Niezwykłe losy powstańca Władysława Wilkiewicza z Ibian

2018-08-27, 17:25
Oceń ten artykuł
(5 głosów)
Bogusław Niemirka Bogusław Niemirka

Niecały rok temu na portalu L24.lt w wydaniu zaduszkowym w artykule „Historia jednej mogiły” przypomniana została historia Polaka Władysława Wilkiewicza z zaścianka Ibiany na Litwie, zesłanego w 1864 r. na Syberię, który po powrocie ze Wschodu zamieszkiwał w Królestwie Kongresowym w guberni siedleckiej aż do swej przedwczesnej śmierci w 1895 r. Wydarzenia te miały swój ciąg dalszy.

W dniu 9 sierpnia br. w miejscu pochowku w miejscowości Wyrozęby na Podlasiu odprawiona została w kościele Msza św. w intencji śp. Władysława Wilkiewicza. Po mszy na cmentarzu w Wyrozębach przy odnowionym zabytkowym pomniku Zmarłego odbyła się uroczystość wspomnieniowa z udziałem prawnuka Zbigniewa Wilkiewicza i jego żony Angeliki.

Poświęcenie odnowionego pomnika powstańca 1863 r. Władysława Wilkiewicza było finałem niezwykłej historii, która rozpoczęła się na wiosnę ubiegłego roku, kiedy polska wycieczka z podlaskich Siedlec odwiedziła po drodze do Wilna miejscowość Wędziagołę (Vandžiogala) za Kownem. Grupa, w której był i autor, była wówczas bardzo serdecznie goszczona przez miejscowy oddział Związku Polaków na Litwie, kierowany przez Ryszarda Jankowskiego.

Po odprawionej w kościele Mszy św. zwiedziliśmy cmentarz, gdzie zachował się krzyż z 1938 r. upamiętniający dwóch braci Wilkiewiczów – jednego straconego przez Rosjan w 1864 r. w pobliskich Ibianach za udział w powstaniu styczniowym i drugiego zmarłego na zesłaniu w Syberii. Krzyż był przypomnieniem tragicznego epizodu z czasów powstania styczniowego, gdy z rozkazu rosyjskiego generała Murawjowa „Wieszatiela” zaścianek Ibiany został przez wojsko całkowicie spalony, a wszyscy drobnoszlacheccy mieszkańcy włącznie z kobietami i dziećmi – zesłani bez jakiegokolwiek sądu na Syberię. Tylko nielicznym rodzinom udało się po latach zesłania wrócić z Syberii.

Na cmentarzu w Wędziagole stało się dla mnie jasne, że częścią tragicznej historii Polaków z Ibian był los kolejnego Wilkiewicza, który spoczywa po dziś dzień w podlaskich stronach Polski na cmentarzu w Wyrozębach (25 km na północ od Siedlec). Do dziś zachował się tam pomnik zmarłego w 1895 r. Władysława Wilkiewicza. Napis na tym pomniku mówi, że zmarły był właścicielem majątku Ibiany na Litwie do 1863 r., następnie po powrocie ze Wschodu został rolnikiem i uprawiał ziemię aż do swej śmierci w wieku 53 lat.
 
Zabytkowy pomnik z piaskowca z charakterystycznym napisem był mi znany od wielu lat.  W pamięci najstarszych mieszkańców Wyrozębów nie zachowało się już jednak żadne wspomnienie o W. Wilkiewiczu. Do tej pory można było tylko snuć przypuszczenia, że wzmianka o Ibianach świadczyłaby o powiązaniu osoby zmarłego z powstaniem styczniowym na Litwie. Przywołanie w napisach nazwy Ibian, „powrotu ze Wschodu” i roku 1863 r. nie mogło być zupełnie przypadkowe, ale rodzina zmarłego w ówczesnych warunkach rosyjskiej cenzury nie mogła dodać nic więcej.

