Za okres swego istnienia placówka trzykrotnie zmieniła swoje miejsce „zamieszkania", czterokrotnie nazwę, przeżyła wiele reorganizacji, zmian i zagrożeń, zmieniała kierunki nauczania, ale jedno pozostaje niezmienne – była, jest i daj Boże jeszcze długo będzie – prawdziwą kuźnią specjalistów, w ten lub inny sposób powiązanych z rolnictwem, dla całej Wileńszczyzny.
Poradzili sobie
Dyplomy w niej otrzymało 5 323 wychowanków – agronomów, zootechników, techników-mechaników, technologów i ekonomów gospodarstwa domowego, kucharzy, pracowników obsługi sprzętu technicznego, organizatorów turystyki wiejskiej, mechaników samochodowych itd.
W „radosnych" czasach kolektywnego gospodarzenia nie było faktycznie takiego sowchozu i kołchozu na Wileńszczyźnie, gdzie nie pracowaliby wychowankowie szkoły z Białej Waki. Po zmianach ustrojowych większość z nich nie zagubiła się i odnalazła się w nowej rzeczywistości, zostając kierownikami spółek, zakładając własne gospodarstwa rolne, otwierając zakłady naprawy samochodów, piastując stanowiska w urzędach. Słowem, poradzili sobie.
Szeregów bezrobotnych nie zasilą
Pewna co do przyszłości wychowanków jest Wanda Jarmałkowicz, p.o. dyrektora WSzTBiR, jest ona przekonana, że nie zasilą oni szeregów bezrobotnych i znajdą zatrudnienie.
– Zapotrzebowanie na specjalistów, jakich przygotowują szkoły zawodowe, jest duże i ciągle rośnie, czego dowodem są badania, które potwierdzają, że rynek pracy jest przesycony specjalistami z wyższym wykształceniem, a odczuwa się niedosyt pracowników po szkołach zawodowych – ze znajomością problematyki – stwierdziła Jarmałkowicz.
Wtóruje jej Alina Komar, kierowniczka nauczania praktycznego, która informuje, że wychowankowie szkoły odbywają praktyki w najlepszych warsztatach samochodowych, agroturystycznych zagrodach, hotelach, placówkach żywienia zbiorowego. – Nasi wychowankowie są cenieni przez pracodawców, wielu z nich pracuje w wymienionych placówkach i te chętnie przyjmują na praktyki kolejnych uczniów.
„Byli" pomagają, udzielają fachowych porad i często – po zakończeniu nauki – proponują podjęcie pracy – z satysfakcją odnotowuje pani Alina. Według niej są przykłady, gdy zgłaszały się do nich osoby, które po ukończeniu wyższych uczelni, zechciały nauczyć się konkretnego zawodu.
Andrzej Silko, prezes samorządu uczniowskiego, ukończył kolegium muzyczne, a obecnie jest na II roku automechanizacji. Jak przekonywał, chociaż skrzypiec nie zapomina, jednak odnalazł siebie i w nowym emploi.
Atutem szkoły jest to, że placówka znajduje się nieopodal stolicy i „wszystko jest w zasięgu ręki", a ponadto automechanicy mają większe możliwości, bo mogą naprawiać również technikę rolniczą.
Atrakcyjne projekty i praktyki
Szkoła w Białej Wace od zawsze słynęła z tego, że stwarzano tu dobre warunki dla wychowanków. Do ich dyspozycji jest bursa, z symboliczną opłatą 13 litów za miesiąc i stołówka, od lat zachowująca renomę smacznych i tanich dań. Uczniowie mają możliwość zajęcia w kółkach, uczestnictwa w projektach, także międzynarodowych. Najbardziej zaangażowani i aktywni mają możliwość wyjazdu za granicę i to nie tylko do Polski. W ramach projektu „Comenius" młodzież gościła nie tak dawno w Niemczech, a po Nowym roku 24-osobowa grupa uda się na praktyki do Hiszpanii i Portugalii.
– Projekt „Ludzie i losy", realizowany wspólnie z pokrewną placówką w Ostródzie, miał na celu odnajdywanie krewnych w Polsce i na Litwie. W wyniku repatriacji, wywózek więzi rodzinne się urwały, a dzięki projektowi zostały one odnowione. Obie strony uznały, że zyskał on wielki rozdźwięk i warto go kontynuować – z zadowoleniem opowiadała Wanda Jarmałkowicz.
