W środę w Sejmie w czasie zorganizowanej dyskusji na temat zmian zachodzących w instytucjach oświatowych, Petrauskienė tłumaczyła, że w opracowanym przez ministerstwo kalkulatorze przyszłych wynagrodzeń pedagodzy często źle, na przykład, wskazują tydzień pracy.
„Typowym błędem jest, że osoba pracuje przez 36 tygodni, chociaż w czasie wakacji też dostaje wynagrodzenie. Inny jeszcze błąd, że pedagog prócz wynagrodzenia otrzymuje jeszcze dodatek do niego. Wprowadzając etat system dodatków nie jest kasowany – takie możliwości istnieją. Po prostu wynagrodzenie podaje się bez dodatku” – tłumaczyła w środę w Sejmie minister.
Powtarzała kilkakrotnie, że tylko w okresie ostatnich 4 miesięcy – po wprowadzeniu wynagrodzenia etatowego – przewiduje się ponad 17 mln euro dodatkowego finansowania i ponad 90 mln euro w ciągu kilku lat.
„Stwierdzenie, że gaża pedagoga nie będzie się zwiększała – gdy dodatkowo udzielamy 95 mln euro – jest błędne. A liczba uczniów też wciąż się zmienia. W jednych szkołach się zwiększa a w innych zmniejsza” – mówiła minister.
Paulina Giliūnienė, dyrektorka Podstawowej Szkoły w Ežerėliai w rejonie kowieńskim z kolei stwierdziła, że chociaż wynagrodzenie etatowe jest potrzebne, ale wprowadza się go metodą „buldożerową” i spóźniał się tryb przyjęcia ustawy.
„My jako kierownicy jesteśmy pozostawieni sami sobie – mamy tylko umowę ze społecznością na temat sumy, którą posiadamy. Ustawa wchodzi w życie 1 września, a my doskonale wiemy, że tylko na początku września przyjdą wszystkie dane, dotyczące liczby uczniów i jakie są możliwości finansowania szkół uzgodnione z budżetem” – skarżyła się kierowniczka placówki oświatowej.
Minister z kolei podkreślała, że rola samorządów i kierowników placówek oświatowych jest bardzo ważna podczas wprowadzania tych zmian.
„Decyzje, które przyjął Sejm i rząd będa miały powodzenie, gdy wspólnie zostaną wcielone w życie z samorządami – bo one są założycielami tych placówek oświatowych – i z kierownictwem szkół” – mówiła Petrauskienė.
Na podst. BNS