AWPL-ZChR bezkonkurencyjna w okręgu wileńskim
Wyborcza batalia rozpoczęła się od marcowych wyborów samorządowych. Były one ciężkie dla polskiej Wspólnoty na Litwie ze względu na silną konkurencję ze strony litewskich partii oraz rozbijacką robotę osób powiązanych z liberalno-lewicowymi mediami, których wspierały szkodzące zachowaniu polskości na Kresach środowiska zaczadzone doktryną Giedroycia. Polacy na Litwie potrafią jednak odróżnić ziarno od plew, czemu dali wyraz przy urnach wyborczych i zagłosowali na Akcję Wyborczą Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin. Dzięki temu, partii udało się zachować stabilną pozycję na litewskiej scenie politycznej i utrzymać pozycję lidera na Wileńszczyźnie. AWPL-ZChR systematyczną i pełną poświęcenia pracą organizacyjną w każdych kolejnych wyborach potwierdza swój autorytet reprezentanta wileńskich Polaków poprzez zaufanie jakim się cieszy wśród wyborców.
Tym razem, w wyborach samorządowych, ta mocna pozycja została również potwierdzona. Wielkim sukcesem AWPL-ZChR było zwycięstwo już w pierwszej turze merów: Marii Rekść, która uzyskała 54 proc. głosów i Zdzisława Palewicza, którego poparła rekordowa na Litwie ilość 77 proc. wyborców. Polska partia zdobyła także absolutną większość mandatów w Radzie rejonu wileńskiego, uzyskując 19 z 31 mandatów i w Radzie rejonu solecznickiego, gdzie wzięła 20 z 25 mandatów. W rejonach trockim i święciańskim uzyskała po 4 z 25 mandatów w każdej Radzie, w rejonie wisagińskim zdobyła 3 mandaty, a w stołecznym Wilnie 6 mandatów. Tym samym AWPL-ZChR ma w sumie 56 radnych.
Warto też dodać, że AWPL-ZChR wystawiła swoje listy kandydatów głównie w okręgu wileńskim, to znaczy w Wilnie i 7 rejonach, co w sumie daje 8 samorządów. I w tymże okręgu partia była bezkonkurencyjna zdobywając 53 mandaty radnych, co daje pierwsze miejsce spośród wszystkich partii biorących udział w wyborach. To rewelacyjny wynik. Co ciekawe, druga siła w okręgu wileńskim, tj. konserwatyści uzyskali tylko 21 mandatów, a trzecia w kolejności partia, czyli zieloni i chłopi zaledwie 17 mandatów. Co bardzo istotne i wymagające szczególnego podkreślenia to fakt, że Akcja wygrała w okręgu wileńskim, w którym żyje trzecia część mieszkańców Litwy, a region generuje prawie połowę litewskiej gospodarki, dokładnie 42 proc. PKB. Pierwsze miejsce w tak wielkim okręgu to nie tylko prestiż, ale również realny wpływ na najważniejszą część państwa. Ale to nie wszystko. W rejonach święciańskim i trockim AWPL-ZChR uzyskała drugie miejsce (po 4 mandaty w obu Radach), również wysokie drugie miejsce zajął Zbigniew Jedziński w wyborach na mera, a Jarosław Narkiewicz trzecie w Trokach. Natomiast w Wilnie, spośród osiemnastu startujących partii, Akcja zajęła czwarte miejsce, pozostając w ścisłej czołówce Rady miasta i współtworząc koalicję, a Edyta Tamošūnaitė nadal pełni funkcję wicemera, natomiast Danuta Narbut funkcję wicedyrektora administracji. Warto dodać, że ma w Trokach wicemera Marię Pucz, jak też wicedyrektorów administracji w rejonie trockim i wisagińskim. Patrząc na całe wybory trzeba przyznać, że AWPL-ZChR uzyskała bardzo dobry wynik, bo aż 5,3 proc. w skali całego kraju, chociaż listy były wystawione w 10 spośród 60 samorządów.
