Tak się już złożyło, że ostatnio doświadczyłam nieprzyjemnych sytuacji. Studiowałam magisterkę - wykładowcy krzyczeli i dokuczali. Poszłam na kilka rozmów kwalifikacyjnych - ponownie absolutna rozwiązłość: pracodawcy nie zwracali uwagi ani na mój dyplom, ani na moje sześcioletnie doświadczenie pracy w mediach, tylko szukali, jak ze mnie wydrwić. Na przykład, nie pasował im mój manicure... Po tych bolesnych doświadczeniach, zaczęłam myśleć, jak wielu tak podłych ciemiężycieli jest wokół nas?
Tak to już jest, że wyżyny są obecnie przeznaczone dla tych, którzy czerpią korzyści z nieszczęść innych ludzi: oszukują, kłamią, zdradzają, gardzą. Wydaje się nawet, że w naszym kraju bycie obrzydliwym kłamcą, który poniża innych, to zupełna normalność.
Jestem pewna, że wielu z was, czytelników, każdego dnia idzie na zajęcia do wykładowców, którzy was krytykują lub poniżają. Niektórymi z was w pracy kierują prawdziwi tyrani. A ileż jeszcze paskudnych, pełnych pogardy i nienawiści artykułów każdego dnia można przeczytać w prasie!
Z mojego osobistego doświadczenia mogę powiedzieć, że zdecydowanie najbardziej jestem rozczarowana dzisiejszymi mediami, której głównym motorem jest publiczne upokarzanie i obrzucanie błotem innych. W żaden sposób nie mogę zrozumieć, na jakiej podstawie niektóre artykuły mogą trafić do eteru wiadomości. Jedną z ostatnich rozprawek, która mnie wręcz zaszokowała, jest opublikowany na portalu lrytas.lt artykuł pt.: "Riposta litewskiej Polki W. Tomaszewskiemu: dość!".
Byłam zdumiona nie treścią tej bazgraniny (bo nie warto w nią nawet zagłębiać się), ale anonimową autorką, która podpisała się tylko imieniem Renata. Jak jeden z najpopularniejszych portali może publikować teksty jakichś tajemniczych autorów? Czego jeszcze mamy się spodziewać? Może wypowiedzi kosmitów na tematy polityczne?
Ogólnie rzecz biorąc, taki człowiek, który nie ogłasza publicznie swego nazwiska, boi się samego siebie. To jest nienormalne. Więc przede wszystkim potrzebuje on długich i systematycznych wizyt u psychologa, wyleczenia się z problemów osobowości, a dopiero potem może mówić publicznie. Tego życzę Renacie, jeśli taka istnieje. Podkreślam, że ci, którzy chcą rozmawiać o wielkich ludziach naszego kraju, muszą być najpierw tego godni.
W rzeczywistości obywatele Litwy są nieszczęśliwi, wymęczeni przez tyranów i zwykle poddani jak niewolnicy. My wszyscy mamy często do czynienia z niesprawiedliwością, czujemy się upokorzeni i wzgardzeni. Jednak w tym przypadku należy nie „odgrywać się" na innych, a szukać pomocy. Mówię to na podstawie swojego doświadczenia i doświadczenia mojej rodziny z Druskiennik.
Moja mama, Dalia Pugačiauskienė, naprawdę wie, co znaczy niesprawiedliwość i brak szacunku. Od jakiegoś czasu próbowała ona odzyskać ziemię swojego dziadka, znacjonalizowaną przez sowietów. Kołatała ona wciąż do drzwi różnych instytucji a swojego prawa własności broniła w sądzie. Niestety, niesprawiedliwość popełniona przez sowietów wręcz zakorzeniła się w niepodległej Litwie. Wszędzie dookoła – jedynie przeszkody, obojętni urzędnicy, rozpowszechniające się nieposzanowanie przyrodzonego prawa człowieka do własności.
Teraz zastanówmy się, co robić w takiej sytuacji? Krzyczeć i złościć się na cały świat? W żadnym wypadku! Nie należy powiększać i tak w tym kraju panoszące się zło i brak szacunku, ale szukać pomocy. Ludzi uczciwych, godnych zaufania i otwartych na nasze problemy naprawdę można znaleźć. Właśnie tak, zmęczona niesprawiedliwością, zdecydowała moja mama. Dlatego zwróciła się do eurodeputowanego W. Tomaszewskiego, który jest jednym z autorów poprawek Ustawy o prawach obywateli do podlegającego zwrotowi nieruchomego majątku. W. Tomaszewski zgodził się pomóc nam, litewskiej rodzinie, a na posiedzeniach sądu w sprawie przywrócenia nieruchomości polityk wyjaśnił znaczenie powyższej ustawy, opowiedział się na temat wartości przyrodzonych – znaczenia ziemi przodków, jej świętości i nienaruszalności. Chociaż proces restytucji D. Pugačiauskienė znacznie się wydłużył, W. Tomaszewskiemu nie zabrakło inicjatywy i uporu, by pomóc nam do końca. Zatem teraz możemy już cieszyć się wynikiem, którego bez pomocy polityka nie zdołalibyśmy osiągnąć – nielegalnie znacjonalizowana część ziemi została zwrócona prawowitym właścicielom.
Zatem jest to oczywiste, że W. Tomaszewski – to silna przeciwwaga i pocieszenie dla tych, którzy walczą przeciwko upokorzeniu, niesprawiedliwości, nieposzanowaniu praw człowieka. Otwarty dla społeczeństwa polityk reaguje na prośby ludzi o pomoc i podąża im z odsieczą, by mogli odzyskać utraconą godność.
Dlatego proponuję wszystkim gniewnym ludziom, którym sprawiono ból i których upokorzono – nie rozsiewajcie więcej zła, lepiej szukajcie pomocy. Nie miotajcie strzał nieuzasadnionej krytyki –ponieważ ten, w którego celujecie, może w rzeczywistości być jedynym waszym ratunkiem.
A dla tych, którzy potrafią jedynie kłamać, obrzucać się oszczerstwami i błotem, powiem –zachowujecie się jak tchórze. Nie trzeba wielkiego wysiłku by rozpowszechnić zło, ale żeby czynić dobro, to już trzeba mocno się postarać. Jak ta biedaczka anonimowa Renata, bez nazwiska – tak i wy rozwiążcie problemy swoich zrujnowanych osobowości, a dopiero wtedy przygotowujcie się do wykonywania ważnej pracy. Tacy politycy – jak Waldemar Tomaszewski – ze swoją odwagą i determinacją zdołali góry przenosić, a wy, pozostali w tyle, możecie tylko za nimi poszczekać.
Gintarė Pugačiauskaitė
Komentarze
"A po nocy przychodzi dzień,
a po burzy spokój..."
Tak będzie i na Litwie. Jeszcze doczekamy normalności.
Proszla zima, nastalo lieto,
tieplieje stalo vorobju.
Spasibo AWPL za eto!
I liczno Valdemaru Vladislavovicziu!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.