Do Wilna razem z Komorowskim przybył były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który z byłym przewodniczącym PE Patem Coksem przebywał na Ukrainie ze specjalną misją Parlamentu Europejskiego.
Komorowski powiedział przed wylotem, że wiele wskazuje na to, że sukces szczytu wileńskiego będzie połowiczny. Zwrócił uwagę, że na pewno będą parafowane umowy stowarzyszeniowe z Mołdawią i z Gruzją.
Jak dodał, wydaje się, że ze strony Unii zapadają decyzje o przyspieszeniu kalendarza umożliwiającego już nie tylko parafowanie, ale podpisanie umów stowarzyszeniowych - szczególnie jeśli chodzi o Mołdawię.
Komorowski uważa, że efektem szczytu wileńskiego będzie potwierdzenie tego, że Unia "trzyma drzwi otwarte dla Ukrainy". "Będzie je także konsekwentnie trzymała Polska dla Ukrainy, oczekując zmiany decyzji władz Ukrainy o wstrzymaniu procesu podpisywania umowy stowarzyszeniowej" - podkreślił.
Oczekiwano, że na szczycie w Wilnie zostanie podpisana umowa o stowarzyszeniu Ukrainy z UE; władze w Kijowie ogłosiły jednak w ubiegłym tygodniu, że wstrzymują przygotowania do zawarcia tego porozumienia. Rząd Ukrainy wyjaśnił, że Unia nie zaproponowała stronie ukraińskiej wystarczającego zadośćuczynienia za straty, które kraj poniósłby w związku z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją; Moskwa sprzeciwia się zbliżeniu Kijowa z Brukselą. (PAP)