Nic bardziej mylnego. Pani ambasador Litwy w Polsce, Loreta Zakarevičienė, organizuje wiele spotkań i w wielu też uczestniczy, a jej aktywność jest nadzwyczaj intensywna. Uczestniczy w spotkaniach na uniwersytetach i tych w ambasadzie. Często nieprzychylnie wypowiada się o Akcji Wyborczej Polaków na Litwie oraz o jej liderze Waldemarze Tomaszewskim. Premier Butkevičius, zamiast użalać się nad swoimi dyplomatami, powinien raczej zadać sobie pytanie, czy przyczyna rzekomego lekceważenia nie leży w nich samych. Czy przypadkiem nie nadużywają gościnności i nie naruszają dobrego obyczaju dyplomatycznego w kraju rezydowania? Nie wiem, jaka sytuacja panuje na placówce w Rosji, natomiast aktywność ambasady litewskiej w Warszawie jest co najmniej zastanawiająca. Jedno wydarzenie warto tu wspomnieć, które przyszło mi na myśl po wypowiedzi premiera Litwy.
Dyplomacja to ostatnia sfera życia publicznego, gdzie obowiązują zachowania podyktowane wielką delikatnością wypowiedzi. Dyplomacja i krytykanctwo nie dadzą się bowiem pogodzić. Dyplomacja to pewna treść i pewna forma. Treść wyznacza sztukę dyplomacji, forma zaś jest dyplomatycznym rzemiosłem. Zasada ta powinna być dobrze znana w każdej ambasadzie, a jeśli jest inaczej, to albo sztukę dyplomacji uprawia dyletant, albo jest to zwykła sztuka prowokacji. Sam nie wiem, co może być gorsze.
Jakiś czas temu na spotkaniu zorganizowanym przez ambasadę Litwy w Warszawie, w którym uczestniczyli między innymi polscy politolodzy, historycy oraz byli dyplomaci, a więc środowisko dość opiniotwórcze, pod okiem pani ambasador Zakarevičienė przekazano gościom „ciekawe" studium analityczne noszące tytuł „Relacje pomiędzy Litwą i Polską: utknięcie w agendzie dwustronnych stosunków czy puste partnerstwo strategiczne?" Wśród wielu autorów można było znaleźć nazwisko Zivile Dambrauskaite czy Tomasa Janeliunasa, a wszystko to sygnowane przez litewskie Centrum Studiów Europy Wschodniej. Oprócz wielu kontrowersyjnych tez dotyczących historii raport zawierał „perełki", które chcąc nie chcąc musiały dać wiele do myślenia polskiej dyplomacji. Aby uniknąć posądzenia o subiektywną interpretację tekstu, zacytuję kilka zastanawiających fragmentów w oryginalnym tłumaczeniu, stąd błędy gramatyczne w poniższym tekście.
„Jak można już dziś odnotować, w polskiej przestrzeni publicznej pogorszenie stosunków z Litwą jest zauważalne (...) Jednakże litewskie próby wyjaśnienia przyczyn, dlaczego byli partnerzy strategiczni wyrażają niezadowolenie, często tylko prymitywne powtarzanie tych samych (często przesadnych, wypaczonych, powierzchownych) argumentów, które padły z ust ministra spraw zagranicznych Polski i popierających go polityków oraz przedstawicieli litewskich Polaków (str.13)."
„B. Komorowski w Platformie Obywatelskiej nie ma mocnego zaplecza (w swoim otoczeniu), które pozwoliłoby na przeciwstawienie się charyzmatycznemu tandemowi D. Tuska i R. Sikorskiego (...). Minister spraw zagranicznych Polski R. Sikorski faktycznie ma nieograniczoną swobodę w kształtowaniu krajowej polityki zagranicznej, sama zaś polityka zagraniczna staje się spersonifikowana i ściśle związana z osobowością R. Sikorskiego i jego poglądami osobistymi (str.21). Problematyczność osobowości R. Sikorskiego można złagodzić sposobem znalezienia przyjaciół dla Litwy wśród polskich polityków szczególnie w osobie J. Buzka (str. 33)."
„Największym problemem jest to, że litewskich Polaków reprezentuje siła polityczna, która nie jest lojalna wobec Litwy (...). Dlatego byłoby dobrze, gdyby wśród litewskich Polaków powstała inna konkurencyjna organizacja, która zdobyłaby większe zaufanie ze strony Litwy (...), mogłaby zmienić tę obecną, stworzoną przez W. Tomaszewskiego (str. 33)."
Z przedstawionych cytatów w świat poszedł fałszywy przekaz o dwóch winnych nie najlepszych relacji polsko-litewskich, to Sikorski i Tomaszewski. Klasyczny przykład czarnego pijaru. Tyle, że jest on rozpowszechniany nie przez sfrustrowanego politologa, lecz placówkę dyplomatyczną. Dokument, za pośrednictwem Ambasady Litwy i przy osobistym udziale ambasador Zakarevičiene, został przekazany wszystkim środowiskom akademickim w Polsce. Brak profesjonalizmu czy celowa prowokacja? Takie incydenty w dyplomacji pamięta się długo. Bo ambasada to nie kiosk z prasą, jest po to, by reprezentować godnie swój kraj, a nie zajmować się kolportowaniem wątpliwej jakości raportu, krytykującego ministra spraw zagranicznych Polski i zniesławiającego jego Rodaków na Litwie. To na pewno nie pomoże w ocieplaniu obustronnych relacji. Jeśli tak wyglądają standardy w litewskiej dyplomacji, to premier Butkevičius nie powinien się dziwić, że jego ambasadorowie są ignorowani w tym czy innym kraju. Cóż jednak można spodziewać się po pani ambasador, która przez lata, jako bliska współpracowniczka pobierała nauki od Vytautasa Landsbergisa, tego samego, który przed wyborami samorządowymi na Litwie wzywał do historycznego zwycięstwa nad Polakami?
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Doradca ds. międzynarodowych EKR w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Taką bałamutną babuszkę najlepiej omijać bardzo szerokim łukiem. I jeszcze się upewnić, że nie przyczepiła się do płaszcza jak natrętny rzep.
Swoją drogą, to już Lietuva naprawdę nie ma ludzi na poziomie, żeby ich wysyłać w ambasady? Tylko takie jakieś cudactwa jak ta cała Loreta...
To leci tak:
Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!..
Nie tylko nie wierzę już w naszych piłkarzy, ale w MSZ i ogólnie polskie władze też powątpiewam, przynajmniej jeśli idzie o wsparcie dla Wilniuków. To smutne ale prawdziwe.
Ale to co głosi pani ambasador Zakarevičienė zasługuje na słowa największego oburzenia i protestu.
Czy polskie MSZ jak zwykle położy uszy po sobie i będzie udawało, że nic się nie stało?...
wrzawa dobrze gorzej po kryjomu szerzyła macierzy
Minister Sikorski bardzo nie lubi, jak się o nim źle mówi czy pisze. Dlatego raczej nie pokocha miłością głęboką i wieczystą pani ambasador LT w Polsce. A gdyby nie chroniący ją immunitet dyplomatyczny, to być może by ją podał do sądu za obraźliwe opinie wygłaszane publicznie. Ale póki co wychowanica Landsbergisa może czuć się bezpiecznie. Chociaż na pewno jej działania i wystąpienia będą teraz bardziej obserwowane i analizowane.
Ale niedoczekanie ich. Polacy na Litwie sa coraz mocniejsi i bardziej zjednoczeni i zdeterminowani, bo mają silnego ducha i przekonanie, że racja jest po ich stronie.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.