Wyniki ostatnich wyborów samorządowych na Wileńszczyźnie są imponujące, najlepiej widać to na przykładzie rejonu wileńskiego, gdzie żyje 52 proc. Polaków, a AWPL-ZChR uzyskała aż 55 proc. głosów, co oznacza, że partia cieszy się wyjątkowym zaufaniem i poparciem społecznym. I sytuacji tej nie zmieniła nawet rozbijacka próba wystawienia pseudo konkurencyjnych list i kandydatów o polsko brzmiących nazwiskach. Trudno uwierzyć, aby rąk nie maczały tu te czy inne służby specjalne, którym nieustannie zależy na osłabianiu polskości na Wileńszczyźnie. Na szczęście Polacy na Litwie to mądrzy i doświadczeni przez koleje losu ludzie, którzy potrafią odróżnić prawdę od fałszu, uczciwość od krętactwa. I tym razem również nie dali się zmanipulować „rozbijaczom” polskości. I tak czerwoną kartkę od wyborców otrzymał „niedźwiedzi komitet”, który doznał totalnej porażki, a ich kandydat na mera Rajmund Klonowski jak i ich lista uzyskali zaledwie kilkaset głosów, co dało 0,41 proc., czyli dziesięć razy mniej niż minimalna ilość głosów wymagana do przekroczenia progu wyborczego. I nie pomogło mu poparcie liberałów i „Gazety Polskiej”, której działania w mojej opinii są próbą podzielenia Polaków. Czerwoną kartkę od wyborców otrzymał także słynący z oczerniania polskich działaczy i organizacji Aleksander Radczenko, którego wynik wyborczy jest istną kompromitacją. Przed wyborami chwalił się czwartym miejscem na liście socdemów. Nie dość, że spadł na ich liście w rankingu, to jego partia zdobyła 0 (zero) mandatów nie przekraczając progu wyborczego. Do obu panów, Klonowskiego i Radczenki, pasuje jak ulał przysłowie, że „kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada”.
Tomaszewski – „Prezydent Wileńszczyzny”
Wybory prezydenckie na Litwie mają zawsze swoją specyfikę, nie do końca przewidywalną, o czym przekonała się kandydatka konserwatystów w drugiej turze, otrzymawszy niespodziewanie niskie poparcie, nawet mniej głosów niż w pierwszej turze. Prezydentem został Gitanas Nausėda, a największym przegranym stał się socjaldemokrata Vytenis Andriukaitis, którego partia w marcu wygrała bezpośrednie wybory merów aż w 13 samorządach, a w wyborach prezydenckich w żadnym z rejonów. To pokazuje skalę twardej rywalizacji, jaka miała miejsce w prezydenckiej batalii. W tych wyborach bardzo przyzwoity wynik uzyskał lider AWPL-ZChR, europoseł Waldemar Tomaszewski, który w przeciwieństwie do Andriukaitisa zdecydowanie wygrał w trzech rejonach: Wisaginii oraz rejonach wileńskim i solecznickim, gdzie padł rekord pierwszej tury wyborów – 62 proc. poparcia. W skali całego kraju było to 4 procent. Warto zauważyć, że z dziewiątki kandydujących tylko czterech z nich odniosło zwycięstwo w którymś z samorządów. Nausėda wygrał w 46 samorządach, a Ingrida Šimonytė w 8. W tym gronie znalazł się lider AWPL-ZChR, który podobnie jak premier Saulius Skvernelis, wygrał w trzech samorządach. To sukces, zwłaszcza że Tomaszewski wygrał w 102 dzielnicach wyborczych, co stanowi 6 proc. ze wszystkich dzielnic w skali kraju, w tym w 43 w rejonie wileńskim, a nawet w 3 w samym Wilnie. I jest to bez wątpienia wymowny przykład poparcia i zaufania wyborców, jakim cieszy się od lat przewodniczący Akcji. Ale to, co jest najważniejsze w tych wyborach, że był zdecydowanie bezkonkurencyjny w rejonach tradycyjnie zamieszkałych przez Polaków, gdzie zdeklasował, a wręcz znokautował swoich rywali. Stąd też nie bez powodu nazywany jest prezydentem Wileńszczyzny, a uzyskiwane tam przez niego wyniki wyborcze potwierdzają tę nieformalną, bo honorową przecież funkcję. Bez wątpienia Tomaszewski jest głosem Wileńszczyzny, jest jej liderem, a zdecydowana większość jej mieszkańców utożsamia się z nim, jako tym, który najlepiej reprezentuje ich interesy i skutecznie walczy o ich prawa.