Historia ta miała swój ciąg dalszy. Będąc potem w maju 2017 r. w Wilnie u redaktora Pawła Kobaka z polskiego Radia Wilno, w udzielonym wywiadzie wspomniałem epizodycznie o historii litewskiego zesłańca  Władysława Wilkiewicza z Ibian, który spoczywa na podlaskim cmentarzu w Wyrozębach. Następne wydarzenia potoczyły się szybko, opisałem je w artykule „Historia jednej mogiły” zamieszczonym na portalu L24.lt w wydaniu zaduszkowym.

Po powrocie z urlopu dostałem mail od nieznanego mi Zbigniewa Wilkiewicza z Niemiec, który przedstawił się jako syn przedwojennego oficera Wojska Polskiego Władysława Wilkiewicza. Oznajmił, że przez Internet przypadkowo wysłuchał wywiadu w wileńskim radiu, a zmarły w 1895 r. W. Wilkiewicz był zapewne jego pradziadem. Tak nawiązana znajomość była zaczynem do prowadzonej przez rok ożywionej korespondencji. Szybko udało się potwierdzić, że przypuszczenia były uzasadnione. W Archiwum Państwowym w Siedlcach zachował się egzemplarz księgi zgonów parafii w Wyrozębach z 1895 r. Sporządzony przez ks. Juliana Brześciańskiego aktu zgonu W. Wilkiewicza poświadczał, że Władysław zmarł w Wyrozębach w miejscowym szpitaliku. W litewskich archiwach udało się za to odnaleźć sporządzony w języku polskim akt urodzenia Władysława z 1842 r., który ochrzczony został w kościele w Wędziagole jako syn Piotra i Scholastyki z Jagiełłowiczów małżonków Wilkiewiczów. Szlachecka rodzina Wilkiewiczów zamieszkiwała w Ibianach od wieków, wywodziła się z bardzo licznych na Litwie okolic drobnoszlacheckich.

Kolejne wątki podlaskie Wilkiewiczów
Z dodatkowych informacji pana Zbigniewa wynikało, że wnuk pochowanego w Wyrozębach Władysława – także Władysław (jednocześnie jego ojciec) służył w l. 1933-1939 w Siedlcach jako oficer artylerii. Jego historii była równie barwna.

Urodził się w 1911 r. jeszcze w Miastkowie pod podlaskim Garwolinem, gdzie jego ojciec Alfred był administratorem dużego majątku hr. Potockiego. Potem rodzina przeniosła się na Ukrainę pod Białą Cerkwią, skąd udało się im wrócić do Polski dopiero w 1922 r. w repatrianckim transporcie (ojciec zmarł tam w 1917 r.). Po skończeniu korpusu kadetów i oficerskiej szkoły artylerii Władysław Wilkiewicz pierwszy przydział oficerski dostał do Siedlec do 9 Dywizji Piechoty, gdzie służył aż do wybuchu II wojny w 9 Pułku Artylerii Lekkiej. W kampanii wrześniowej 1939 r. walczył na Pomorzu jako dowódca 1 baterii 1 dywizjonu 9 Pułku Artylerii. Po rozbiciu swej jednostki trafił 4 września 1939 r. do niewoli. W niemieckich oflagach przebywał do wyzwolenia przez Amerykanów w kwietniu 1945 r. Nie zdecydował się wówczas na powrót do Polski i wraz z żoną pochodzącą z Łotwy, mając status bezpaństwowa (tzw. dipisa), pozostał na stałe w zachodnich Niemczech. Zmarł na obczyźnie w Niemczech w 1979 r. na zawał serca. Pod koniec życia udało mu się przyjechać do Warszawy i spotkać z mieszkającymi tu siostrami. Przed śmiercią chciał, aby jego prochy zostały pochowane w Polsce. Zgodnie z jego życzeniem urna z prochami spoczęła ostatecznie w grobie rodzinnym na warszawskich Starych Powązkach, w grobie jego zmarłej matki i dwóch sióstr.

