Są posłowie, którzy uczestniczyli w posiedzeniach plenarnych przez wszystkie 27 dni – właśnie tyle posiedzeń odbyło się od początku kadencji. Jednak niektórzy posłowie do pracy nie przyszli mniej niż 20 dni. Oprócz wspomnianej N. Venckienė, na koncie której – 19 dni oraz oprócz ministrów, z polityków, pracujących w Sejmie od początku kadencji najrzadziej Sejm odwiedzał Remigijus Ačas, Alma Monkauskaitė i Wiktor Uspaskich – również po 19 dni.
Nie jest tajemnicą, że parlamentarzyści nie mają obowiązku przychodzenia do pracy. Sankcje grożą tylko dla tych posłów, którzy w miesiącu opuścili więcej niż połowę posiedzeń. Ale to nie jest zwolnienie z pracy, tylko skrojenie wynagrodzenia o jedną trzecią. Mówiąc o nieobecności posłów, kierownik inspekcji pracy Vilius Mačiulaitis tłumaczył, że oni są kastą, której nie reguluje Kodeks Pracy, obowiązujący dla wszystkich zwykłych obywateli. „Czy to jest normalne, że posłowie mają prawo opuścić połowę posiedzeń bez żadnej odpowiedzialności – jako obywatel mam własne zdanie. Ale jako funkcjonariusz państwowy nie mogę go wyrazić", - mówił V. Mačiulaitis.
l24.lt
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.