Unijni klercy pieniądze często wydają (marnotrawią) na bardzo egzotyczne pomysły czy zachcianki różnych polityków, ale tym razem – jak się wydaje – pieniędzy nie dadzą. Obawiają się, że będą one wyrzucone w błoto albo jeżeli dokładniej to w pustkowie litewsko-białoruskiego pogranicza. Płot, zdaniem eurobiurokratów, może okazać się niezbyt efektywnym narzędziem w powstrzymywaniu groźnej zakaźnej choroby. Jak płot miałby zatamować epidemię? Dla niezorientowanych wyjaśniam. Chorobę roznoszą dziki, którzy – jak to animalia – kontroli granicznej nie uznają i przekraczają ją na dziko. Więc aby samowolę dzików nieco ukrócić premier Butkevićius wpadł na pomysł pobudować płot. Taki litewski mur. A czemu nie? W niektórych państwach mury budują? Budują. Nic to, że tam mają one zagrodzić drogę nielegalnym emigrantom bądź terrorystom, my odgrodzić się zamierzamy od dzików.
Eurobiurokratom jednak pomysł wydał się nieco egzotyczny i mimo że często wyśmiewamy ich pomysły na wydawanie pieniędzy europejskich podatników, to tym razem śmiać się można by raczej z pomysłu litewskiego szefa rządu. Powstrzymać epidemię za pomocą płotu, to wynalazek raczej nie zasługujący na order. Zwłaszcza, że dziki to zwierzęta wbrew pozorom inteligentne i na dodatek potrafią doskonale ryć ziemię. Płot więc dla nich może się okazać taką przeszkodą jak dla lisa kurnik. Jak będzie trzeba, to bez problemu zrobią podkop. No chyba że premier ma na myśli litewski mur chiński, no to wtedy rzeczywiście dziki miałyby przechlapane. Tylko że my to jeszcze jakby nie Chiny, a Unia – to mimo wszystko nie frajerzy. Pieniądze liczyć potrafią. Sprawą jakby osobną jest też „klausimas", dlaczego mur ma być tylko akurat z Białorusią. Owszem epidemia w tym momencie wdziera się na nasz teren od strony naszych wschodnich sąsiadów. Jednak jak trąbią różne media, w Rosji ognisk afrykańskiego pomoru jest nie jedno i nie dwa. Kto więc zagwarantuje, że za jakiś czas pomór nie nastąpi w obwodzie kaliningradzkim czy, powiedzmy, na granicy rosyjsko-łotewskiej. Czy wtedy i tam zmajstrujemy płocik?
Pytanie trochę z innej beczki brzmi też, po jakie licho budować płot wogóle, skoro wiadomo, że mór afrykański już przedostał się na nasz teren. Ostatnio przeczytałem na jakimś tam portalu mrożący krew w żyłach tytuł: „Šernam galas". Ponoć 80 proc. populacji ma być wytrzebionych albo padnie sama. Czyli plan miałby być taki – swoich dzików wydusimy, cudzych nie wpuścimy. Epidemia wygaśnie sama. No może i sposób, warchlaków jednak żal...
Puenty tym razem nie będzie, bo, przyznaję, nie znam sposobu na afrykański pomór. Ale z tym płotem, muszę powiedzieć, to i tak mi się wydaje, że to jakaś ściema. Może premierowi chodzi, by naciągnąć Brukselkę na płot, by w ten sposób uszczelnić białoruską granicę nie przed dzikami oczywiście, tylko przed przemytnikami, z którymi wciąż nasze władze nie dają sobie rady.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
oooo, widzę jakieś głębsze myślenie- ekosystemy i te sprawy ;) a premier chciał powstrzymać tylko kilka dziczków :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.