Współczesna peregrynacja śladami przodków
Pan Zbigniew Wilkiewicz uczył się już w niemieckiej szkole, ale cały czas doskonale pamiętał o polskich korzeniach. Po skończeniu studiów na Uniwersytecie w Moguncji, uzyskał stopień naukowy doktora. Przez wiele lat był dyrektorem Europejskiego Ośrodka Studiów w miejscowości Vlotho w środkowych Niemczech. Pisał o polskiej literaturze emigracyjnej, m. in. o twórczości Witolda Gombrowicza. W latach stanu wojennego przyjeżdżał do Warszawy. Miał tu kontakty z konspiracyjną „Solidarnością”. Od niedawna jest emerytem, nadal działa w Ośrodku Studiów we Vlotho, jest tu także radnym w Radzie Miejskiej.

Pan Zbigniew specjalnie przyjechał niedawno z żoną Angeliką do Polski na Podlasie, aby zobaczyć miejsca, gdzie żyli i pracowali jego przodkowie. Najważniejszym punktem pobytu były oczywiście Wyrozęby jako miejsca wiecznego spoczynku zmarłego przed 123 laty pradziada. Przedtem pomnik Zmarłego z ocalałej kwatery na starym cmentarzu, już bardzo podniszczony i przechylony na bok, został nadzwyczaj starannie odnowiony w renomowanym warsztacie kamieniarskim Władysława Buczka w Siedlcach. Z zachowanego napisu wynikało, że pomnik pochodził z warszawskiego warsztatu kamieniarza J. Sikorskiego.  Przy okazji okazało się, że górna część pomnika z żelaznym krzyżem pochodziła faktycznie z innego. Najprawdopodobniej przed laty konar upadającego drzewa lub wichura obaliła pierwotny krzyż z piaskowca i nieznany nam miłosierny parafianin wyrozębski zamocował w to miejsce żelazny krzyż z innego pomnika. Krzyż z piaskowca odnalazł się jednak w ziemi i wrócił po odnowieniu na swoje pierwotne miejsce. Kolejna rzecz, która uległa korekcie przy odnawianiu napisów na pomnika, to dzienna data śmieci, faktycznie zmarł on w dniu 29 marca 1895 r. (a nie 22 marca, jak wynikało z pierwotnego odczytania podniszczonego napisu).

Uczczenie pamięci odnalezionego przodka Władysława Wilkiewicza przez prawnuka Zbigniewa zapoczątkowane zostało w kościele w Wyrozębach w dniu 9 sierpnia br.  Wieczorem w kościele  odprawiona została Msza św. w intencji śp. Władysława Wilkiewicza z zaścianka Ibiany na Litwie, zesłanego w 1864 r. na Syberię,  który po powrocie ze Wschodu zamieszkiwał na Podlasiu aż do swej śmierci. Mszę odprawił ks. Bernard Błoński, sam rodem Wyrozębów, zarazem dyrektor Archiwum Diecezji Siedleckiej.  Po Mszy św. na cmentarzu w Wyrozębach przy odnowionym zabytkowym pomniku Zmarłego odbyła się uroczystość wspomnieniowa z udziałem prawnuka Zbigniewa Wilkiewicza i jego żony Angeliki, autora i przedstawicieli miejscowej społeczności. Władzę samorządową reprezentowała osobiście Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz wójt gminy Repki. Odnowiony pomnik poświęcił ks. Mariusz Bartosiak, proboszcz parafii w Wyrozębach. Zgodnie z prastarą polską tradycją pamięć zmarłego przodka została w ten sposób odpowiednio uczczona.

Przyjazd pana Zbigniewa na Podlasie był także połączony ze zwiedzaniem krainy życia jego przodków. Państwo Wilkiewiczowie rozpoczęli zwiedzania Podlasia od Siedlec, gdzie zatrzymali się na kilka dni. W programie było zwiedzenie Pałacu Ogińskich, starego Ratusza ze słynnym posągiem „Jacka” na szczycie wieży i Muzeum  Regionalnego. Nie obyło się bez wizyty u dr Grzegorza Welika w Archiwum Państwowym w Siedlcach i ks. Bernarda Błońskiego w Archiwum Diecezjalnym. Goście zobaczyli także z zewnątrz dawne koszary 9 Pułku Artylerii Lekkiej w Siedlcach, gdzie w 1933 r. oficerską służbę rozpoczął ppor. Władysław Wilkiewicz.  

