Prezes ukraińskiego IPN, Anton Drobowycz, kilka dni temu wypowiedział skandaliczne słowa w kwestii polskich dążeń do ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Żądał, żeby w zamian za zezwolenie na godne pochowanie Polaków pomordowanych w czasie II wojny światowej przez ukraińskich nacjonalistów, w Polsce odrestaurowano upamiętnienia OUN-UPA, czyli tych samych ugrupowań, które były inspiratorami i organizatorami brutalnych mordów na polskich cywilach. Prof. Mieczysław Ryba zwrócił uwagę, że działania te nie są symetryczne, jak próbuje przedstawić to strona ukraińska, a warunkowanie ekshumacji jest niedopuszczalne i skandaliczne.
– Nie mówimy o upamiętnianiu Armii Krajowej czy 27 Dywizji Wołyńskiej AK, czy jakichkolwiek polskich formacji, które walczyły z Ukraińcami w tamtym czasie. My mówimy o ekshumacji ofiar, a pan prezes ukraińskiego IPN mówi o tym, że mamy się zgodzić na ziemiach polskich na pomniki UPA, czyli na upamiętnienie tej organizacji, która dokonała zbrodni wołyńskiej. Rzecz jest od strony moralnej nie do zaakceptowania. To są rzeczy niesłychane, bo pamiętajmy, że upamiętnienie zwykłych ludzi – dzieci, starców, kobiet – którzy byli pomordowani tylko dlatego, że byli Polakami, to nie jest wygórowane żądanie Polski. Nawet nie mówimy o rozliczeniach. Mówimy po prostu o ludzkim odruchu – zwrócił uwagę historyk.
Zaznaczył jednak, że podejście do historii i czerpanych z niej wzorców nie jest jednolite wśród wszystkich Ukraińców.
– Pamiętajmy, jak sprzeczna jest narracja historyczna. Sam Wołodymyr Zełenski bardziej mówi o wojnie ojczyźnianej, odwołuje się do obrony Charkowa czy Kijowa, jak gdyby określając Putina mianem Hitlera, który zdobywał te miasta i tutaj mamy do czynienia z bohaterską obroną, bo przecież Ukraińcy byli też częścią Ukrainy sowieckiej, byli włączani do Armii Czerwonej, w związku z czym walczyli z hitleryzmem. Natomiast druga część (ta zachodnia) działaczy ukraińskich odwołuje się do OUN-UPA, ale też do SS-Galizien, czyli do pewnych formacji, które przez jakiś czas współpracowały z Niemcami. Mało tego – mają na sumieniu zbrodnie nie tylko na Polakach, ale np. na Żydach. To jest sprzeczność, bo jedni współpracowali z Niemcami, drudzy walczyli z Niemcami. Tych dwóch tradycji nie da się historycznie i logicznie powiązać – tłumaczył członek kolegium IPN.
Z powodu tej sprzeczności Ukraińcy są wewnętrznie rozdarci w kwestii tego, do jakich symboli historycznych się odwoływać. Historyk wskazał, że Polacy tego problemu nie mają, ponieważ niemal wszystkie polskie formacje zbrojne stały na jasnym stanowisku, walcząc zarówno z okupantem niemieckim, jak i sowieckim.
Kultu skrajnych nacjonalistów posuwających się w swoich dążeniach nawet do działań ludobójczych (jak m.in. Stepan Bandera czy Roman Szuchewycz) nie można redukować tylko do opinii poszczególnych Ukraińców. Są to niestety poglądy wielu polityków, którzy mają istotny wpływ na kierunek obierany przez całe państwo ukraińskie. Do tradycji OUN-UPA odwołują się także niektóre z ukraińskich formacji zbrojnych. Tego rodzaju polityka historyczna, polegająca na kultywowaniu pamięci zbrodniczych organizacji, jest na rękę Moskwie.
– Ostatnio ktoś mi przysłał wypowiedź Putina, który na szerokim forum – również forum międzynarodowym – pokazuje historyczne filmy i robi wywód na temat zbrodni UPA – również na Polakach, ale nie tylko. On twierdzi, że ponieważ Ukraińcy odwołują się do takiej tradycji, to Rosja walczy z nazistami czy z tymi, którzy do nazizmu się w jakiś sposób przyznają. Im mniej Ukraińcy się z tym rozliczą czy od tego oderwą, tym bardziej taka propaganda będzie skuteczna, co oczywiście szkodzi obecnemu państwu ukraińskiemu, tak mocno zaangażowanemu w wojnę i broniącemu swojej niepodległości. To jest ślepa uliczka – zwrócił uwagę prof. Mieczysław Ryba.
– To jest wszystko do uporządkowania. Z tym muszą się uporać sami Ukraińcy. Nie jest to łatwe, ponieważ tam są różne siły polityczne, różni politycy odwołujący się do różnych tradycji historycznych. Nie od dzisiaj mówimy, że odwoływanie się do tradycji OUN-UPA jest ślepą uliczką – ocenił historyk.
7 lipca w Warszawie obchodzone będą uroczystości upamiętnienia 80. rocznicy rzezi wołyńskiej. Następnego dnia odbędą się uroczystości na Ukrainie: w Parośli (pierwszej polskiej wiosce wymordowanej przez ukraińskich nacjonalistów) i Łucku. Tam też zostanie odczytany tekst, w którym przedstawiono pogląd strony ukraińskiej oraz Kościoła rzymsko- i grekokatolickiego na ludobójstwo wołyńskie.
W ocenie prof. Mieczysława Ryby pojednanie między Polakami i Ukraińcami jest możliwe.
– Pamiętajmy, w jakich okolicznościach jesteśmy. Wszystkie animozje czy konflikty, które nas różniły, powinny zejść na plan dalszy, gdy mamy do czynienia z dramatyczną sytuacją na froncie, z tymi wszystkimi mordami, przy czym – jak widać – nie da się pomijać historii (…). W jakiś sposób się z tym trzeba rozliczyć i zmierzyć. Ukraińcy mają teraz wspaniały moment, żeby budować swoją tożsamość: nie na wojskach sowieckich (…), nie na UPA, bo to jest ślepa uliczka, to jest rzeczywistość, na której nie da się wiele zbudować, ale dzisiaj piszą swoją historię walki o niepodległość i do tego powinni nawiązywać, i na tym budować wspólną historię – czy to będą Ukraińcy ze wschodu, czy z zachodu, czy bardziej rosyjskojęzyczni, czy ukraińskojęzyczni – podkreślał członek Kolegium IPN.
Całość rozmowy z prof. Mieczysławem Rybą jest dostępna poniżej.
Komentarze
Prawda o Wołyniu, Katyniu, Ponarach.
Zbliża się 80. rocznica ludobójstwa wołyńskiego. Odżywają stare upiory przeszłości i powraca atak na pamięć o tym okrutnym i barbarzyńskim wydarzeniu w naszej historii. Prawda znowu staje się zakazana, bo nie wypada..., bo wojna..., bo po co psuć relacje z sąsiadem, który odpiera agresję.
A prawda kolejny raz jest spychana na boczny tor.
Katyń - pamiętamy!
Ponary - pamiętamy!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.