Na wskroś profesjonalny, otwarty na polemikę i dyskusje, przyjazny wizualnie oraz poruszający szerokie spektrum spraw od polityki i gospodarki poczynając, poprzez religię i naukę, a na tematach kulinarnych kończąc. Ale to zaledwie mały wycinek z całej gamy tematycznej oferowanej przez portal. Doliczyłem się około dwudziestu zakładek tematycznych. To odważne posunięcie, warte zatrzymania się nad nim na chwilę.
Widać wyraźnie, że młody i bardzo ambitny zespół redakcyjny dość dobrze zrozumiał nastroje i tendencje litewskiego społeczeństwa szukającego czegoś więcej niż tylko salonowej papki informacyjnej podszytej fałszywą poprawnością polityczną, jak to często bywa na innych portalach. To nowe otwarcie i wizjonerska wręcz dalekowzroczność są niezaprzeczalnym atutem młodych twórców L24.lt, ich młodzieńczego zapału, który daje siłę i energię do przysłowiowego przenoszenia gór, do czynienia rzeczy, wydawałoby się, niemożliwych. Bo w jaki sposób, jeśli nie ten, można określić to odważne wyzwanie, którego podjęli się tworzący ten portal dziennikarze.
Na uwagę zasługuje zapowiedź dyrektora portalu, Wiktora Jusiela, mówiąca o tym, że „zespół redakcyjny będzie starał się udostępniać jak najwięcej pozytywnych informacji ukierunkowanych na jednoczenie wszystkich grup społecznych, budowanie porozumienia oraz dobrych stosunków z sąsiadami i różnymi środowiskami wielokulturowej Litwy". To dobra i ważna deklaracja zapowiadająca nową jakość w przekazie informacji, skupiającej się na jej pozytywnym wydźwięku. Jest to jednocześnie zapowiedź odejścia od tabloidyzacji nowego portalu, która jest zmorą współczesnych mediów.
Tabloidyzacja to schlebianie wszędobylskiej tandecie, której tabloidowy umysł chce coraz więcej. Aby się o tym przekonać wystarczy włączyć telewizor, kliknąć myszką czy otworzyć gazetę. Naszym oczom ukaże się świat pełen negatywnego przekazu, tak jakby wszystko wokół nas składało się z samych nieszczęść, wypadków i wojen. Na okrasę dodaje się szyderczy żart byleby ośmieszyć to, co ma jakąkolwiek wartość. Drwina, zło, przemoc, śmierć to obraz dzisiejszego przekazu medialnego nafaszerowanego złymi emocjami aż do granic wytrzymałości odbiorcy.
Jako usprawiedliwienie dla tego stanu rzeczy dziennikarze lakonicznie podają popyt ze strony widza czy czytelnika. Ale czy jest to rzeczywiście prawda? Czy to samousprawiedliwianie się środowiska dziennikarskiego jest uczciwe? Odpowiedź brzmi nie. Przerzucanie winy za jakość przekazu medialnego wyłącznie na odbiorcę jest nadużyciem służącym samorozgrzeszeniu żurnalistów. Dzisiejszy odbiorca niezależnie od tego czy będzie to widz, czytelnik czy słuchacz, skazany jest na brak wyboru i to nie w przenośni, lecz dosłownie.
Pomimo mnogości tytułów prasowych, stacji telewizyjnych czy radiowych przekaz medialny bazujący na niskich instynktach jest tak bardzo podobny do siebie, że tylko logo pozwala dostrzec różnicę między nimi. Jest jeszcze jedna, dość wstydliwa dla dziennikarzy strona ich pracy, odejście od etyki zawodowej. Pozwoliło to piewcom głównego nurtu medialnego zaprząc ich do walki z wartościami, które budowały naszą cywilizację od wieków. Tę walkę obserwujemy bez przerwy, zwłaszcza z wartościami chrześcijańskimi. A wszystko to w imię fałszywie pojętej wolności słowa, za którą stoi tak zwana poprawność polityczna.
Widz i czytelnik nie mają wyboru, bo im go nie dano. Chociaż w przypadku Litwy powinienem napisać nie mieli wyboru, bo odkąd pojawił się nowy portal L24.lt wybór już jest. Zapowiedź nowego stylu i jakości przekazu odwołującego się do pozytywnych i wiarygodnych informacji jest obiecująca. Człowiek, aby móc dokonać właściwej oceny rzeczywistości, potrzebuje jej pełnego, niezafałszowanego obrazu. Tego najbardziej obawiają się koryfeusze salonowej propagandy opartej na antywartościach. Obawiają się myślącego i przetwarzającego informacje człowieka.