Start w wyborach prezydenckich Waldemara Tomaszewskiego miał jeszcze jeden ważny wymiar, zjednoczył i scementował Polaków wokół wspólnych spraw, pokazał siłę polskiej Wspólnoty i ukazał prawdziwego gospodarza Ziemi Wileńskiej. Ponadto dał możliwość zaprezentowania programu AWPL-ZChR na całej Litwie, zwłaszcza podczas debat prezydenckich, które cieszyły się wielkim zainteresowaniem. Dzięki temu Tomaszewski mógł przedstawić pozytywny dorobek Wileńszczyzny i zarządzanych przez Polaków samorządów. Przekazał również szczegóły programu socjalnego i społecznego partii, choćby wsparcia rodzin, bezpłatnych leków dla seniorów, wsparcia dla rolników czy rozwoju szkolnictwa. Mówił jak ważna jest sprawiedliwość społeczna, wartości chrześcijańskie i prorodzinne, obrona najsłabszych i pomoc zwykłym ludziom, jako priorytet jego działania. Dotarcie z tymi informacjami do wyborców ma istotne znaczenie w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych. Zwłaszcza, że Tomaszewski w debatach wypadał bardzo dobrze, był wiarygodny i konkretny, o czym na wielu spotkaniach mówili także mieszkańcy z różnych części Litwy.
Waldemar Tomaszewski ma wizję i doświadczenie polityczne, kieruje się zasadą uczciwości. We współczesnym świecie niewielu polityków stać na obronę prawdziwych zasad i wartości, a lider AWPL-ZChR to właśnie czyni. Kierowana przez niego partia pryncypialnie, dla zasady nie bierze pieniędzy od przedsiębiorców, aby nie być uzależnioną od wpływów kręgów biznesowych, co jest wyjątkiem na litewskiej scenie politycznej. Jest on autorytetem dla Polaków oraz innych mniejszości narodowych mieszkających na Litwie. Ale też, co warto podkreślić, coraz więcej Litwinów głosuje na niego, doceniając oddaną i uczciwą politykę, widząc w nim dobrego obrońcę praw obywatelskich wszystkich mieszkańców kraju. Wypowiedzi Tomaszewskiego na tle innych polityków są konkretne i dojrzałe, mówi wprost o problemach Litwy, bez unikania trudnych tematów jak robią to inni. Poza tym ma spójny i rzeczowy program wyborczy, z wizją rozwoju kraju i ochroną ludzi najbardziej potrzebujących wsparcia i pomocy. Sprawił też jeszcze jedną ważną rzecz, otworzył drzwi do współpracy nie tylko z innymi mniejszościami narodowymi, ale też z wspólnotami litewskimi. Dzięki temu AWPL-ZChR z partii polskiej mniejszości narodowej stała się najpierw partią regionalną, a obecnie ogólnokrajową. Dzięki udziałowi w wyborach prezydenckich, informacje te dotarły do szerokiego grona odbiorców, co na pewno zaowocuje w przyszłości.
