„Tak, planuję. Dwanaście lat w polityce, wystarczy już" – mówił dziś polityk.
Mówił, że chce wrócić do biznesu. Jednak parlamentarzysta stawia warunek swego odejścia z polityki – decyzja Wileńskiego Sądu Okręgowego w stosunku do niego ma być obiektywna.
„Powinna być podjęta obiektywna decyzja. Jestem oskarżanay o rzekome organizowanie jakiejś grupy, jakieś pisanie, podpisywanie deklaracji. Deklaracje w ciągu trzech lat podpisywali różni przewodniczący, między innymi i ja. Chcę, by mój status był taki sam. Sprawa nie zawiera żadnych dowodów, że ja cokolwiek robiłem, otrzymałem lub dałem polecenie czymś nieodpowiednio rozporządzać", - mówił oskarżany o defraudację W.Uspaskich.
Opuścić utworzonej przez siebie Partii Pracy nie zamierza. Nie ujawnia jednak, czy weźmie udział w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zdaniem polityka, jego odejście z Sejmu nie wywrze wpływu na pracę obecnej centrolewicowej koalicji.
W. Uspaskich do Sejmu RL wybierany jest od 2000 roku. Pełnił obowiązki ministra gospodarki. Do Sejmu obecnej kadencji trafił z listy Partii Pracy, dlatego jego miejsce w Sejmie zająłby następny kandydat na liście.
W Wileńskim Sądzie Okręgowym toczy się sprawa, w której Partia Pracy oskarżana jest o „kreatywną" księgowość w latach 2004-2006, kiedy mogła ukryć ponad 24 mln Lt. przychodów i 23 mln Lt. wydatków.
l24.lt