Nic już nie będzie takie samo

2020-04-13, 11:34
Oceń ten artykuł
(4 głosów)
dr. Krzysztof Kawęcki dr. Krzysztof Kawęcki fot. radiomaryja.pl

Z dr. Krzysztofem Kawęckim, politologiem rozmawia Mariusz Kamieniecki.

Koronawirus zbiera w świecie, a także w Europie, tragiczne żniwo, tylko że poszczególne kraje walczą z nim same. Gdzie jest Bruksela, która zawsze ma dużo do powiedzenia, a teraz jakoś milczy…?

– Sytuacja epidemiczna potwierdza, że to państwa narodowe, a nie instytucje państwowe – takie jak Unia Europejska – mają realne możliwości i dysponują konkretnymi narzędziami, aby mniej lub bardzie skutecznie przeciwdziałać pandemii koronawirusa. Obecna sytuacja potwierdza, że Unia Europejska, o ile ma dalej funkcjonować może, powinna być Unią suwerennych państw narodowych, a zatem konfederacją szanującą ich tożsamość, a nie konfederacją ponadpaństwową.

Rzeczywiście można powiedzieć, że ze strony Unii mamy do czynienia z daleko idącymi zaniechaniami, również ze spóźnionymi działaniami. Np. dopiero w połowie marca Ursula von der Leyen – przewodnicząca Komisji Europejskiej instytucji, która jest głównym organem odpowiedzialnym za podejmowanie różnych inicjatyw w zakresie przeciwdziałania epidemii koronawirusa, przedstawiła projekt wsparcia dla państw członkowskich dotkniętych pandemią w wysokości 37,3 miliarda euro. Do Polski miało trafić 7,4 miliarda euro, ale jak się okazuje są to pieniądze z funduszy polityki spójności, z budżetu na lata 2014-2020.

Nie są to zatem żadne nowe środki, a więc rozwiązania – trzeba to sobie powiedzieć – fikcyjne. W sytuacji, kiedy Unia Europejska mówi o wsparciu dla poszczególnych systemów opieki zdrowotnej poszczególnych krajów, dla małych i średnich przedsiębiorstw, jest to czysta fikcja. Do tego są dość skomplikowane, biurokratyczne procedury, pomijając już fakt, że uruchomienie tych środków wymaga czasu.

– Z drugiej strony, Unia nie zaprzestaje swojej dotychczasowej polityki – mam na myśli chociażby działania Fransa Timmermansa i ogłoszenie przez niego, że cel klimatyczny na rok 2030, zmierzający do radykalnej emisji CO2, pozostaje w mocy. Jak w dobie pandemii tłumaczyć te ideologiczne działania?

– To, tylko pokazuje, że na szczytach Unii Europejskiej przywiązanie do rozwiązań czy ideologicznych projektów, o których pan redaktor wspomniał, dla Brukseli jest niestety priorytetem. Niezależnie od sytuacji kryzysowej, od tego, co się obecnie dzieje, od tego, co jest najważniejsze dla ludzi, dla mieszkańców Europy, to dla kierownictwa Unii wcale nie jest najistotniejszy problem. Dla elit brukselskich najważniejsza jest realizacja ich projektów ideologicznych, to pokazuje, że Unia Europejska jest rzeczywiście tworem ideologicznym, który wpisuje się w marksistowską dialektykę dziejów historii, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

To jest próba tworzenia alternatywnej czy zupełnie surrealistycznej historii. Zresztą znamy tą dialektykę marksistowską – jakie miały być kolejne etapy rozwoju historii. I Unia Europejska nawiązuje w jakiś sposób do marksizmu, do filozofii Hegla, Marksa – może wprost nawet nie odwołując się do tego, ale w działaniach jest to potwierdzenie dialektyki Unii zgodnie, z którą mają być realizowane kolejne etapy zmierzające do „świetlanej przyszłości” dla wszystkich. W tym wypadku jest oczywiście kwestia klimatyczna, która dla Unii Europejskiej jest absolutnie priorytetem.

– Pojawia się też krytyka Polski, Czech oraz Węgier – mam na myśli wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie braku zgody na relokację uchodźców w 2015 roku…

– Jest to potwierdzenie opinii ekspertów, obserwatorów także polityków, którzy już dawno mówili, że dogmat wielokulturowości, który wyznawały różne państwa Unii Europejskiej, np. Niemcy czy Francja – oczywiście w różnych wariantach – jest kolejnym, stałym elementem polityki unijnej. Zatem trudno było oczekiwać, że w tym obszarze nastąpi jakakolwiek refleksja czy jakiekolwiek zmiany. To jest – niestety – stały element polityki Unii Europejskiej, kolejnych grup politycznych w poszczególnych krajach. I tutaj nic się nie zmieniło.

