Czym jest gender?
Ideologia gender stanowi efekt trwających od dziesięcioleci przemian ideowo - kulturowych, mocno zakorzenionych w neomarksizmie. Gender promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i tradycyjnym pojmowaniem natury człowieka. Twierdzi, że biologiczna płeć ma charakter jedynie kulturowy, że z biegiem czasu można ją sobie wybrać, a tradycyjna rodzina jest przeżytkiem i obciążeniem społecznym. Według gender, homoseksualizm jest wrodzony, zaś geje i lesbijki mają prawo do zakładania związków będących podstawą nowego typu rodziny, a nawet do adopcji i wychowywania dzieci. Promotorzy tej ideologii przekonują, że każdy człowiek ma tzw. prawa reprodukcyjne, w tym prawo do zmiany płci, do in vitro, a nawet aborcji. Gender w swojej najbardziej radykalnej formie traktuje płeć biologiczną jako rodzaj przemocy natury wobec człowieka. Według niej, „człowiek zostaje uwikłany w płeć", z której powinien się wyzwolić. Negując płeć biologiczną, człowiek zyskuje „prawdziwą, niczym nieskrępowaną wolność" i może wybierać tzw. płeć kulturową, która uwidacznia się wyłącznie w zewnętrznych zachowaniach. Człowiek ma ponadto prawo do spontanicznej zmiany dokonanych już w tym zakresie wyborów w obrębie pięciu płci, do których zalicza się: gej, lesbijka, osoba biseksualna, transseksualna i heteroseksualna. Niebezpieczeństwo ideologii gender wynika w gruncie rzeczy z głęboko destrukcyjnego charakteru zarówno wobec osoby, jak i relacji międzyludzkich, a więc całego życia społecznego. Człowiek, pozbawiony stałej tożsamości płciowej, gubi sens swego istnienia, nie jest w stanie odkryć i wypełnić zadań stojących przed nim w jego rozwoju osobowym, rodzinnym i społecznym.
Moralna zgnilizna
Budowniczowie nowego porządku, neojakobini XXI wieku, swoją perwersyjną rewolucję prowadzą na żywym organizmie społecznym, a ich ulubionym teatrem działania nie jest już uniwersytet, jak w latach 60 tych ubiegłego wieku, a szkoła i przedszkola. Prorocy moralnej zgnilizny zdają sobie doskonale sprawę z tego, że kluczem do przyszłości są umysły i serca dzieci, a ich dzisiejsze wychowanie zadecyduje o losach i skutkach tej antychrześcijańskiej batalii. Dlatego wszelkimi możliwymi sposobami atakowana jest rodzina i małżeństwo, a rodzicom próbuje się ograniczyć wpływ na wychowanie własnych dzieci zgodnie z ich przekonaniami i światopoglądem. W sodomskim obłędzie promowane są wszelkie dewiacje seksualne, a w herodzkim szale atakowana jest wartość życia sama w sobie. Przykładem eutanazja i aborcja na życzenie, a także, jak w Holandii w szpitalu dziecięcym w Groningen, eutanazja chorych noworodków, tak noworodków! W grudniu zaś belgijski senat przyjął ustawę o eutanazji nieuleczalnie chorych dzieci, jeśli o to poproszą(sic!). Chocholi taniec trwa, bo zdrowo myśląca większość milczy, a jej przedstawiciele, czyli politycy, stają się wyznawcami poprawności politycznej bojąc się jak ognia jej piewców, neoliberalnych i libertyńskich mediów opanowanych w większości przez zaczadzone marksizmem dziennikarstwo. W bezwzględny sposób, jak na rewolucję przystało, dokonuje się medialnego gilotynowania każdego, kto ośmieli się być obrońcą naturalnego, chrześcijańskiego porządku wartości, z miejsca etykietując go mianem homofoba. Doszło do tego, że w potocznym, czyli powszechnym obiegu, używa się jako werbalnej broni celowo zmienionych i zmanipulowanych definicji najważniejszych w tej debacie pojęć. I tak, tolerancja już tylko w słowniku oznacza poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych. Dzisiaj słowo poszanowanie zamieniono na akceptacja, wypaczając tym samym sens tolerancji. A to przecież nie to samo. Definicja demokracji również padła ofiarą wykoślawiania rzeczywistości. Od czasów Monteskiusza demokracja oznaczała rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości. A dzisiaj, w krzywym zwierciadle wartości, demokracja jawi nam się, jako rządy wszelakich mniejszości bez poszanowania praw większości. Czyż nie taką narrację słyszymy po włączeniu telewizora? Warto na te pułapki słowne zwrócić uwagę, gdyż są one z lubością używane przez „nibypostępowców".