Trafiliśmy także razem do Drohiczyna nad Bugiem, gdzie gości przywitał serdecznie kanclerz Kurii Drohiczyńskiej ks. dr Zbigniew Rostkowski. Goście zwiedzili zabytkowe gmachy siedziby Diecezji Drohiczyńskiej, Muzeum Diecezjalnego, katedry oraz kościoła Franciszkanów i Benedyktynek. Nie można było pominąć rejsu promem po Bugu, aby podziwiać widoki Drohiczyna od strony rzeki.  Z kolei wyjazd do Janowa Podlaskiego był połączony ze zwiedzeniem dawnej kolegiaty i odbudowanego dawnego zamku Biskupów Łuckich. Goście odwiedzili także stadninę koni w Janowie Podlaskim.  Po drodze zajrzeliśmy do Konstantynowa Podlaskiego, gdzie ponad wiek temu Alfred Wilkiewicz (dziadek pana Zbigniewa) pracował kilka lat w majątku Platerów.

Litewska odsłona peregrynacji śladami przodków
Potem nastąpiła druga część podróży sentymentalnej śladami pochowanego w Wyrozębach zesłańca, tj. wyjazd na Litwę. Na początku było Wilno, gdzie zwiedziliśmy zabytkowe wileńskie kościoły, cmentarz na Rossie i Uniwersytet Wileński. Była i wizyta, i wspólny wywiad w polskim Radiu Wilno u redaktora Pawła Kobaka.  I wreszcie udaliśmy się do Wędziagoły (20 km na północ od Kowna) na zaproszenie Ryszarda Jankowskiego, lidera miejscowej polskiej społeczności.

W dniu 15 sierpnia w Wędziagole była akurat uroczystość Święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny  (wg tradycji Matki Boskiej Zielnej).

Zobaczyliśmy uroczystość odpustową w zabytkowym drewnianym kościele i równie piękny cmentarz przykościelny ze starymi polskimi nagrobkami. Z prawej strony kościoła zachował się do dziś krzyż postawiony w 1938 r. z tabliczką upamiętniającą braci Wilkiewiczów: powstańca Marcelina straconego w 1864 r. przez Rosjan i jego Andrzeja zmarłego potem na zesłaniu w Syberii. Cmentarny 80-letni drewniany krzyż pozostaje do dziś symbolem tragedii mieszkańców pobliskiego zaścianka Ibiany, spalonego podczas powstania styczniowego i  którego ludność została zesłana na Syberię. Krzyż ustawiony był przez wnuczki Wilkiewiczów – Ewę i Joannę Bolewskie.  Na ołtarzu głównym w kościele zachowało się metalowe wotum tych fundatorek z 1938 r., które odnotowywało ówczesne przywrócenie normalnych stosunków państwowych polsko-litewskich.

Zbigniew Wilkiewicz i autor nie tracą nadziei, że w przyszłości uda się nawiązać kontakt i z tą linią rodziny Wilkiewiczów z Litwy.
Serdecznie przywitani przez Ryszarda Jankowskiego gościliśmy potem na odpustowej uroczystości wędziagolskich Polaków zorganizowanej w pobliskiej wsi Stankuny. Zgodnie z prastarą tradycją, weselili się tam uczestnicy święta przy wtórze pieśni polskich zespołów ludowych z Wileńszczyzny i kapeli działającej w polskiej bibliotece w Wędziagole. Jako goście honorowi opowiedzieliśmy o skomplikowanych losach przodka pana Zbigniewa, który z rodowych Ibian trafił na Syberię, a potem na Podlasie. Z miejsca imprezy można było oglądać urodzajne pola dawnych Ibian, które kiedyś należały do pradziadów pana Zbigniewa i jego polskich sąsiadów.

 Przy okazji pobytu w Wędziagole, zwiedziliśmy także pobliskie miejsca związane z dzieciństwem noblisty Czesława Miłosza  w Szetejniach i Świętobrości nad rzeką Niewiażą (na cmentarzu w Wędziagole  znajduje się za to okazały pomnik dziadka Czesława Miłosza). Jest to piękna i tajemnicza kraina opisana z talentem przez pisarza w „Dolinie Issy”. Obok znajdują się zabytkowe Kiejdany i strony sienkiewiczowskiej Laudy z „Potopu”. Nasuwa się w tym miejscu taka refleksja, że w te strony powinna trafić każda polska wycieczka podążająca w kierunku Kowna.