Czasem możemy owszem dostrzec w tej propagandzie jakieś zmiany, akcenty np. w różnych wypowiedziach na użytek opinii publicznej, natomiast kierunek jest oczywisty i niezmienny – cały czas jest to kierunek na rzecz społeczeństwa wielokulturowego tzw. wielorasowego, a zatem kierunek, który doprowadzi do zupełnego przekształcenia Europy, która już ma nie być kolebką, czy ma nie przypominać tego, czym była w przeszłości i czym powinna być. Chodzi oto, żeby zniszczyć, zerwać z tradycją Europy jaką znamy.

– Czy jednak koronawirus nie namiesza w zapędach ideologów brukselskich i czy po daj Boże szczęśliwym uporaniu się z pandemią, nie nastąpi, czy nie powinna nastąpić głębsza refleksja po stronie państw członkowskich, że dłużej tą droga iść nie można?

– Pandemia oczywiście minie, nie wiemy tylko, czy to będą tygodnie, miesiące, a być może dłuższy czas, ale nie ulega wątpliwości, że Unia Europejska już nie będzie taka sama. Również polityka europejska poszczególnych państw nie będzie już taka sama jak dotąd. Zapewne politycy brukselscy będą chcieli zachować dotychczasowa pozycję i swoje, nazwijmy to, ideologiczne dogmaty, ale wiara w skuteczność instytucji europejskich wśród społeczeństw państw członkowskich ulegnie znacznemu osłabieniu. I co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. I to jest pierwsza kwestia.

Druga jest taka, że np. Włochy – w tej chwili trzeci, co do wielkości w Unii i najbardziej chyba sceptyczny, jeśli chodzi o opinię publiczną wobec Brukseli, i w obliczu pandemii koronawirusa pozostawiony sam sobie kraj, może być swoistym Piemontem suwerenności dla państw Unii Europejskiej. Przecież to Włochy zostały dotknięte najbardziej tą epidemią, co więcej pozostawione same sobie i skazane na własne rozwiązania w tej kwestii, bez jakiegokolwiek wsparcia ze strony Unii. Obywatele Włoch, ale również politycy mają tego świadomość i to niezależnie od różnic, od prezentowanych opcji politycznych.

Należy zatem przypuszczać, że to nie pozostanie bez wpływu na ocenę zasadności przynależności Włoch do Unii Europejskiej i na kierunek polityki tego kraju – nawet jeśli Włochy pozostaną w szeregach Unii, co wydaje się, że tak będzie. Jednak udział czy pozycja Unii Europejskiej w sprawach Włoch nie będą już takie same. Zresztą podobne odczucia mogą towarzyszyć mieszkańcom Hiszpanii, ale również innych państw, także Europy Środkowej, co jest związane z różnymi kwestiami – z brakiem poczucia bezpieczeństwa, ale również z zagrożeniem egzystencjalnym. Czas pokaże jak to się rozwinie, ale przede wszystkim zobaczymy, w jaki sposób koronawirus wpłynie na kształt unijnego budżetu na lata 2021-2027, bo możemy mieć tutaj pewne perturbacje, jeśli chodzi o dalsze funkcjonowanie Unii Europejskiej.

– Jaka przyszłość może czekać Unię Europejską, czy dalej wszystko będzie podporządkowane Berlinowi?

– Z każdej sytuacji – także z takich tragedii, jaką jest pandemia koronawirusa, należy wyciągać wnioski, jakieś refleksje. I tutaj w dużym stopniu to zależy od polityków – w różnym stopniu uwikłanych w relacje z Unią Europejską, ale od opinii publicznej, od niezależnych instytucji społecznych, pozarządowych, również od części polityków niezależnych, chodzi oto, żeby nieco inaczej spojrzeć na tę rzeczywistość.

Na pewno Unia Europejska będzie inna po kryzysie epidemicznym, który przecież minie. Trudno sobie wyobrazić, żeby Niemcy Angeli Merkel, ale także liberalna Francja Emmanuela Macrona, mogły dłużej wyznaczać standardy postępowania ideowego, ale również narzucać kierunek społeczno-ekonomicznego rozwoju państw Unii Europejskiej. To się chyba już skończyło i myślę, że możemy mieć do czynienia z pewną rzeczywistą wiosną – jeśli tak można to określić – ludów czy narodów europejskich, a więc przebudzenia czy też uświadomienia sobie, że to poszczególne kraje mogą decydować same o swoim własnym rozwoju, o własnej egzystencji i to nie tylko w wymiarze ekonomicznym, choć to też jest ważne, ale również w wymiarze kulturowym czy nawet duchowym.

