"Będzie wybrany nie ten, który uzyska bezwzględną większość głosów w wyborach, a ten, który w pierwszej turze zdobędzie najwięcej głosów. W dużych miastach, zwłaszcza w Wilnie, taki mechanizm wyborów może przynieść bardzo niespodziewane wyniki" – uważa A. Kubilius. Następnie przywódca konserwatystów kontynuuje: "Merem Wilna mógłby zostać Waldemar Tomaszewski, gdyż podczas wyborów prezydenckich w Wilnie zajął drugie miejsce, w wyborach do Parlamentu Europejskiego jego partia zajęła trzecie miejsce, a przy aktywnej konkurencji centroprawicowej głosy zostaną podzielone między trzech kandydatów, a Tomaszewski uzyska dobrą okazję, by w pierwszej rundzie zdobyć największą ilość głosów i tym samym stać się merem Wilna". Co prawda, wówczas projekt ustawy o wyborach samorządowych przewidywał tylko jedną turę wyborów, a teraz już dwie, ale w rzeczywistości sytuacja przedwyborcza się nie zmienia.
O tym, że Tomaszewski ma wszelkie szanse, by zostać merem stolicy, mówią też politolodzy. Tak więc, Mažvydas Jastramskis orzekł, że AWPL będzie głównym rywalem konserwatystów w stolicy w nadchodzących wyborach. Uważa on, że fenomenem partii jest to, że stolica jest domem dla wielu mniejszości narodowych. A Waldemar Tomaszewski zrobił wiele, by wszystkie mniejszości narodowe zjednoczyć i przyciągnąć ich głosy. Na przykład, podczas wyborów prezydenckich wiosną tego roku wygrał on w 16 wileńskich dzielnicach wyborczych. Opinię Mažvydasa Jastramskisa podziela również dziennikarka Indrė Makaraitytė. Jej zdaniem, w ostatnich latach AWPL zrobiła wielki krok do przodu.
"Ta partia jest teraz na fali. Nie dlatego, że przeżywa swój złoty wiek, ale robi o wiele więcej niż inne partie, mobilizując tym wyborców" - powiedziała dziennikarka podczas audycji radiowej "60 minut" w rozgłośni LRT.
Dlaczego AWPL, wbrew prognozom i wrogości wobec niej, zyskuje na popularności? To pytanie dręczy przeciwników politycznych Waldemara Tomaszewskiego. A wszelkie próby zrujnowania reputacji partii, takie jak rozpętanie sztucznego skandalu wokół Renaty Cytackiej, idą na marne. AWPL opuściła koalicję z honorem, dowodząc, że nie stołki, a zasady i interesy wyborców są dla niej najważniejsze. Rzeczywiście, jakże współpracować, jeżeli partnerzy nie wypełniają swoich zobowiązań i głosują za poprawkami konserwatystów?
Jest to w pełni logiczne, że AWPL zaproponowała swojemu liderowi Waldemarowi Tomaszewskiemu poprowadzić listę podczas wyborów do rad samorządowych. Jego niekwestionowany autorytet w partii zyskuje uznanie i szacunek. Jest uczciwy i pryncypialny – ten fakt jest potwierdzany przez wyborców i podczas badań opinii publicznej. A co najważniejsze, jego styl polityczny pozytywnie wyróżnia się wśród ciągle lawirującej i uginającej się elity. Ma duże doświadczenie w polityce, dobry instynkt polityczny i wiedzę. Dobre wyniki uzyskane w poprzednich wyborach są efektem ciężkiej i ofiarnej pracy na rzecz wszystkich obywateli kraju.
Nie krytykować, tylko działać – to główna zasada W. Tomaszewskiego. Jego zdaniem, kandydaci na mera, którzy natychmiast wytykają błędy obecnym władzom, nie mają racji. "Wilno całkiem nieźle sobie radzi z problemami. Jednak jest jeszcze wiele do zrobienia. Znacznie więcej uwagi trzeba poświęcić przedmieściom, istotne jest zwiększenie efektywności działalności przedsiębiorstw samorządowych, trzeba uzyskać lepsze finansowanie dróg, podjazdów i całej infrastruktury dzielnic wielomieszkaniowych"- powiedział lider AWPL.
Należy zauważyć, że podczas ostatnich wyborów samorządowych Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, w koalicji z Aliansem Rosjan zebrała w stolicy 15% głosów i zdobyła 11 mandatów. Zgodnie z rosnącą tendencją, zauważalną w każdych kolejnych wyborach, W. Tomaszewski ma realne szanse zostać merem Wilna. Natomiast rosnące zaufanie wyborców do partii daje Andriusowi Kubiliusowi uzasadnione powody do obaw, że w stolicy wygra siła, którą on rozpaczliwie stara się zaprzeczyć.
Aleksander Fiodorow
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.