W wywiadzie Grybauskaitė oskarża premiera Butkevičiusa o ukrywanie przed nią szczegółów negocjacji z rosyjskim koncernem naftowym. I czyni to w złej wierze, ponieważ – jak się prezydent dowiedziała „savo kanalais" – rząd zamierza poczynić ustępstwa wobec „Gazpromu", które zagrażałyby bezpieczeństwu energetycznemu Litwy. „Rzeczywiście, początek negocjacji budzi moje zatroskanie. Widzę, że istnieje interes nie wszystkie informacje publicznie ujawnić ludziom. A to znaczy, że jest chęć coś ukryć, to znaczy pójść na ustępstwa, które – być może – niezupełnie są zgodne z interesem Litwy. Energetyka i gaz – to są też kwestie bezpieczeństwa narodowego. I dlatego tutaj bezpośrednio się wtrącam i bezpośrednio się ciekawię, jak to wykonuje rząd", troskała się przed kamerą telewizyjną prezydent.
Premier Butkevičius zdecydowanie odrzuca zarzuty głowy państwa. Twierdzi, że Grybauskaitė jest szczegółowo informowana o przebiegu negocjacji. Przekonuje też, że nie ma mowy o żadnych ustępstwach wobec „Gazpromu", które byłyby sprzeczne z bezpieczeństwem narodowym naszego kraju. Zapewnia, że rosyjski koncern jest poinformowany, że negocjacje mogą odbywać się tylko w formacie Trzeciego pakietu energetycznego (dostawca surowcu nie może być właścicielem sieci przesyłowych), nie może też być mowy o sztokholmskim arbitrażu (w szwedzkich sądach Litwa próbuje wymusić na „Gazpromie" obniżkę nieadekwatnych cen na gaz i otrzymać rekompensatę).
Mamy więc słowa przeciwko słowom. Jak jest naprawdę, my, zwykli zjadacze chleba i płatnicy astronomicznych rachunków za ogrzewanie, nie wiemy. Jedno w tej całej historii jest jednak pewne. Publiczne roztrząsanie w mediach poufnych szczegółów negocjacji i na dodatek atakowanie własnego rządu za domniemane ustępstwa, to osłabianie pozycji negocjacyjnej naszego kraju. Pokazuje bowiem potencjalnemu kontrahentowi, że w obozie przeciwnika jest chaos, zamieszanie, wzajemne kłótnie i brak zaufania. W Moskwie ktoś z tego powodu zaciera ręce. Gdyby Grybauskaitė naprawdę zależałoby na dobru kraju i jego obywateli, na bezpieczeństwie energetycznym Litwy, to znalazłaby sposób, aby porozmawiać na ten temat z premierem w cztery oczy, a nie trąbiłaby o tym na cały świat.
Tymczasem prezydent ostentacyjnie i z premedytacją temat wyciąga do mediów. Po co to robi? Wszystko wskazuje na to, że jest to cyniczna gra Grybauskaitė, która przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi chce wyjść na obrońcę ojczyzny, zaprzedawanej jakoby przez rząd Butkevičiusa Kremlowi. „Dzielna" prezydent dowiedziała się o tym „swymi kanałami" i postanowiła „bezpośrednio się wtrącać". Oczywiście z tego wtrącania się wyjdzie tyle, że jak płaciliśmy najwyższe rachunki za gaz w Europie, tak i będziemy płacić.
Tadeusz Andrzejewski
PS I tylko te udawanie Greka przez prezydent (w wywiadzie dla LNK), że jeszcze nie wie, czy będzie ponownie kandydować, wyglądało tak pretensjonalnie. I tak wszyscy wiedzą - jak Litwa szeroka - że prezydent o II kadencję zamierza ubiegać się w podskokach. Po co więc to krygowanie się...
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.