I spróbujcie mu wytłumaczyć, że zasadził się na wyimaginowanego wroga. Prawdziwy tymczasem już nadciągnął, i to z zupełnie innej strony. Dr Butkus dał mu się podejść, jak dziecko ogłuszone własnym przerażonym krzykiem. A krzyczy o tym, że: „zaaprobowanie przez Sejm obecnej redakcji ustawy O mniejszościach narodowych byłoby dywersją!" Wycelowaną w państwo litewskie, jakżeby inaczej. To ostrzeżenie znalazłam na portalu alfa.lt. Problem w tym, że tekst, w którym pan doktor demaskuje zamach zdradzieckiego lenkiškumasa na nic nie podejrzewającą lietuvybė, jest pełen niespójności i niedorzeczności. O co w nim tak naprawdę chodzi - jest w stanie pojąć chyba tylko prof. Vytautas Landsbergis. Zwykły adresat groźnych teorii Butkusa – rodak wzywany na szaniec do obrony ojczyzny przed pełzającą rewolucją polskości – raczej pogubi się w urojeniach, które pan doktor mu serwuje.
Na początku autor wali z ciężkiej haubicy teorię, że Polaków na Litwie nie można traktować w kategoriach tradycyjnej mniejszości, a już, broń, Boże, porównywać z mniejszością niemiecką czy litewską w Polsce, a nawet rosyjską w Estonii. Tamte to wszystko autentyczne. To, co zamieszkuje Wileńszczyznę, to bardzo młoda wiekiem polskojęzyczna hałastra, która „uformowała się stosunkowo niedawno, w drugiej połowie XIX, na początku XX wieku". Sęk w tym, że dalej autor sam sobie przeczy wspominając kasztelana wileńskiego Jana Hieronima Chodkiewicza, który „w 1569 roku, podczas Sejmu w Lublinie, piękną polszczyzną gorąco bronił niezależności Litwy od Polski". Jakże to? Skoro Polacy przypałętali się na Litwę dopiero co, to skąd ponad cztery wieki temu wykluł się w Wilnie polskojęzyczny kasztelan? Następny absurd. Człowiek, który pisze, że na Wileńszczyźnie nie ma żadnej tradycyjnej mniejszości, tylko obcojęzyczna niejasnego autoramentu zbieranina, jednocześnie ostrzega: taka Polska może sobie pozwolić na patyczkowanie się z mniejszościami, bo one tam stanowią zaledwie 2 proc. ludności. Co innego Litwa czy Łotwa, „gdzie wspólnoty narodowe tworzą 15 i 38 proc. mieszkańców". A więc jest jednak na Litwie coś w rodzaju mniejszości? No niby jest... ale trzeba ją co rychlej zaorać. Wytyczne unijne głoszą, że im liczniejsza mniejszość, tym więcej ma praw, u dra Butkusa – odwrotnie. Za dużo u nas potomków Chodkiewicza, by pozwolić im na taką ekstrawagancję, jak posługiwanie się ojczystym językiem. „Najbardziej celowe byłoby stosowanie wobec nich zasady, że wszystkie zamieszkujące państwo wspólnoty narodowe powinien łączyć język państwowy" – poucza autor „...dywersji". I ostrzega: żadnych językowych swobód dla polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie, bo byłby to... despotyzm i naruszenie interesów Białorusinów, a to przecież oni „stanowią większość mieszkańców rejonu solecznickiego".
I tak oto miota się pan doktor w swoich okopach, między jedną strzelnicą a drugą. To polską nawałnicę wieszczy, to białoruską wyczai. To z Warszawy się ciosu spodziewa, to z Moskwy, bo jakoś nie może się zdecydować, czyją ostatecznie piątą kolumną jest na Litwie polska mniejszość... której przecież nie ma. I nie czuje, że póki on na szańcach, litewskość wycieka... a ściślej ucieka z Litwy wartkim potokiem. I polska mniejszość „čia ne prie ko". Wykrwawia ją emigracja. W minioną niedzielę w przepięknym niemieckim miasteczku Rothenburg wpadłam niespodziewanie na busa z ośmioma młodymi Litwinami. Byli głośni i pijani... bardziej za sprawą widocznej na twarzach euforii niż pitego wprost na parkingu piwa. Zapytani: „iš kur keliaujate?", odhuknęli: „iš Pasvalio!" Na pytanie: „kur?", zareagowali pauzą. Po czym jeden rzucił: „naujo gyvenimo". To stracona dla Litwy litewska młodzież. Chcesz pan, panie Butkus, coś zrobić dla Ojczyzny? Nie walcz z ustawą, która nikomu krzywdy nie zrobi. Goń pan za tymi chłopakami!
Lucyna Schiller
Komentarze
Słabą stroną w ucywilizowaniu popularności koncepcji dr Butkusa i V.Landsbergisa jest populizm.O tym wiedzą politycy że trzeba ludziom powiedzieć dla czego mają biedę - za komuny był to wróg klasowy,za Hitlera Żydzi,za młodej państwowości Litwy są Polacy.Walka z populizmem jest trudna bo obwiniani,szkalowani i odsądzani od czci i wiary muszą się tłumaczyć że są niewinni i niestety zawsze się coś z obelg przyklei.Przeciwwagą mogłaby być szeroka akcja wyjaśniająca opinii publicznej w Polsce sytuacji na Litwie z udziałem prasy i telewizji. Ponadto konieczne jest dementowanie fałszywych oskarżeń i wzywanie do respektowania norm UE przez rzecznika polskiego rządu w Warszawie.
landsbergis by bardzo chciał razem z butkusem
Po co Pana Butkusa wyciągać z okopów? Wystarczy spychacz.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.