Alexander Gauland, lider „Alternatywy dla Niemiec” w Bundestagu, uznał zawarcie paktu Ribbentrop-Mołotow za słuszną decyzję z punktu widzenia realizmu politycznego, jednocześnie sugerując, że to Polska ponosi winę za porozumienie Józefa Stalina z Adolfem Hitlerem.
Bezpośrednim następstwem paktu Ribbentrop-Mołotow była napaść na Polskę przez III Rzeszę 1 września 1939 roku, a następnie przez Związek Sowiecki 17 września tego samego roku.
– Skandaliczne słowa Alexandra Gaulanda, szefa frakcji w Bundestagu, która pretenduje w przyszłym parlamencie niemieckim do tego, aby być koalicjantem, są nie do przyjęcia, nie mogą pozostać bez echa i bez stanowczego działania ze strony polskiej. Budzą się demony niemieckiego nazizmu. Tak trzeba określić słowa Gaulanda wymierzone przede wszystkim w prawdę historyczną, która zostaje kompletnie przekłamana. Pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku był aktem uderzającym w niepodległość i suwerenność II Rzeczypospolitej. Do tego paktu był również zawarty tajny protokół, według którego Hitler razem ze Stalinem podzielili strefy wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej – podkreślił dr Bogusław Rogalski.
Tajny protokół będący załącznikiem do paktu Ribbentrop-Mołotow dotyczył rozbioru terytoriów lub rozporządzenia niepodległością suwerennych państw: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii.
– Nasze państwa dzisiaj wspólnie powinny bardzo mocno zareagować na skandaliczne słowa rewizjonisty niemieckiego, bo tak trzeba nazwać Alexandra Gaulanda – bardzo prominentnego polityka niemieckiego Bundestagu. Wydaje mi się, że nie ma zbyt mocnej reakcji, zwłaszcza ze strony polskiej dyplomacji. Tu powinno być natychmiastowe wezwanie ambasadora Niemiec do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Alexander Gauland za słowa stwierdzające, że Polska ponosi odpowiedzialność za zawarcie paktu Ribbentrop-Mołotow, wychwalające jego powstanie i usprawiedliwiające sojusz Stalina z Hitlerem powinien być w Polsce personą non grata, czyli osobą, która nie powinna otrzymywać prawa wjazdu na terytorium Rzeczpospolitej. Demony niemieckiego nazizmu trzeba gasić w zarodku, gdy są jeszcze tylko iskrą – zwrócił uwagę ekspert ds. międzynarodowych.
Zdaniem gościa „Aktualności dnia”, słowa lidera partii w niemieckim Bundestagu na temat odpowiedzialności Polski za porozumienie między Józefem Stalinem a Adolfem Hitlerem szerzej wpisują się w obecną politykę Niemiec w Unii Europejskiej.
– Polityka Niemiec sprawia, że geopolityczna pętla wokół Polski zacieśnia się coraz bardziej. Nasz kraj z miesiąca na miesiąc znajduje się w coraz gorszej sytuacji geopolitycznej i międzynarodowej. To dzieje się za przyczyną Niemiec. Dzisiaj niemiecka hegemonia w Europie staje się faktem, a Unia Europejska jest cynicznie wykorzystywana do budowania IV Rzeszy. (…) Niemcy, wykorzystując instytucje unijne, starają się zwasalizować Polskę. Chcą także wykorzystać Polskę w sposób finansowy, choćby poprzez Fundusz Odbudowy Unii Europejskiej, który jest bardzo niekorzystny dla Polski z punktu widzenia suwerenności. (…) Większość z tych środków będzie wracała do Niemiec, o czym mówią dane – stwierdził prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Parlament Europejski grozi Komisji Europejskiej, że jeżeli unijna instytucja nie zablokuje Polsce środków z Funduszu Odbudowy, europosłowie zaskarżą ją do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Z kolei Heiko Maas, minister spraw zagranicznych Niemiec, zaapelował o zniesienie prawa weta, które przysługuje każdemu z państw członkowskich w Unii Europejskiej.
– W XXI wieku wojna niekoniecznie musi toczyć się przy użyciu środków militarnych. Obserwuję, że toczy się tzw. wojna hybrydowa – energetyczna i geopolityczna, której ofiarą może paść Polska. Jesteśmy niestety przedmiotem starcia pomiędzy Unią Europejską a Ameryką czy Chinami. Tworzy się nowy sojusz, nowy pakt Ribbentrop-Mołotow, który nazywam „paktem Merkel-Putin”. (…) Prezydent Niemiec twierdził, że Rosji należą się odszkodowania wypłacane przez Niemcy za II wojnę światową, a my – Polska, w ogóle nie jesteśmy brani pod uwagę. (…) Tak trzeba też odebrać działania związane z budowaniem Nord Stream 1 i Nord Stream 2, które za chwilę będzie dokończone. A także filmy, które są produkowane w Niemczech, zniesławiające Polskę i Polaków oraz pokazujące nas nie jako ofiarę II wojny światowej, ale jej sprawcę – akcentował gość „Aktualności dnia”.
Dr Bogusław Rogalski podkreślił, że budowa rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2 jest zagrożeniem politycznym, gospodarczym i ekonomicznym dla Polski.