Nie wszystko jeszcze stracone
To prawda, że ideologia gender, LGBT i wojującego feminizmu jest w wielkim natarciu, ale przybywa też obrońców cywilizacji życia i dobrych, tradycyjnych wartości, głęboko zakorzenionych w chrześcijaństwie i prawie naturalnym, o których tak wiele mówił nam Jan Paweł II. Coraz więcej polityków i partii dostrzega potrzebę ochrony rodziny, jako podstawy zrównoważonego rozwoju społeczeństwa i przeciwdziałania zapaści demograficznej naszych państw. Na Litwie ugrupowaniem takim jest AWPL, który nie tak dawno w Sejmasie odważnie podął próbę ochrony najsłabszych, bo nienarodzonych jeszcze dzieci. Propaguje też, co jest warte podkreślenia, pomoc najbardziej potrzebującym rodzinom, a samorządy rządzone przez AWPL prowadzą prospołeczną politykę. Przewodniczący partii, poseł Waldemar Tomaszewski, zainicjował w Europarlamencie działania na rzecz tworzenia w europejskiej przestrzeni publicznej pozytywnego wizerunku rodziny, posiadania potomstwa, ochrony kobiet w okresie macierzyństwa, pomocy rodzinom wielodzietnym oraz ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci poprzez opracowanie strategii prorodzinnej w Europie. Inicjatywę Tomaszewskiego wsparli europosłowie z trzech frakcji, w tym z największej EPP oraz ECR i EFD.
Pamiętajmy o tym w nadchodzących, majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo od tego, kogo tam wybierzemy, zależeć będzie nie tylko przyszłość Europy, ale też przyszłość naszych dzieci i rodzin.
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Doradca EKR ds. międzynarodowych w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Prym w tym obłędzie wiodą jak zwykle szamańska Gazeta Wybiórcza, partia od Rucha Palikota, komuniści z SLD oraz oczywiście bezideowa Platforma Donalda buble-gum (ależ rodzice go skrzywdzili tym imieniem z kreskówki...).
Ja może jestem "oszołomem" ale się nie godzę z tym genderowym szeleństwem!
"Wiemy, że rodzina jest pierwszą i podstawową ludzką wspólnotą. Jest środowiskiem życia i środowiskiem miłości. Życie całych społeczeństw, narodów, państw, Kościoła, zależy od tego, czy rodzina jest pośród nich prawdziwym środowiskiem życia i środowiskiem miłości. Wiele trzeba czynić — a nie za wiele znaczy: uczynić wszystko, co można, ażeby rodzinie stworzyć po temu warunki. Warunki pracy, warunki mieszkania, warunki utrzymania, opiekę nad poczynającym się życiem, poszanowanie społeczne rodzicielstwa, radość z dzieci, które przychodzą na świat, pełne prawo do wychowania, a zarazem wieloraką pomoc w tym wychowaniu... oto cały wielki, bogaty program, od którego zależy przyszłość człowieka i przyszłość narodu."
Nie mogę być przedstawicielem ideologii, której nie ma. Jeszcze raz powtarzam: studiowanie ról płciowych w różnych kulturach nie jest żadną ideologią. Ideologią jest natomiast czynienie z gender takowej. Moim zdaniem to jest zupełnie niepotrzebne. Nie można zakładać, że wszyscy na ziemi będą żyć według przykazań Kościoła Katolickiego. To jest wybór - mniej lub bardziej świadomy - każdego człowieka. A Pan Bóg dał ludziom wolną wolę i kocha ich wszystkich.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.