AWPL-ZChR w politycznej ekstraklasie
Wybory do Parlamentu Europejskiego również za nami, zakończone wielkim sukcesem AWPL-ZChR i zdobyciem mandatu. Polacy na Litwie spisali się na przysłowiowy medal. To były wybory przełomu, bo pomimo bezpardonowych i kłamliwych ataków, AWPL-ZChR zdobyła po raz trzeci z rzędu mandat europosła, uzyskując 5,5 proc. poparcia, co stanowi około 70 tysięcy głosów. Spośród 11 europosłów litewskich kadencji 2014-2019 tylko pięcioro zostało ponownie wybranych, w tym Waldemar Tomaszewski. To niebywały sukces, z którego wszyscy powinni być zadowoleni, bo posiadanie przedstawiciela w Europarlamencie to polityczna ekstraklasa. W niełatwej walce wyborczej, pomimo wielkiej konkurencji wśród komitetów i partii litewskich oraz, co dziwne, kłód rzucanych przez niektóre media i powielanych tez o spadku poparcia, AWPL-ZChR powtórzyła swój wynik wyborczy z wyborów parlamentarnych sprzed 2,5 roku, a także znacząco polepszyła wynik w porównaniu z wyborami samorządowymi z marca bieżącego roku. Osiągnięty wynik jest znakomity, bo Akcja praktycznie jako jedyna z litewskich partii parlamentarnych utrzymała wynik na tym samym poziomie, co w ostatnich wyborach do Seimasu w 2016 roku, uzyskując w obu ok. 5,5 proc. i 70 tys. głosów. Dla przykładu, konserwatyści w porównaniu z wyborami sejmowymi stracili ok. 3 proc., chłopi i zieloni ok. 10 proc., Ruch Liberałów 2,5 proc., a Porządek i Sprawiedliwość ok. 3 proc. Tak wyglądają fakty.
Ten zakończony zdobyciem mandatu europosła start w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to przysłowiowy majstersztyk w wykonaniu Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin. To, że jest to wielki sukces partii przyznali nawet oponenci. Tym razem sprawiedliwie przyznali, że jest to wyjątkowe osiągnięcie polskiej partii. O europarlamentarnym sukcesie zadecydowało kilka czynników: bardzo dobra, na europejskim poziomie kampania, doskonała mobilizacja wyborców AWPL-ZChR, ale przede wszystkim wyrazisty lider listy, Waldemar Tomaszewski, dla którego kampania do PE była w jakimś sensie kontynuacją kampanii prezydenckiej. Osiągnięty znakomity wynik potwierdza słuszność obranej taktyki brania udziału we wszystkich wyborach, bo to gwarantuje lepsze, bezpośrednie dotarcie do wyborców, co ma kluczowe znaczenie w świecie nieprzychylnych w większości dla Akcji mediów. Tomaszewski odbył dziesiątki spotkań, rozmawiał z wieloma ludźmi, był aktywny i to przyniosło oczekiwany efekt. Poza tym zjednoczył w bloku wyborczym różne narodowości, które w nim właśnie dostrzegają obrońcę swoich praw, gdyż jak mało kto rozumie on problemy mniejszości narodowych. To dobra metoda działania, również z myślą o przyszłości. Wyrazisty w swoich poglądach polityk, pryncypialny oraz wierny zasadom i mocny duchem człowiek, to potrzebny w tych trudnych dla Europy czasach europarlamentarzysta, bo rozpoczynająca się IX kadencja Parlamentu Europejskiego będzie przełomowa dla przyszłości Unii i zadecyduje o jej charakterze na najbliższe dziesięciolecia. Zadecyduje o jej tożsamości oraz wartościach na jakich będzie się opierała. Dobrze, że Wileńszczyzna ma w Brukseli i Strasburgu godnego zaufania i zdolnego do poświęceń dla wyższej sprawy reprezentanta, polityka zasad i wartości.
AWPL- ZChR zaproszona do koalicji rządowej
Polacy na Litwie wiedzą jak walczyć o swoje sprawy, ale wiedzą też jak dziękować Bogu i Tej co w Ostrej świeci Bramie za opiekę i wszelką pomoc, gdyż na wartościach chrześcijańskich opiera się sedno działalności AWPL-ZChR. Każdą kampanię wyborczą rozpoczynają i kończą Mszą św. Nie inaczej było i tym razem, ta piękna staropolska tradycja jest kontynuowana we wszystkich ważnych momentach dla Polaków na Litwie. W kościele Ducha Świętego w Wilnie została odprawiona Msza święta dziękczynna za pomyślny udział AWPL-ZChR w wiosennym maratonie wyborczym. Zebrani dziękowali Bogu za jedność, determinację, niezbędne siły i wytrwałość podczas niełatwych wyborów. Prosili również Opatrzność o skuteczną realizację programu wyborczego, o rzetelną i uczciwą pracę wybranych przedstawicieli na rzecz swoich wyborców. To ważne, bo jak często powtarza Waldemar Tomaszewski, cytując św. Augustyna, „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu”.