– Będziemy już niedługo świadkami bardzo mocnych posunięć na scenie europejskiej i światowej, zwłaszcza ze strony Władimira Putina, ponieważ nie będzie musiał liczyć się z tzw. tranzytowym przesyłaniem gazu drogą lądową na Zachód. Do nowego paktu zawartego między Niemcami a Rosją – moim zdaniem – istnieje tajny protokół, jaki był w 1939 roku do paktu Ribbentrop-Mołotow. (…) Wszystko zapętla się wokół Polski. Poprzez dokończenie budowy Nord Stream 2 Polska de facto zostanie odcięta od źródeł energetycznych i będzie skazana na ewentualne kupowanie gazu bajpasem od Niemiec, zwłaszcza że w ostatnich dniach Dania wypowiedziała nam zgodę na budowę Baltic Pipe – rurociągu, który ma uniezależnić Polskę od gazu płynącego ze Wschodu – tłumaczył rozmówca Radia Maryja.
– Wszystkie nasze kłopoty rozpoczęły się od zmiany gospodarza w Białym Domu, bo to Joe Biden złamał wszystkie obietnice poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa dane Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. (…) Co najgorsze z naszego punktu widzenia – Biden za przyjaciela obiera sobie Niemcy – dodał.
Całą rozmowę z dr. Bogusławem Rogalskim w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać niżej:
Komentarze
W dokumencie sprzed lat „Nowi władcy świata – Bank Goldman Sachs” twórcy filmu ukazują mechanizm, dzięki którym ten jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie jest odpowiednio zabezpieczony we wszystkich obszarach.
Kilka dni temu gruchnęła wiadomość, że François Fillon, premier Francji w latach 2007-2015, dołączy do rady dyrektorów koncernu naftowego Zarubieżnieft.
Bodaj największą figurą od lat jest tutaj Gerhard Schröder, kanclerz Niemiec w latach 1998-2005, który przez 5 lat (1999-2004) był też szefem Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Po zakończeniu kariery politycznej szybko złowiła go Moskwa. W październiku 2016 r. Schröder stanął na czele spółki Nord Stream 2 AG. W 2017 r. z kolei objął posadę niezależnego dyrektora w zarządzie Rosnieftu.
Na początku marca 2019 r. rosyjska spółka naftowa Łukoil opublikowała listę 12 kandydatów do Rady Dyrektorów. Wśród nich nie zabrakło miejsca dla austriackiego polityka Wolfganga Schüssela, który przeszedł przez wszystkie szczeble kariery. Najpierw (lata 1989-1995) były ministrem spraw gospodarczych Austrii. Potem, do 2020 r., pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych i wicekanclerza. W końcu od 2000 do 2005 r. zasiadał w fotelu kanclerza Austrii.
Na tym nie koniec. Na początku marca br. dowiedzieliśmy się, że w Radzie Dyrektorów koncernu Rosnieft – obok Gerharda Schrödera – zasiądzie również Karin Kneissl, była minister spraw zagranicznych Austrii (w latach 2017-2019).
Do tego wszak, że Berlin uparcie broni tego rurociągu – wszyscy się przyzwyczailiśmy. Ale od kilku miesięcy coraz bardziej przychylne głosy na temat tej inwestycji płyną też z Austrii. W lutym br. kanclerz Austrii Sebastian Kurz, w rozmowie z dziennikiem „Welt am Sonntag”, nazwał Nord Stream 2 projektem europejskim. Przekonywał, że „każdy, kto uważa, że nowy gazociąg jest tylko w interesie Rosji, myli się”.
Warto w tym miejscu przypomnieć historię Matthiasa Warniga, zatrudnionego przed 1989 r. w służbach bezpieczeństwa Stasi w Niemieckiej Republice Demokratycznej. To mu jednak w niczym nie przeszkadzało, żeby w latach 2003-2015 zasiadać w radzie nadzorczej banku Rossija. Potem Warnig był dyrektorem generalnym spółki Nord Stream AG.
Teraz jest dyrektorem generalnym Nord Stream 2 i jak czytamy „nadzoruje każdy aspekt działalności spółki”. Innym przykładem rosyjskiego zaciągu jest Burckhard Bergmann, który najpierw był szefem niemieckiej firmy energetycznej E.ON-Rurhgas. A potem był niezależnym dyrektorem w Gazpromie i wszedł do zarządu producenta gazu zimnego – Novateku. W 2011 r. Bergmann za swoje zasługi na rzecz Rosji otrzymał Order Przyjaźni.
Partia prezydenta Emmanuela Macrona Republique en Marche (LREM) jest największym przegranym wyborów samorządowych we Francji. Jej listy pilotowane przez 15 ministrów aktualnego rządu, wszędzie poniosły porażkę i w skali kraju zebrały zaledwie około 11%.
Zwycięzcami I tury niedzielnych wyborów są partie, które rządziły w regionach wcześniej, głównie centroprawicowi Republikanie (29% w skali całego kraju) i socjaliści (18%). Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen uzyskało ponad 19% i jest to wynik dość słaby. Jednak warto dodać, ze według Ifop 71% osób, które głosowały na Marine Le Pen w 2017 roku w wyborach prezydenckich, na te wybory nie poszło. Są więc znaczne „rezerwy”.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.