Wolą odbiorcę przyjmującego bezwiednie każdą wiadomość. Twórcy nowego portalu przełamują ten stereotyp i wyłamują się, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, z tak rozumianego dziennikarstwa. Sądzę, że znajdą wiernych czytelników, bo jako pierwsi traktują ich w pełni podmiotowo a nie instrumentalnie. Oferowane nam nowe podejście do świata mediów ma sens i ma misję do spełnienia –stanie się antidotum dla wszechobecnego jadu medialnego. Jeśli twórcom portalu zamysł ten powiedzie się, czego im życzę, to stworzą tym samym ciekawy precedens, a może nawet wyłom w sztampowym przekazie informacji.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt otwarcia tego nowego portalu, to właściwe zrozumienie istoty litewskiego społeczeństwa oraz jego oczekiwań. Mam na myśli trafną analizę wieloetniczności i wielojęzyczności Litwy. Portal prowadzony jest aż w czterech wersjach językowych. To ukłon w stronę zamieszkujących Litwę od wieków mniejszości narodowych. To także docenienie wartości, jaką jest wielokulturowość społeczeństwa. Gdyby tę oczywistą prawdę, którą promują twórcy portalu, rozumiała też większość polityków litewskich to Litwa byłaby nowoczesnym krajem europejskim.
Nie byłoby dyskryminacji ze względu na przynależność narodową, nie byłoby nakładania kar za dwujęzyczne tablice informacyjne oraz odbierania prawa do oryginalnej pisowni własnego nazwiska. Byłaby za to ustawa o ochronie mniejszości narodowych i etnicznych, której Litwa nie ma, pomimo, że jest członkiem Unii Europejskiej, wspólnoty, której dewizą jest hasło „Zjednoczeni w różnorodności".
Mam nadzieję, że nowy portal L24.lt wprowadzi nową jakość, nie tylko medialną, ale też społeczną na Litwie. Pokaże pozytywne strony wielokulturowości i pomoże wyzbyć się lęku przed różnorodnością etniczną, która jest przecież cennym dziedzictwem tego kraju. Dopiero zrozumienie tych prawd i przyjęcie standardów europejskich chroniących mniejszości narodowe pozwoli Litwie w pełni dołączyć do rodziny krajów unijnych. Jestem przekonany, że nowopowstały portal internetowy pomoże spojrzeć mieszkańcom Litwy na świat z nowej perspektywy, lepszej perspektywy.
dr Bogusław Rogalski, politolog Doradca EKR ds. Międzynarodowych w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Działająca Fundacja EFHR skierowała ich już ponad 150 wniosków do prokuratury o ukaranie za sianie nienawiści i obrażanie godności człowieka.Chodzi o postawienie tamy i przerwanie poczucia bezkarności tych wszystkich,traktują między innymi internet jako miejsce do obrażania innych.
Fundacja kieruje wnioski do organów ścigania za niezgodne z prawem wpisy.Chodzi o to aby doprowadzić do tego żeby organy państwowe, odpowiedzialne za przestrzeganie prawa zorientowały się w sytuacji, oraz doceniły zagrożenia z tym związane. Państwo litewskie nie może dalej pozostawać obojętnie wobec rozlewającej się fali nienawiści.Tu apel do dyskutantów L24.lt danie dobrego przykładu i o wystrzeganie się obraźliwych sformułowań i dyskutowanie na argumenty.
Nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych oraz publicznego znieważania grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej. W Polsce Art. 256 i 257 Kodeksu karnego przewidują za to - odpowiednio - do 2 oraz do 3 lat więzienia. A na Litwie ?
Pozostaje tylko życzyć sobie aby zaczęto stosować takie podejście do Polaków chcących mówić po polsku na Litwie.
Polacy z Wileńszczyzny zawsze byli wierni Bogu i Ojczyźnie, i swój honor też mają.
Niedawne badania pokazały, że wciąż zdecydowana większość Polaków na Litwie (o ile pamiętam w granicach 90 proc.) należy do Kościoła, nie tylko statystycznie ale realnie żyjąc wiarą.
Mam nadzieję, że ten nowy portal będzie stał "po jasnej stronie mocy".
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.