Bez wątpienia większa ilość artykułów, wypowiedzi i wywiadów udzielanych przez opiniotwórcze środowiska w Polsce to efekt zwiększającego się z każdym rokiem i każdymi kolejnymi wyborami politycznego znaczenia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. A to nie pozostaje bez echa w Macierzy, bo słowo „Wileńszczyzna” nadal wywołuje pozytywne i serdeczne myślenie o kresowych Rodakach. W tym miejscu warto na chwilę zatrzymać się nad wywiadem, który niedawno ukazał się na jednym z portali na Litwie, z dr hab. Adamem Bobrykiem – socjologiem, wykładowcą i rzecznikiem prasowym Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, specjalizującym się w badaniach nad mniejszościami narodowymi. W wywiadzie o dość analitycznym tytule i mówiącym bardzo wiele: „Tomaszewski ma zdolności do pokerowych ruchów”, naukowiec w dobry i rzeczowy sposób przedstawia decyzje podejmowane przez AWPL i jej lidera, co pokazuje ich słuszność. Nakreśla też wzrost znaczenia polskiej mniejszości dzięki zwiększającej się aktywności politycznej polskiej partii. Pisze, że „dużą zasługą ZPL, AWPL i innych organizacji, jest podtrzymywanie aktywności oraz ukierunkowywanie działań na rzecz swojej społeczności (...) Zwiększyła się skala wykształcenia, pełnione funkcje zawodowe i społeczne, aktywność w polityce. Polacy na Litwie są zdecydowanie lepiej zorganizowani. Wytworzyli szereg swoich instytucji, które zaspokajają w mniejszym lub większym stopniu ich potrzeby. Szczególne instrumenty działania daje własna partia polityczna, która umożliwia udział w sprawowaniu władzy, a przez to wpływ na kształtowanie warunków życia. Znaczna obecność w Sejmie także ma istotne znaczenie.” To ważne stwierdzenia kogoś, kto obiektywnie patrzy na litewską rzeczywistość. Rację ma doktor Bobryk, gdy pisze, że „Waldemar Tomaszewski wyraźnie zabiega o konsolidację głosów mniejszości narodowych. Mam wrażenie, że negatywne wobec niego komentarze były przede wszystkim pochodną obaw o jego rosnącą pozycję.”To prawda i dobre wyczucie sytuacji, bo wściekłe ataki na lidera AWPL nasilały się wtedy, gdy uzyskiwał rekordowe wyniki w wyborach prezydenckich i na mera Wilna. Wysokie wyniki spowodowały wzrost jego znaczenia, a niekwestionowana pozycja polityczna Tomaszewskiego stała się siłą, z którą wszyscy litewscy politycy muszą się liczyć. A wszystko dzięki temu, że „Tomaszewski przewiduje kilka działań naprzód”, jak słusznie zauważył socjolog.
Trwała i silna pozycja AWPL na scenie politycznej
Doktor Bobryk mówi też o koalicji, w której AWPL była jeszcze rok temu, co według niego było mentalnościowym przełomem w litewskiej polityce. Autor zostawia nas jednak z retorycznym pytaniem, „czy było to trafne posunięcie pokażą przyszłoroczne wybory”, czyli wybory sejmowe. Tyle tylko, że my odpowiedź na to pytanie znamy, gdyż zostało ono zweryfikowane przez wybory samorządowe, które odbyły się przecież już po opuszczeniu przez AWPL koalicji rządowej. A wybory samorządowe są dla polskiej mniejszości narodowej najważniejszymi ze wszystkich wyborów, wręcz arcyważnymi, bo gra w nich idzie o wszystko, a stawka jest najwyższa, gdyż decydują one zawsze o losie Wileńszczyzny. Warto więc te marcowe wybory przypomnieć raz jeszcze. Zakończyły się one największą wygraną AWPL w historii i uzyskanym wynikiem ponad 8% w skali kraju, co przekłada się na wzrost poparcia o 1/4, to rekord na skalę europejską wśród partii mniejszości narodowych. A w mieście Wilnie to ponad 17 %, czyli 9 tysięcy głosów więcej niż przed czterema laty. To wielki wzrost poparcia pokazujący pozytywną tendencję i dowód na trafność tez programowych partii oraz właściwą strategię, którą wyborcy akceptują.
