Obchodzimy kolejną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja z 1791 roku. Konstytucji, która przypomina nam I Rzeczpospolitą złożoną z Polski i Litwy. Przypomina nam o dwóch organizmach państwowych połączonych dobrem wspólnym, wspólnym losem z wyboru. Powołanie do życia I Rzeczypospolitej było efektem Unii Lubelskiej. Przez wieki Rzeczpospolita była przykładem wolności, swobód obywatelskich i tolerancji dla całej Europy. Gwarantem tych niezbywalnych praw stała się Konstytucja 3 Maja, pierwsza w Europie a druga na świecie. Była tak pionierska i nowoczesna w swej wymowie, że stała się solą w oku dla sąsiadów Rzeczypospolitej budujących w tym czasie swoje monarchie absolutne. Rzeczpospolita gwarantowanych praw i swobód, demokracji szlacheckiej i obieralnego króla nie pasowała do ówczesnego obrazu Europy. Wyprzedzając epokę stała się jej ofiarą, znikając z map na długie lata. Przez wieki Trzeci Maja był symbolem patriotyzmu, łączącego niepodległość z nowoczesnością. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że warto zwrócić uwagę na ten drugi aspekt majowej konstytucji, była ona ukoronowaniem bezprecedensowego w historii Polski dzieła reform ustrojowo-społecznych. Reformy, jak wiemy dobrze, są rzeczą trudną. Trzeba mieć jasną wizję zmian, odpowiednie środki i stosowne poparcie. Autorzy konstytucji działali w warunkach skrajnie niesprzyjających, mieli licznych wrogów nie tylko w kraju, ale przede wszystkim w ościennych mocarstwach, Prusach i Rosji. Siły tych państw nie docenili i mimo szlachetnych intencji, po chwilowym triumfie przegrali. Trzeci Maja stał się testamentem konającej Ojczyzny. Niestety, rękę do zniszczenia Rzeczypospolitej przyłożył sam król, a brzemię jego zdrady boleśnie doświadczyły pokolenia Polaków podczas 123 lat niewoli.
Rok po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Było to efektem działań zdrajców, którzy zawiązali wcześniej konfederację targowicką i poprosili o tę interwencję. Po dwóch miesiącach Rosjanie, mimo kilku drobnych porażek, zbliżyli się do Warszawy. Na słynnej królewskiej naradzie 23 lipca 1792 roku, za przystąpieniem do zdradzieckiej konfederacji targowickiej głosował sam król i siedmiu innych współtwórców Konstytucji, w tym Hugon Kołłątaj, pięciu było przeciw. Katarzyna II nie pozwoliła im nawet skapitulować, gdyż o formalnej wojnie między Rosją a Polską nie było przecież mowy. Nieugięci patrioci musieli szybko udać się na emigrację, bo caryca miała już uzgodnioną z targowiczanami listę „spiskowców” do ujęcia. To od tej pory słowo "targowica” stało się w języku polskim synonimem najcięższej zdrady Narodu i państwa.
Stanisław August, jak pokazały dokumenty historyczne, od samego początku urzędowania jako król, był skorumpowanym namiestnikiem Polski, który brał łapówki za zgodę na kolejne rozbiory kraju. Ostatni król polski był na usługach carycy, był jej kochankiem i to relacjom z nią zawdzięczał polski tron. Do końca życia był na pensji ustalonej przez Katarzynę II. Został osadzony na polskim tronie dzięki bagnetom i za pieniądze carycy. Majestatem urzędu, który mu powierzono, potwierdził jedną z największych zbrodni politycznych w historii nowożytnej Europy, unicestwienie państwa o 800 letniej historii. Historycy ostrożnie tylko szacując przyjmują, że przez całe swoje rządy król przyjął od Katarzyny i jej następcy równowartość 1 mld zł łapówek (w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze). Na tyle wycenił niepodległość Polski. Tylko zapobiegliwości naczelnika powstania narodowego w 1794 roku, Tadeuszowi Kościuszce zawdzięczamy, że rozwścieczony lud Warszawy nie dokonał egzekucji króla podczas powstania.
