Polska mniejszość w tej sytuacji staje przed dylematem: na kogo oddać głos? By odpowiedzieć na to pytanie, warto zastanowić się nad kilkoma aspektami politycznego życia ostatnich lat. Obserwując próby flirtu kandydata nr 1 z elektoratem mniejszości narodowych należałoby przypomnieć fakt, że to partyjny kolega Šimašiusa, ówczesny minister oświaty Gintaras Steponavičius przygotował nieprzychylny dla mniejszości narodowych projekt Ustawy o oświacie, poparty przez Radę Ministrów, w tym samego Šimašiusa i przegłosowany w Sejmie przez liberalno-konserwatywną większość. Inny partyjny kolega kandydata, Arminas Lydeka, w 2010 r. wystąpił w Sejmie z propozycją tej partii o anulowaniu ważnej ustawy „o mniejszościach narodowych” . Tym samym tzw. liberałowie już wtedy pokazali swoją prawdziwą twarz wobec słusznych potrzeb Polaków i innych mniejszości.
Dziś dużo mówi się także o powiązaniach polityków z przedstawicielami biznesu. Takie zjawisko nie jest nowością, mimo to nasuwa się pytanie: która z partii litewskich, oprócz AWPL, nie jest powiązana z tym środowiskiem? Czy można być pewnym, że partia Šimašiusa, która nagle zaczęła osiągać wyborcze sukcesy, zawdzięcza je wyłącznie własnej determinacji. Jak wytłumaczyć pojawienie się w pobliżu nowych zwycięzców, popularnego w sferze gier hazardowych osobnika, niejakiego Antanasa Guogi? Co z takich powiązań będą mieli wilnianie? Powstają zatem słuszne obawy o to, by po objęciu władzy przez nową ekipę, nie trafić z przysłowiowego deszczu pod rynnę.
Mieszkańców stolicy próbuje się przekonać obietnicami zmniejszenia ceny za ogrzewanie, zarzucając poprzedniej władzy ogromne zadłużenie. Owszem, długi są i to niemałe. W Wilnie wciąż jest dużo do zrobienia, i są też liczne niewykorzystane rezerwy. Nie mówi się jednak wcale o tym, że w swoim czasie rządy konserwatystów i liberałów zwiększyły z 72 do 96 proc. wykorzystanie zbieranych podatków w Kownie, natomiast w Wilnie pozostawiły na poziomie 42 proc. Trzeba też przyznać, że w porównaniu z okresem rządzenia konserwatystów sporo udało się zrobić, o czym świadczą m.in. opinie gości miasta.
Zwycięzca I tury, nie czekając na ostateczny wynik, już przymierza się do tworzenia koalicji, na wszelki wypadek dodając pakiet nowych obietnic. Łączenie w nich religijnych aspektów z wyraźnym poparciem antyrodzinnej polityki zaczerpniętej wprost z ideologii gender jest nieuczciwym chwytem i raczej nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim obliczem Wilna. Trudno jest zrozumieć do kogo konkretnie skierowane są owe liczne oferty. Czyżby wyborca nie rozumiał, że nie należą do gestii mera takie kwestie jak napisy uliczne bądź język nabożeństwa? Tym bardziej w sytuacji kiedy sami liberałowie przed 4 laty anulowali Ustawę o mniejszościach narodowych. Dlatego każdy wilnianin dokona swojego wyboru, kierując się własnym postrzeganiem dobra dla mieszkańców Wilna. By później nie sprawdziło się stare litewskie przysłowie: „Uciekał od wilka, a trafił na niedźwiedzia”.
Rota nr 829
Komentarze
W rzeczy samej, dlaczego jest skryta reklama?Może dlatego, żebyukryć lewe dochody?Trochę to dziwi, że tak patriotyczne media zajmują się machlojkami.
No cóż,pieszkom zostaje nadzieja na szturm Urzędu Prezydenta przez Zuokasa, bo w Wilnie jego koalicja już więcej nie ma nic do roboty.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.