Ale te wybory były wyjątkowe z jeszcze jednego względu. Po raz pierwszy w historii Litwy wybierano merów w sposób bezpośredni. To nowe polityczne wyzwanie pokazało bezkonkurencyjne poparcie i zwycięstwo na Wileńszczyźnie AWPL. W rejonie wileńskim Maria Rekść uzyskała 60 %, a w rejonie solecznickim Zdzisław Palewicz 77 % głosów. W ten oto sposób Wileńszczyzna postawiła wyborczą kropkę nad „i" oddając swoje sprawy w ręce polityków Akcji. Oddzielnym rozdziałem litewskiej polityki jest Wilno. Przewodniczący AWPL Waldemar Tomaszewski potwierdził swoim wysokim rezultatem, ponad 17 procentowym (37 547 głosów), mocną pozycję w stolicy. Zajął trzecie miejsce spośród aż 12 kandydatów. Uzyskał prawie identyczny wynik, co urzędujący wówczas mer Zuokas i pobił kilkakrotnie lepszym wynikiem m.in. kandydata socjaldemokratów z rządzącej partii i kandydata landsbergisowskich konserwatystów. Lider Akcji pokonał tym samym dwie największe litewskie partie i pokazał, że należy do grona najważniejszych polityków na Litwie. To dowód na trwałą i silną pozycję AWPL na scenie politycznej.
Słuszna decyzja o wyjściu z koalicji
A zatem decyzja o wyjściu z koalicji była jak najbardziej słuszna, co pokazały wyniki wyborów. Bo partie, które zostały w koalicji z socjaldemokratami straciły na tym, jak Partia Pracy, która uzyskała dwukrotnie gorszy wynik od ostatniego, gorszy wynik uzyskała też partia Porządek i Sprawiedliwość. To było zagranie kilka kroków do przodu przez AWPL. To był krok w imię zasad, które koalicjanci łamali, Akcja broniła swoich ludzi i nie uległa szantażowi premiera. A gdy okazało się, że ustawodawstwo zamiast zmieniać się na korzystniejsze dla Polaków na Litwie, stało się dla nich jeszcze bardziej niekorzystne, bo przez prawie dwa lata wspólnego rządzenia wszelkie projekty ustaw, w tym tej, w której jest mowa o używaniu podwójnego nazewnictwa w regionach, gdzie mniejszość jest liczna, nie doczekały się realizacji, wystąpiła z koalicji. W imię zasad właśnie. Dzięki temu AWPL rozwiązała sobie ręce i mogła pryncypialnie i głośno bronić ważnych spraw. Popierając choćby strajk w obronie zagrożonego polskiego szkolnictwa czy ostrzegając społeczeństwo przed pochopnym przyjmowaniem euro, co będąc w koalicji byłoby utrudnione. Dla szeroko pojętej polskiej społeczności na Litwie, a także, co warto podkreślić, także dla innych mniejszości narodowych stało się oczywiste, że jedynym autentycznym reprezentantem ich interesów jest AWPL. Bardzo dobrze ujął to w jednym z artykułów dyrektor portalu L24 Wiktor Jusiel pisząc, że „teraz, już bez obciążenia trudną współpracą rządową AWPL, jako solidna partia opozycyjna, będzie mogła kontynuować swoje prace i szykować się do nadchodzących wyborów. Wszystko wskazuje na to, że wyborcy docenią rzetelność i uczciwość Akcji, a to zagwarantuje bardzo dobry wynik. I właśnie tego okropnie boją się litewscy „patrioci”, bo pod przewodnictwem Waldemara Tomaszewskiego, dobrego organizatora posiadającego wrodzony zmysł polityczny, AWPL odniosła ogromne sukcesy wyborcze i organizacyjne. Bardzo dobrze, że AWPL nie uległa szantażowi socjaldemokratów i nie trzymała się stołków za wszelką cenę, lecz uczciwie trzyma się zasad i pryncypiów. Uczciwą działalnością udało się zjednoczyć nie tylko polską społeczność na Litwie, ale też inne mniejszości narodowe i tego panicznie wystraszyli się nie tylko nacjonaliści, ale i socjaldemokraci. Trzeba umieć patrzeć kilka kroków do przodu tak jak robi to Waldemar Tomaszewski. Dlatego jestem spokojny i z ufnością patrzę w przyszłość i jestem przekonany, że kolejne wybory będą również sukcesem AWPL.” I to jest najlepsza odpowiedź na retoryczne pytanie postawione przez doktora Adama Bobryka, bo wybory samorządowe już pokazały, że wyjście z koalicji było decyzją trafną, którą wyborcy AWPL docenili.
Bartosz B. Całka, stażysta w PE
Komentarze
dobrze to widać na przykładzie zamachu na szkoły średnie mniejszości narodowych w stolicy, co przeprowadził szczerzący kły mer razem ze swoją bandą liberalno - konserwatywną.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.