Pełen zapału i dobrych intencji włączyłem więc telewizor, by pooglądać „Žinios" (z wczoraj) i oto czego z nich się dowiaduję. Informacją dnia jest wiadomość o wypadku autobusowym w Wilnie, gdzie na ulicy Kalwaryjskiej w rejsowy autobus wjechał samochód dostawczy. W wyniku zderzenia 17 osób zostało poszkodowanych, część z nich trafiła do szpitala. Dalej news dnia w „Žinios" jest rozwijany (w najdrobniejszych szczegółach), co się nazywa, twórczo. Reporter relacjonuje zatem, ile w wyniku kolizji wyłamano krzeseł w autobusie, jakie potłuczono szyby, ile karetek pogotowia przybyło na miejsce wydarzenia i w jakim czasie. Potem idą relacje świadków. Drobiazgowe i ekspresyjne. Następnie głos udziela się ekspertom od wypadków drogowych. A więc roztrząsane są kwestie, z jakiego powodu doszło do wypadku, kto zawinił itp. itd. I tak przez około 5 minut. Uff... Wreszcie koniec. Ale jeżeli ktoś myśli, że na tym też koniec z kryminałami w tym wydaniu „Žinios", to bardzo się myli. Kolejna bowiem wiadomość, to kolejny wypadek drogowy. Tym razem pod Kownem, gdzie Tir wpadł w poślizg i staranował osobówkę. Jedna osoba nie żyje. A dalej? Dalej wiadomości są jeszcze bardziej kryminalne. Akcja przenosi się do Birż, gdzie banda handlowców narkotykami terroryzuje miejscowych mieszkańców. Potem „Žinios" donoszą, jak mężczyzna wypadł z balkonu bloku i umarł, bo karetka pogotowia przyjechała za późno. Na szczęście o ukradzionej kurze i pijackiej burdzie gdzieś tam gdzieś tam tym razem nie było (ale na ogół to „Žinios" bez tak pikantnych wiadomości to nie „Žinios"). Nie przesadzę, jeżeli powiem, że tak z grubsza wyglądają ostatnimi czasy wiadomości w litewskich stacjach telewizyjnych. „Treściwe", „aktualne" i co najważniejsze „na temat". Po ich obejrzeniu ma się wrażenie, że w naszym kraju oprócz kryminałów, gwałtów i wypadków nic się nie dzieje. Życie ustało, polityka skonała, kultura abdykowała.
I taki bagaż wiedzy serwują nam stacje na Litwie w momencie, kiedy nasz kraj przewodniczy Unii Europejskiej, a cały świat debatuje z zapartym tchem o możliwej interwencji zbrojnej USA i wspólnoty międzynarodowej w Syrii. Dla litewskich stacji telewizyjnych te tematy wydają się być jednak zbyt dalekie i pewnie trudne też do „zgryzienia". Wolą gadać bardziej przyziemnie, o sprawach nawet z rynsztoku, byle coś paplać. Na przykład Milutė (w tym samym dniu, co omawiane „Žinios") do studia państwowej LTV zaprosiła posłów, byłych ministrów, by przez cały program „wyduszać" od nich komentarze o koledze z ławy poselskiej, który po raz kolejny się upił i nie mógł się wydobyć z lotniska. Wypadek oczywiście kompromitujący litewski parlamentaryzm, ale żeby cały program poświęcić problemom alkoholowym jednego wybrańca ludu, czy to aby nie przesada? Ale spoko. Podobnych tematów nam nigdy nie zabraknie. Jak czytam anonse, kolejny z tej serii to „Czy żyje jeszcze „Garliavos mergaite"? Litewska TV i klasa polityczna – nie wątpię – wykaże się przy tak wdzięcznym temacie. Czy tylko są to aby prawdziwe problemy naszego kraju?
Tadeusz Andrzejewski
p.s. potem się dziwimy, a co poniektórzy „patriotyczni" politycy to nawet wylewają krokodyle łzy, że nikt nie ogląda litewskiej TV, a wielu mieszkańców na potęgę się „satelitaryzuje się", by „łapać" wraże nam zagraniczne kanały ze wschodu.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.