Oby tak się stało, oby to był rzeczywiście czas refleksji, czas przebudzenia, czy nawet próby odrodzenia duchowego, co jest Europie bardzo potrzebne. Czy to nastąpi trudno w tej chwili powiedzieć, na pewno obecna sytuacja związana z pandemią koronawirusa stwarza taką możliwość. Oby tylko nasze pokolenie umiało tę sytuację dostrzec, rozeznać i także pozytywnie spożytkować.

– Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki
logo nasz dziennik

Komentarze   

 
#11 Teresa 2020-04-21 15:00
Świat i nasze życie z pewnością będą nieco inne. Ale ważne, żeby pod pozorem walki o bezpieczeństwo i zdrowie, nie ograniczono drastycznie praw człowieka (co przecież teraz ma miejsce).
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Krzysztof 2020-04-19 14:17
Pod pretekstem zwalczania epidemii niestety możliwe jest narzucanie niebezpiecznych ograniczeń praw i wolności obywatelskich. Warto być na to wyczulonym, byśmy po pandemii nie obudzili się z przysłowiową ręką w nocniku.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 Włodek 2020-04-18 10:26
Moim zdaniem eurokraci jeszcze bardziej będą chcieli zacisnąć pętlę na szyi krajów.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Prawnik z Polski 2020-04-18 10:06
Ostatecznie z pandemią ludzkość upora się za rok może dwa. Ale widać już dziś, że dla bezkompromisowego środowiska lewicowego, nie ma znaczenia tragedia obecnych czasów - dla nich liczy się wprowadzenie przepisów, które narzuca wyniszczająca ideologia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Tadeusz 2020-04-17 10:28
Mieszkańcy Europy tęsknią za powrotem do stanu sprzed epidemii. Ale mam nadzieję, że sytuacja którą przechodzimy skłoni wiele osób do głębszej refleksji: co naprawdę jest w życiu ważne, jakie wartości są istotne dla człowieczeństwa, jak żyć godnie. Mam nadzieję na ożywienie wiary i wzmocnienie chrześcijaństwa, są liczne przykłady z Włoch gdy np. lekarze ateiści widząc postawę księży niosących pomoc chorym, sami odnajdywali drogę do Boga. I to mogą być pozytywne zmiany w Europie po epidemii.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 wileński 2020-04-16 23:01
Okazuje się że siła tkwi w państwach narodowych a nie potężnych (ale niewydolnych) molochach internacjonalistycznych.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 Prawnik z Polski 2020-04-16 19:53
UE powinna po pierwsze wrócić do korzeni, czyli skupić się tylko na sprawach gospodarczych
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Janusz 2020-04-16 10:19
To jest pewne, że zmiany będą nieuniknione.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 Jerzy 2020-04-15 19:55
Uparte promowanie multi-kulti czy walka z ocieplaniem klimatu oraz osłabianie tradycyjnych rodzin przez promowanie różnego rodzaju LGBT plus coś tam jeszcze - to są wyznaczniki działań czołowych unijnych demagogów.
Czyli widać wyraźnie, że są oderwani od życia i problemów, z którymi zmagają się zwykli mieszkańcy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 Adam 2020-04-15 14:25
Unia od dawna jest zideologizowana, pozostaje pod wpływem demagogów lewicowych i liberalnych. Dlatego w chwili próby okazuje się, że nie ma żadnych głębszych wartości, które by łączyły Unię jako całość (skoro wyparto się chrześcijańskich korzeni Europy). I stąd osamotnienie Włoch czy Hiszpanii w obliczu kryzysu z koronawirusem. Unia jako wspólnota nie zdała egzaminu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Czwartek, 19 grudnia 2024

    Łk 1, 5-25

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan z oddziału Abiasza, imieniem Zachariasz. Miał on żonę z rodu Aarona, której było na imię Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, bo nienagannie zachowywali wszystkie przykazania i przepisy Pańskie. Nie mieli oni dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna, a oboje byli już w podeszłym wieku. Pewnego razu Zachariasz sprawował kapłańską służbę przed Bogiem według ustalonej kolejności swojego oddziału. Zgodnie ze zwyczajem kapłańskim został on wyznaczony przez losowanie, by wejść do świątyni Pana i złożyć ofiarę kadzenia. A w czasie składania ofiary mnóstwo ludzi modliło się na zewnątrz. Nagle po prawej stronie ołtarza kadzenia ukazał mu się anioł Pański. Zachariasz przeraził się na jego widok i ogarnął go lęk. Lecz anioł powiedział do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony”. Zachariasz zapytał anioła: „Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku”. Anioł mu odpowiedział: „Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w świątyni. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich przemówić. Wtedy domyślili się, że miał widzenie w świątyni. A on dawał im znaki i pozostał niemy. Gdy skończył się czas jego służby, wrócił do domu. Potem jego żona Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Mówiła: „Tak uczynił mi Pan, gdyż wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24