Otóż wspólnota Szkoły Podstawowej im. Cz. Miłosza w Pakienie postanowiła wyjechać do Druskienik. Był to wyjazd, który połączył trzy pokolenia, pojechali bowiem uczniowie, nauczyciele, rodzice i dziadkowie.
28 października – piękny, nieco rześki, ale słoneczny poranek. Przed ósmą w szkole gwar i wielki ruch. Wszyscy z niecierpliwością czekali, aż ruszymy w kierunku przyjemnych nietradycyjnych zajęć. Wybraliśmy się na zajęcie edukacyjne pod tytułem „Słona lekcja". W posiadłości rzeźbiarza Taurasa Česnulevičiusa położonej w uroczym miejscu nad rzeką Ratnicza spotkała naszą grupę piękna pani, ubrana nieco nietradycyjnie: długa suknia, białe rękawiczki, na szyi oryginalna „słona" biżuteria. Wprowadziła nas do królestwa soli. Obejrzeliśmy wiele ciekawych prac: i dużych, i drobniutkich, wykonanych z tego minerału. Dekoracje pracowni - to oryginalny kominek, biżuteria, rzeźby – wykonane z soli.
W czasie lekcji każdy mógł wypróbować rzemiosła rzeźbiarza, dać polot fantazji i ulepić dowolną słoną pamiątkę dla siebie, którą po wypaleniu w piecu już jako dzieło sztuki można było zabrać do domu. Kolejna lekcja polegała na nieco innym zajęciu. Z twardej bryły soli za pomocą odpowiednich narzędzi należało stworzyć rzeźbę, nadać jej odpowiedni kształt i formę, swój charakter. Należy przyznać, że to zajęcie wycisnęło niemało potu na czołach młodych niedoświadczonych „rzeźbiarzy", ale każdy został zadowolony ze swoich dzieł.
Na zakończenie urządziliśmy wystawę własnych prac, z których pan Tauras wybrał trzy najbardziej pomysłowe i oryginalne. Zwycięzców czekała atrakcyjna nagroda – można było kierować własnoręcznie wykonanym przez rzeźbiarza elektromobilem. Młodzież była zachwycona. W podniosłym nastroju i pełni satysfakcji z lekcji pożegnaliśmy państwo Česnulevičiusów.
Kolejnym etapem naszego wyjazdu były atrakcje w parku wodnym w Druskienikach. Mieliśmy dwie godziny przyjemnej zabawy w wodzie. Wszędzie nas było pełno – i w saunie, i w wartkiej rzece, w jacuzzi, i na krętych zjeżdżalniach. Czas minął niepostrzeżenie.
W drodze powrotnej skręciliśmy na leśną drogę, aby obejrzeć oryginalną budowlę – mereczańską piramidę. Na dworze już była szarówka i nagle na tle pięknego jesiennego pejzażu ujrzeliśmy lśniącą szklaną kopułę, we wnętrzu której widniała piramida. Oprócz tego całą grupę zafascynowała zagroda w wiejskim stylu, wszystko wykonane z drewna, pięknie rzeźbione. Kilka zdjęć na pamiątkę o dziwnym miejscu i już autokar wiózł nas do domu.
Cieszymy się, że wspólnie przeżyliśmy nietypowy dzień. Każdy zabrał do rodzinnego domu swoje słone upominki i niezapomniane wrażenia.
Olga Wołkowicka