Cała ta opisywana historia powstańczej mogiły w Wyrozębach jest dowodem na to, że pamięć historyczna w różnych postaciach i odsłonach nigdy nie ginie do końca. A przecież pamięć o zmarłych jest częścią naszej narodowej tradycji. Wydawałoby się, że zesłaniec Władysław Wilkiewicz z unicestwionego przez Rosjan w 1863 r. litewskiego zaścianka, który w wyniku losów dziejowych zmarł na Podlasiu w zupełnej oddali od rodzinnych stron – pozostanie do końca jako osoba zupełnie anonimowa. Szczęśliwy przypadek zdarzył jednak, że udało się odnaleźć przedstawiciela współczesnego pokolenia rodziny Wilkiewiczów. Obecnie na cmentarzu w Wyrozębach przez wnuka odnowiony został pomnik zmarłego zesłańca, który będzie przypominał miejscowej społeczności o tej niecodziennej historii i o powikłanych polskich losach.

A może nie był to czysty przypadek a zrządzenie Opatrzności?

Bogusław Niemirka


Komentarze   

 
#15 Małgorzata 2020-05-30 18:12
Po wojnie polsko-bolszerwickie w 1920 moj dziadek Władysław syn Powstanca Styczniowego z 1863r.odnalazł i sciągnął do Polski rodzine swojego brata Alfreda tj.żone corki i małego Władzia ojca Pana Zbigniewa
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 Amigo 2018-09-25 21:59
Niezwykle wzruszająca historia z jakże zaskakującym finałem
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 Remek 2018-09-16 09:47
Doprawdy niezwykła historia. Mogłaby spokojnie posłużyć za scenariusz do filmu
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 D.S. 2018-09-11 18:06
No i proszę, jaka śliczna historia... Przypadkowo przez Internet wysłuchany wywiad w wileńskim radiu "Radio Wilno" pomógł odnaleźć swych przodków.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 mac56 2018-09-04 19:11
brzmi jednak jak zrządzenie Opatrzności a nie przypadek :)
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Ada 2018-09-04 18:32
Niezwykła opowieść o niezwykłych losach.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 marcin 2018-09-01 00:09
Pasjonujące odkrywanie przeszłości, będące doskonałą lekcją historii i polskich losów.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Historicus 2018-08-28 20:07
To niezwykła historia
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 da 2018-08-28 20:02
Dzięki Radiu Wilno wszystko to było możliwe!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Marianna 2018-08-28 15:58
Bardzo lubię takie historie, życie jest nieprzewidywalne.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Czwartek, 19 grudnia 2024

    Łk 1, 5-25

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan z oddziału Abiasza, imieniem Zachariasz. Miał on żonę z rodu Aarona, której było na imię Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, bo nienagannie zachowywali wszystkie przykazania i przepisy Pańskie. Nie mieli oni dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna, a oboje byli już w podeszłym wieku. Pewnego razu Zachariasz sprawował kapłańską służbę przed Bogiem według ustalonej kolejności swojego oddziału. Zgodnie ze zwyczajem kapłańskim został on wyznaczony przez losowanie, by wejść do świątyni Pana i złożyć ofiarę kadzenia. A w czasie składania ofiary mnóstwo ludzi modliło się na zewnątrz. Nagle po prawej stronie ołtarza kadzenia ukazał mu się anioł Pański. Zachariasz przeraził się na jego widok i ogarnął go lęk. Lecz anioł powiedział do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony”. Zachariasz zapytał anioła: „Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku”. Anioł mu odpowiedział: „Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w świątyni. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich przemówić. Wtedy domyślili się, że miał widzenie w świątyni. A on dawał im znaki i pozostał niemy. Gdy skończył się czas jego służby, wrócił do domu. Potem jego żona Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Mówiła: „Tak uczynił mi Pan, gdyż wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24