Mordy z tego okresu były apogeum długofalowego procesu mordów i prześladowań Ormian, który rozpoczął się jeszcze pod koniec XIX wieku. Na skutek pogromów z okresu sułtana Abdulhamid liczba ludności ormiańskiej w Turcji spadła jednak z 2,6 mln w 1882 roku do 2,1 mln w 1912 roku. Wymordowanie pół miliona Ormian w okresie 30 lat było mimo ogromnej skali zbrodni jednak dopiero jedną piątą wszystkich Ormian. W okresie I wojny światowej populacja Ormian spadła z ponad 2 milionów do poziomu 150 tysięcy. Przywódcy tureccy triumfalnie donosili, iż w trzy lata udało im się wymordować znacznie więcej Ormian niż sułtanowi Abdulhamidowi przez 30 lat.
Dziś w Polskich mediach nie usłyszałem nigdzie informacji o wydarzeniach, które planowane są w wielu miastach Polski w związku z upamiętnieniem rocznicy tej zbrodni. Jest to o tyle dziwne, że zbrodnia ta dotyczy bliskich nam religijnie chrześcijan. Po drugie była to zaplanowana eksterminacja całego narodu przez inny naród, którego przodkowie próbują się dziś tej zbrodni wyprzeć i znaleźć dla niej niedorzeczne usprawiedliwienie – mamy tu oczywistą analogię do zbrodni ukraińskiej na Polakach. Analogiczne dla obu mordów było również niezwykłe okrucieństwo. Ormian wbijano na pal, krzyżowano, kobiety gwałcono, wypruwano im wnętrzności i obcinano piersi, podobnych okrucieństw doświadczały polskie kobiety. Polskie dzieci wrzucano do studni a ormiańskie do jam w ziemi a następnie zasypywano je kamieniami. Co ciekawe dziś wśród tych, którzy najmocniej upominają się o pamięć pomordowanych Polaków na Wołyniu jest ks. Isakowicz-Zalewski z pochodzenia Ormianin. W tym roku obchodzimy też 650-lecie nadania praw społeczności ormiańskiej w Polsce, która na przestrzeni wieków miała swój znaczący wkład w rozwój Rzeczypospolitej, będąc jedną z najbardziej wiernych Polsce narodowości, jakie zamieszkiwały na ziemiach polskich. Tym bardziej warto abyśmy pamiętali o tej tragicznej zbrodni i przejawiali gesty solidarności z Ormianami, którzy podobnie jak Polacy przez wieki zmagają się nieustannie z wrogimi zakusami podporządkowania siebie i swojej ziemi oraz Ormianami, którzy podobnie jak my wyjątkowo cenią sobie wolność.
Dziś w dalszym ciągu Turcja próbuje problem rozliczenia się z tą zbrodnią zamieść pod dywan. Próbuje wszędzie gdzie to możliwe wywierać presję na opinie publiczną jak i władze poszczególnych państw w świecie. Stany Zjednoczone uznały tą zbrodni za ludobójstwo dopiero w 2010 roku, z powodu protestów tureckich oraz chęci utrzymania dobrych relacji z Turcją. Dopiero w ubiegłym roku ludobójstwem nazwały tę zbrodnie Niemcy. Kilka lat temu Turcy próbowali naciskać na parlament austriacki. Ponadto w dniu 22 grudnia 2011 roku izba niższa francuskiego parlamentu wprowadziła prawo przewidujące rok więzienia i 45 tys. euro grzywny za każde publiczne negowanie faktu ludobójstwa Ormian w latach 1915-1917. Jest to o tyle ważne kiedy przypomnimy sobie reakcję Turcji na słowa Putina, który podczas obchodów 100-lecia tej zbrodni nazwał dzień 24 kwietnia 1915 roku „smutną datą związaną z jednym z najstraszliwszych zdarzeń w historii ludzkości – ludobójstwem narodu ormiańskiego” – i spotkało się to z niemal natychmiastową ostrą reakcją ze strony władz tureckich. Rosja zresztą jest dziś obok Iranu jedynym gwarantem niepodległości Armenii, stale zagrożonej ze strony Turcji a przede wszystkim blisko związanego z Turcją Azerbejdżanu. Władze tureckie próbują usprawiedliwiać swoją zbrodnię twierdzeniem, iż była ona spowodowana sympatią Ormian do Rosji. Usprawiedliwienie choć samo w sobie idiotyczne, znajduje również swoich propagatorów w Polsce i to nawet wśród akademickiej kadry naukowej prestiżowej polskiej uczelni jaką jest Uniwersytet Jagielloński. Jak widać choroba rusofobii w Polsce jest w stanie usprawiedliwić eksterminację 2 milionów ludzi. Z drugiej strony trudno się temu dziwić skoro ci sami Polacy dla rzekomego zaszkodzenia Rosji są w stanie przymykać oczy i szukać zrozumienia dla banderowskich zbrodni na własnych rodakach.
Słusznie zauważył były minister spraw zagranicznych Armenii Wazgen Papazjan który stwierdził, że sprawa uznania rzezi 1915 roku za ludobójstwo to nie problem ormiański , tylko problem turecki ponieważ kłopoty ze sobą ma nie ten, kto uznaje istnienie faktów, ale ten, kto tym faktom zaprzecza. Skoro zaś UE zamierzała przyłączyć Turcję do własnych struktur więc musiałaby również wziąć na siebie i ten kłopot. I analogicznie powinna wypowiedzieć się Polska względem Ukrainy, bo to ona ma kłopot z własną tożsamością i właściwą oceną postaw sprawców mordów na Wołyniu.
Arkadiusz Miksa
Komentarze
Bo Polacy nie mogą. Wszyscy wszystko mogą nam wytykać, a my nie możemy mówić o mordach na naszym narodzie. Zmowa milczenia trwa! A wszystko przez "sprzedanie" Polski Stalinowi i za złoto jakie nam niektóre państwa przechowują i nie chcą oddać
Być może Polaków zginęło trochę mniej niż Żydów (których zresztą znaczna część była też obywatelami Polski), ale nasz holokaust trwał dłużej (bo zaczął się jeszcze przed wojną od tzw. Akcji Polskiej w ZSRR) i byliśmy prześladowani nie tylko przez Niemców, ale również przez Rosjan (Akcja Polska, Katyń, zsyłki na Sybir) i Ukraińców (Wołyń).
Tak jak Żydzi wskutek holokaustu zniknęli z Europy, tak Polacy zniknęli z terenów kresów wschodnich. Mamy więc podobne prawo do Izraela o mówieniu o polskim holokauście.
Wszelkie kłamstwa i próby przemilczania powinny być potępiane na forum międzynarodowym. Dziwię się, że do tej pory nie powstało żadne kolegium złożone z historyków i naukowców, którzy opisaliby historię w wielu przypadkach wspólną dla wielu krajów. Mogłoby powstać coś na wzór wspólnego podręcznika gdzie byłyby opisane wydarzenia zgodne z faktami i obowiązkowo wraz z kontekstem.
O ile bardziej szanowałoby się państwo, które przyznałoby się do swojej trudnej historii. Kompletnie nie pojmuję jak można tuszować i zakazywać innym o tym wspominać
Tacy politycy i "osobistości" są hańbą i zakałą Polski
Coś nam podobnie to brzmi. Z Ukrainy i Lietuvy to samo
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.