Hiszpańska prokuratura wszczęła postępowanie karne wobec księdza biskupa z Teneryfy, który nazwał akty homoseksualne grzechem ciężkim. Próby zamykania ust osobom konserwatywnym i katolikom to zjawisko coraz bardziej powszechne. Wobec osób publicznie mówiących o swojej wierze i przekonaniach stosuje się narzędzie terroru w postaci zastraszenia [czytaj więcej].
– To skrajna i zbyt daleko idąca ingerencja państwa w sprawy Kościoła oraz głoszonej przez niego nauki. Gdyby coś podobnego miało miejsce w przypadku islamu bądź judaizmu, zaraz pojawiłyby się komentarze, że jest to islamofobia czy antysemityzm. W tym przypadku nie słyszymy tego typu głosów. To pokazuje, że dzisiaj w Europie administracja państwowa może swobodnie atakować Kościół katolicki – zaznaczył Dariusz Matecki.
Po licznych skargach ze strony organizacji LGBT hiszpański duchowny przeprosił i przyznał, że jego wypowiedź mogła kogoś urazić. Pomimo to prokuratura wszczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy ks. bp Bernardo Alvarez dopuścił się „mowy nienawiści”. Media wskazują, że to pierwszy katolicki biskup w tym kraju, wobec którego śledczy wszczęli postępowanie w sprawie tzw. mowy nienawiści.
– On nie powiedział nic, co mogłoby wzbudzać w ludziach agresję w stosunku do osób homoseksualnych. W Katechizmie Kościoła Katolickiego mamy informacje o tym, że czyn homoseksualny jest grzechem i trzeba miłować każdą osobę mającą takie skłonności, nakłaniając ją jednocześnie do tego, by nie zgrzeszyła. Jeśli takie osoby żyją w czystości, wtedy grzechu nie ma. W takim duchu powinniśmy przemawiać do tych osób – wskazał rozmówca TV Trwam.
Współczesny świat chce zagłuszyć sumienia katolików i stopniowo oswajać ich z nową ideologią. Mową nienawiści staje się nawet stwierdzenie faktu, który jest zgodny z prawdami wiary zapisanymi w Katechizmie Kościoła Katolickiego, ale także w Biblii.
– Od dawna w krajach Zachodu widzimy próbę zagłuszenia sumienia. W tym przypadku mamy próbę ingerencji w naukę Kościoła oraz w możliwość jej głoszenia. Jeśli zakażemy biskupom mówienia o tym, co jest zgodne z KKK, to zakażemy w pewnym sensie kultywowania naszej wiary. To postępuje. W Polsce miały miejsce podobne próby – podkreślił radny Szczecina.
– Próbuje nam się narzucić to, o czym nie możemy mówić, jak mamy myśleć. To kształtowanie społeczeństwa za pomocą sankcji karnych – dodał.
Dariusz Matecki zaznaczył, że „nie możemy dać się zaszczuć”.
– Jeśli jako osoby konserwatywne nagle stwierdzimy, że są pewne tematy, o których nie można mówić, (…) to będziemy niewolnikami. Nie możemy żyć w strachu przed tym, że powiemy jakieś słowa. Musimy twardo bronić swoich przekonań, pamiętając o tym, by nie obrażać innych ludzi. Musimy mieć szacunek do każdego człowieka, jednocześnie nie zapominając o swoich wartościach – wskazał prezes Fundacji Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu.
Komentarze
I do tego samego dąży Polska(?) opozycja. Trzeba temu zdecydowanie się przeciwstawić.
Tym hasłem jest: "Chrześcijanie i muzułmanie: świadkami nadziei".
Świeccy muszą wziąć sprawy Kościoła i jego obrony w swoje ręce. Sami duchowni nie dadzą rady.
We Frankfurcie nad Menem obydwa się trzecie zgromadzenie plenarne dogi synodalnej, kontrowersyjnego wieloletniego procesu, w którym uczestniczą biskupi i świeccy tego kraju.
Droga synodalna w Niemczech podejmuje kolejne decyzje sprzeczne z Magisterium Kościoła, a katolicy w Niemczech są coraz bardziej podzieleni. Czy w Niemczech rozpocznie się kolejna schizma? Nuncjusz apostolski w Niemczech, abp Nicola Eterović wezwał dziś tamtejszych biskupów do jedności z papieżem i Kościołem powszechnym.
Kolejna sesja drogi synodalnej w Niemczech w poważny sposób nadwyrężyła komunię tamtejszego Kościoła z Kościołem powszechnym. Uczestnicy trzeciego zgromadzenia plenarnego we Frankfurcie nad Menem, wśród nich biskupi i świeccy, przegłosowali wczoraj m.in. udzielanie święceń kobietom i zniesienie celibatu dla duchownych obrządku łacińskiego. Dziś rano natomiast przyjęto „dokument roboczy na temat homoseksualizmu w katechizmie” i „wyznanie winy wobec osób homoseksualnych”.
W ten sposób, podobnie jak opowiadając się za „błogosławieniem” związków homoseksualnych, uczestnicy niemieckiej drogi synodalnej otwarcie sprzeciwiają się Magisterium Kościoła.
To chyba nie przypadek, że dzieje się to we Frankfurcie, gdzie istniała tzw. szkoła frankfurcka. Poglądy założycieli, choć zróżnicowane, wywodziły się z marksizmu i neoheglizmu. Ponadto teoretycy szkoły frankfurckiej są uznawani za „duchowych założycieli” Republiki Federalnej Niemiec.
– To ja pani powiem, że różnica nie polega na tym, że mamy spór niemiecko-polski, tylko różnica jest w zależności od tego, czy mamy poglądy lewicowo-liberalne czy konserwatywne – odpowiedział Babiarz. Dziennikarz przekonywał, że niemieccy konserwatyści myślą tak samo jak PiS. – To jest różnica ideologiczna – argumentował dziennikarz.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.