Komentując zachowanie owego kapłana, austriacki teolog ks. Joachim Heimerl napisał, że nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż było ono niedopuszczalne, lecz z drugiej strony nie było wcale tak zaskakujące, zaś z punktu widzenia wielu prawosławnych jawiło się wręcz jako uczciwe i ortodoksyjne. Wystarczy przypomnieć, że przeciw podróży Franciszka do Grecji protestowali publicznie niektórzy tamtejsi duchowni, m.in. metropolita Drinupolis, Pogoni i Konitsy, biskup Andreas Trembelas. W liście otwartym skierowanym do swych braci w biskupstwie sprzeciwiał się wizycie Jorge Mario Bergoglio, nazywając go „łotrem” i „arcyheretykiem”.
Bliżej do protestantów, dalej od prawosławnych
Jeśli wsłuchamy się w głosy prawosławnych krytyków Franciszka, okaże się jednak, że ich oskarżenia nie dotyczą wcale jedynie jego osoby. Generalnie postrzegają oni jako heretyków także innych członków Kościoła katolickiego. Tego typu zarzuty pod adresem katolików pojawiają się zresztą w ostatnich latach coraz częściej i są spowodowane coraz silniejszymi tendencjami progresywnymi, liberalnymi, modernistycznymi i sekularnymi w Kościele rzymskim. Większość świata prawosławnego ze zgrozą przyjmuje bowiem głośne pomysły forsowane przez część katolickich kardynałów, biskupów i teologów, takie jak np. zmiana nauczania w sprawie homoseksualizmu, błogosławienie związków jednopłciowych w świątyniach, dopuszczanie do Eucharystii par żyjących w związkach niesakramentalnych, interkomunia z protestantami czy zgoda na kapłaństwo kobiet.
Wielu publicystów religijnych na Zachodzie cieszy się, że dialog ekumeniczny coraz bardziej zbliża dziś katolików i protestantów. Jednak to, co zbliża do protestantów, oddala od prawosławnych. Protestantyzacja katolicyzmu odrzuca bowiem od niego Kościoły wschodnie.
Bliżej do wspólnot, dalej od Kościołów
W deklaracji chrystologicznej „Dominus Iesus”, sygnowanej w 2000 roku przez ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kardynała Josepha Ratzingera, możemy przeczytać, że nazwa Kościół przysługuje Kościołom wschodnim, m.in. prawosławnemu, natomiast wspólnoty protestanckie nie są Kościołami w sensie ścisłym. Te ostatnie nie posiadają bowiem ważnej sukcesji apostolskiej, prawomocnego episkopatu i sakramentów (poza chrztem). W odróżnieniu od nich prawosławni zachowali to wszystko. Dlatego upodabnianie się do protestantyzmu oznacza oddalanie się od ducha eklezjalności łączącego katolicyzm z prawosławiem.
Zapewne Franciszek ma dobre relacje ze zwierzchnikami Kościołów prawosławnych: Bartłomiejem, Hieronimem czy Cyrylem. Publicznie często podkreślają oni to, co nas łączy, a nie to, co dzieli. Jednak bardzo wielu duchownych w Kościołach wschodnich zwraca uwagę, że z każdym z dniem dzieli nas coraz więcej, a łączy coraz mniej. Oni uważają, że to Kościół katolicki błądzi coraz bardziej. Stąd m.in. wziął się ów okrzyk prawosławnego księdza w Atenach, który wyrażał głośno tylko to, o czym myśli tam wielu.
Grzegorz Górny
Komentarze
Wydaje mi się, że nie tędy droga i Kościół katolicki powinien dążyć do pełnej łączności z kościołem prawosławnym.
nie tylko TAM, ale i TU wielu wiernych ma coraz większe wątpliwości, właśnie przez Franciszka.
Dokąd zmierzasz i gdzie prowadzisz powierzoną twej opiece owczarnię?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.