczo mienią się "wileńskim autorytetem".
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.