Na szczycie ma dojść do parafowania umów stowarzyszeniowych UE z Mołdawią i Gruzją.
Oczekiwano, że na szczycie w Wilnie zostanie podpisana umowa o stowarzyszeniu Ukrainy z UE. Władze w Kijowie ogłosiły jednak w ubiegłym tygodniu, że wstrzymują przygotowania do zawarcia tego porozumienia. Rząd Ukrainy wyjaśnił, że Unia nie zaproponowała stronie ukraińskiej wystarczającego zadośćuczynienia za straty, które kraj poniósłby w związku z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją. Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz bierze jednak udział w szczycie.
Na szczyt do Wilna przybyli przywódcy i ministrowie 28 państw UE oraz Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy. Gości powitała prezydent Republiki Litewskiej Dalia Grybauskaitė. Przy wejściu zebrały się też setki dziennikarzy, jednak goście byli w swoich komentarzach bardzo lakoniczni.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła ubolewanie, że nie wszystkie oczekiwania zostały spełnione, jednak dzwi Europy są nadal otwarte.
Prezydent Polski Bronisław Komorowski uważa, że efektem szczytu wileńskiego będzie potwierdzenie tego, że Unia "trzyma drzwi otwarte dla Ukrainy". "Będzie je także konsekwentnie trzymała Polska dla Ukrainy, oczekując zmiany decyzji władz Ukrainy o wstrzymaniu procesu podpisywania umowy stowarzyszeniowej" - podkreślił.
Były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski, który z byłym przewodniczącym PE Patem Coxem przebywał na Ukrainie ze specjalną misją Parlamentu Europejskiego, ocenił w czwartkowej rozmowie z polskimi dziennikarzami, że szczyt może okazać się "połowicznym sukcesem".