Przełamać bariery
Takie inicjatywy są szczególnie cenne, gdyż bardzo wielu uczniów WSzTBiR pochodzi z rodzin aspołecznych bądź niepełnych. Zdaniem Anny Adamowicz, gdy podejmują naukę, są oni zazwyczaj zamknięci w sobie i nastroszeni niczym jeże. – Zdarzają się kłopoty z dyscypliną, ale często wynikają one nie ze złośliwości, ale niewiedzy, braku wychowania i przykładu, poczucia odosobnienia i obrazy na cały świat, braku zaufanej osoby, z którą można swymi przeżyciami się podzielić – ze smutkiem stwierdza wykładowczyni komunikacji interpersonalnej.– Naszym zadaniem jest te bariery przełamać, pokazać inny świat, tęsknotę za lepszym życiem skierować w odpowiednim kierunku, dać nadzieję i przekonać, że ich los zależy od nich samych. Przyznaje, że nie jest to łatwe, gdyż młodzież nie szuka porad u pedagogów, a recepty na życie i sukces poszukuje w wirtualnej przestrzeni.
Nie tylko współpraca, ale i konkurencja
Ważnym rozdziałem w działalności szkoły jest współpraca z placówkami o podobnym profilu w Niemczech, na Łotwie i Polsce. Szkoła współpracuje z szkołami rolniczymi w Ostródzie, Marianowie, Boninie, Giżycku, Gołotczyźnie, Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Akademią Rolniczą w Lublinie. Dzięki współpracy z SGGW odbyło się jedenaście konferencji naukowych i wydano 11 książek na temat zagadnień turystyki wiejskiej i szlakach turystycznych na Wileńszczyźnie, Mazowszu i Podlasiu. Około 300 wychowanków szkoły kontynuowało studia na warszawskiej uczelni, najlepsi obronili prace magisterskie.
Akademia Rolnicza w swoją kolej zafundowała szkole 0,5 ha sadu niskopiennego i kolekcję krzewów ozdobnych i dekoracyjnych. Zaprzyjaźnione szkoły w innych miastach organizowały seminaria, bezpłatne praktyki i szkolenia zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. – Wszędzie byliśmy podejmowani wyjątkowo serdecznie i gościnnie – podkreśla pani Wanda.
Współpraca z Macierzą – to nie tylko profity i plusy, gdyż nowo powstałe szkoły zawodowe w Łomży i Suwałkach rozpoczęły „polowanie" na potencjalnych uczniów szkoły w Białej Wace, kusząc ich stypendiami i atrakcyjnymi wyjazdami. Przy niżu demograficznym, masowej emigracji zarobkowej młodzieży, która chce mieć wszystko i od razu, konkurencja ta daje się we znaki i w dużym stopniu koryguje plany rozszerzenia działalności i zwiększenia liczby uczniów w szkole.
Konkurentki bez szans
Niezmiennym powodzeniem wśród młodzieży cieszy się mechanizacja, ale coraz większe zainteresowanie, nawet wśród chłopców, wzbudza zawód kucharza. Tajników kulinarii naucza ich Lilia Wasilewska, która, zdaniem kolegów, jest na tyle świetnym znawcą przedmiotu, że „kuchmarzenia potrafi nauczyć nawet nogę od stołu". Pierożkami własnego wyrobu poczęstowały nas – dziennikarzy „Kuriera" i „Tygodnika" – Anastazja Korwiel i Sandra Kazakevičiūtė. Potocznie mówi się, że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek i jeżeli to prawda, to ich konkurentki nie mają żadnych szans.
Na topie i na czasie jest też zawód organizatora turystyki wiejskiej.
Kropla w morzu potrzeb
Kierownictwo szkoły nie zasypia gruszek w popiele i myśli o rozszerzeniu oferty o specjalności pracownika socjalnego, technika architektury krajobrazu i technika urządzeń i systemów energetyki odnawialnej. Zdaniem dyrektorki, kadra pedagogiczna podoła nowym wyzwaniom, gdyż w większości składa się z nauczycieli nie tylko z wykształcenia, ale z powołania, którzy mają dar od Boga i pracy z młodzieżą gotowi poświęcić niemal wszystko.
– Anna Adamowicz, Regina Grydź, dr Teresa Maskalaniec, dr Janina Veličkienė, Honorata Gavrilovskienė, Antonina Pomećko, Halina i Zygmunt Stankiewiczowie, dr Romuald Sadkiewicz – to pedagodzy z dużej litery – z dumą wyliczała Jarmałkowicz. Dodała też, że część z nich to wychowankowie szkoły. Nauczyciele z nostalgią wspominają czasy, gdy szkoła była pomaturalną i uczyło się w niej ponad 600 uczniów (obecnie ok. 300). Żyją nadzieją, że dawne czasy świetności i rozkwitu być może jeszcze wrócą i placówka odzyska dawną popularność i blask.
A na razie trzeba myśleć jak przeżyć, skąd zdobyć pieniądze na remont itd. Szkoła organizuje płatne szkolenia dla dorosłych, w których, jak powiedziała młoda, energiczna i ambitna wykładowczyni Jelena Hejbowicz, biorą udział mieszkańcy wsi, przeprowadza kursy podstaw gospodarowania, wynajmuje pomieszczenia, ale środki uzyskane z tego są jedynie kroplą w morzu potrzeb...
Zygmunt Żdanowicz
Fot. autor i archiwum
„Tygodnik Wileńszczyzny"
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.