W tegorocznych potrójnych wyborach AWPL-ZChR potwierdziła swoją stabilną i mocną pozycję w litewskiej polityce. Pokazała, że jest partią, którą muszą brać pod uwagę politycy innych ugrupowań, a jej sukcesy zostały zauważone. W ostatnich dniach AWPL-ZChR została ponownie zaproszona do koalicji rządowej w ramach zbliżającej się rekonstrukcji rządu. Jaką decyzję podejmie zarząd partii, zobaczymy wkrótce. Dla Akcji nie rządowe fotele są najważniejsze, a dobro mieszkańców Litwy i właściwy program służący do realizacji tego celu, zwłaszcza w sferze socjalnej i społecznej, czyli dbanie o zwykłych obywateli. Jedno jest pewne, wystosowane zaproszenie do współtworzenia rządu pokazuje siłę i znaczenie partii oraz zwiększa szanse na jeszcze większy wpływ na politykę w skali całego kraju. To dobry prognostyk przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
Osiągnięte w minionych wyborach wyniki są kolejnym wielkim sukcesem polskiej Wspólnoty. Nie ma drugiej tak dobrze zorganizowanej polskiej społeczności polonijnej na świecie, która mogłaby poszczycić się takimi osiągnięciami. Jest to możliwe dzięki wielkiej determinacji, jedności oraz wierności zasadom, które cechują Polaków z Wileńszczyzny. Ale trzeba również podkreślić, że skuteczność polityczna Akcji jest możliwa dzięki jej liderowi Waldemarowi Tomaszewskiemu, którego doświadczenie polityczne i wrodzony zmysł organizacyjny sprawiają, że strategia prowadzenia partii jest właściwa i przynosi sukcesy, z głosem którego muszą liczyć się polityczni oponenci. Poprzez wybory Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin kolejny raz pokazała, że prowadząc uczciwą politykę, opartą na wartościach chrześcijańskich i pochylając się nad problemami każdego człowieka, można zdobyć zaufanie wyborców. A dalekowzroczna strategia jednoczenia różnych wspólnot i środowisk, to dobra droga do wyborczego sukcesu.
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Komentarze
A jak mówi znane porzekadło, choć pieski ujadają, to karawana jedzie dalej.
Po takim natężeniu pracy i uzyskanym zwycięstwie, wszystkim należy się zasłużony wakacyjny odpoczynek. A następne wybory - już za rok.
Cieszy, ale nie dziwi. Polacy uczciwie prowadzą politykę. Politykę, która ewoluowała od polskich spraw, po niesienie pomocy społeczeństwu porzuconemu przez poprzednie rządy i prezydent Grybauskaite. To nikt inny jak właśnie AWPL-ZCHR pełni dzisiaj rolę społecznego i politycznego samarytanina. Pozostałe partie wyciągają swoje ręce (a raczej kieszenie) w kierunku biznesu a nasza Akcja od lat pryncypialnie nie korzysta z finansowania od biznesu.
Dlatego niezmiernie cieszy, że tak dużym poparciem i zaufaniem cieszy się AWPL. Szkoda tylko, że nie wszyscy potrafią uszanować i pogodzić się z wynikami demokratycznych przecież wyborów. Mam tu na myśli wąską, czy też kanapową wręcz grupkę, która głośno krzyczy. A głośno dlatego, że mają polskojęzyczne media i "niesławnego" mecenasa.
To mogliby w końcu skorzystać z przysługi jaką im wyświadczyło społeczeństwo i z tej okazji zamilknąć raz na zawsze, jako że głosu od wyborców nie dostali.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.