Wybitny publicysta i historyk Tadeusz Korzon (1839-1918) zdobył się na jednoznaczną ocenę postawy Poniatowskiego, zebrał sporo dokumentów pokazujących dość niskie motywacje króla. W „Wewnętrznych dziejach Polski za Stanisława Augusta” dość dokładnie wyliczył, na ile król wycenił niepodległość Rzeczpospolitej. „Stanisław August nosił w głębi swej duszy moralną zgniliznę, której wstrętność i nieuleczalność stanie w całej grozie dopiero przy zestawieniu wszystkich stron jego życia, prywatnego i publicznego” – pisał Korzon. Informacje o łapówkach, które przyjął Poniatowski pochodzą z raportów rosyjskich ambasadorów. Są to dane, które pokazują stopień jego zależności. Pierwsze znaczne pieniądze dostał Poniatowski tuż po koronacji. Było to wypłacone na polecenie carycy Katarzyny 100 tys. dukatów „na pilne potrzeby”. Przyjmując ostrożne przeliczenia na dzisiejsze pieniądze, byłoby to około 60 mln zł (według kursu złota). Nikt nie daje takich pieniędzy za darmo. „Płatny służalec posłał swojej opiekunce pudło trufli” – oburzał się Korzon. Kolejne wpłaty dla Poniatowskiego są bardzo precyzyjne, a informacja o nich pochodzi z dokumentów, które 18 kwietnia 1794 r. rozjuszony tłum warszawiaków wydobył ze splądrowanej ambasady rosyjskiej. Były to notatki ambasadora Osipa Andriejewicza Igelströma. Wszystkie otrzymane kwoty pokazują, że król przyjął równowartość 1 mld zł łapówek w przeliczeniu na dzisiejszy kurs złota. W tamte dni powstania kościuszkowskiego lud Warszawy okrzyknął króla judaszem Polski.
Tak oto skonała Konstytucja 3 Maja, a wraz z nią upadła I Rzeczpospolita. Jednak przetrwał jej propolski, propaństwowy i wolnościowy duch, przetrwał do dzisiaj. A dzień 3 Maja stał się wielkim świętem narodowym, świętem polskiej demokracji, na przekór zdrajcom Ojczyzny.
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Komentarze
Jednak mocny polski duch w narodzie nigdy nie zginął i nadal jest mocny. Wilniucy pokazali to na Paradzie Polskości, jak drogie są im barwy biało-czerwone i spuścizna polskości. Z tego wyrośli i tak chcą iść dalej w kolejne pokolenia.
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wziął udział w 200. rocznicy urodzin Karola Marksa, głównego ideologa komunizmu. Przekonywał, że nie jest on odpowiedzialny za zbrodnie swoich „rzekomych spadkobierców”.
W piątek w Bazylice Konstantyna w Trewirze, gdzie 200 lat temu urodził się Karol Marks, szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker mówił, że był on filozofem, myślącym o przyszłości i mającym twórcze aspiracje.
W sobotę w Trewirze zostanie odsłonięty wielki pomnik Marksa, mający blisko 5 metrów wysokości i ważący ponad dwie tony, który został ofiarowany przez Chiny.
Np. publikacje w Respublice i słynna lista Tomkusa jak w Polsce np. lista Wildsteina, na których to wskazano nazwiska najważniejszych osobistości w najnowszych politycznych dziejach Litwy. I tak jako agentów mamy wskazanych Landsbergisa, czy obecną prezydent Grybauskaite. Ale to nie może dziwić, gdyż pierwszą partią Sajudis utworzyli komuniści i agenci Kremla. Którzy przez kolejne dziesięciolecia to nas Polaków pomawiali o konszachty z Moskwą. A jedynym, który okazuje się być agentem jest Okińczyc, którego polskie społeczeństwo nie uznaje za swojego, a nie tym bardziej nie daje mu prawa do mówienia w swoim imieniu
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.