Po socjaldemokratycznym premierze Litwy można było spodziewać się więcej. Wydawało się, że jest on w stanie oderwać się od polityki swojego poprzednika nacechowanej kompleksami i uprzedzeniami wobec polskiej mniejszości narodowej. Wydawało się też, że jest w stanie zerwać z urzędowym szowinizmem i jawną dyskryminacją Polaków w życiu publicznym Litwy. Dodajmy, dyskryminacją przynoszącą Litwie wstyd na arenie międzynarodowej i psującą relacje dobrosąsiedzkie z Polską. Niedzielna wypowiedź Butkevičiusa nie pozostawia wątpliwości. Odziera ze złudzeń nawet największych optymistów, którzy wierzyli, że normalność na Litwie jest możliwa. Niestety, nie jest. Premier dał znak, że stoi w tym samym miejscu, co skrajnie nacjonalistyczne skrzydło litewskich konserwatystów żerujących na antypolskości. Ponadto pokazał, że dotrzymywanie słowa jest mu obce, bo kto, jeśli nie premier, podpisał program obecnego rządu, w którym zapisano również wprowadzenie dwujęzycznych napisów. Co dalej?
Wypowiedź Butkevičiusa cofa Litwę do rodzaju polityki, jaką Europa widziała w latach 30-tych XX wieku, gdy dyskryminacja mniejszości była polityczną cnotą, a nacjonalizm jedynie słuszną ideologią. Na końcu tej obłędnej drogi stały prześladowania, nienawiść i ludobójstwo. To zły przykład do naśladowania. Komu ma służyć dzisiaj to litewskie budzenie demonów przeszłości? Gra na szowinistycznej nucie jest błędem. Mamy XXI wiek, Litwa jest członkiem Unii Europejskiej, a to zobowiązuje. Postawa premiera mówiącego, że tablic z dwujęzycznymi napisami być nie powinno, jeśli szanujemy swoje państwo, swoją konstytucję i ustawy, jest anachroniczna i jest nie do przyjęcia we współczesnym świecie. Narusza bowiem podstawowe zasady i wartości, na których budowana jest wspólnota europejska promująca różnorodność kulturową, językową i etniczną. Traktaty europejskie i prawo międzynarodowe chronią mniejszości narodowe oraz ich tożsamość. Ponadto Litwa, jak każdy kraj członkowski, z chwilą wejścia do Unii podlega supremacji prawa unijnego, tzn. podlega zasadzie pierwszeństwa prawa unijnego nad prawem krajowym. I jeśli ustawy litewskie naruszają przepisy wspólnotowe, to należy je zmienić i dostosować do standardów europejskich. Powinien o tym wiedzieć premier każdego państwa.
A jeśli Butkevičius ma złych doradców i wiedzy tej nie ma, to chętnie przytoczę mu kilka przykładów z międzynarodowych aktów prawnych, które Litwa ratyfikowała i które ma obowiązek implementować do swojego systemu prawnego. I tak:
Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej
Art. 21 p. 1
Zakazana jest wszelka dyskryminacja w szczególności ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność do mniejszości narodowej(...)
Konwencja Ramowa Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych
Art. 10 p.
1. Strony zobowiązują się uznać, że każda osoba należąca do mniejszości narodowej ma prawo do swobodnego używania, bez jakiejkolwiek ingerencji, jego/jej języka mniejszości, zarówno prywatnie, jak i publicznie, ustnie oraz pisemnie.
2. Na obszarach zamieszkałych tradycyjnie lub w znaczącej ilości przez osoby należące do mniejszości narodowej, o ile osoby te tego sobie zażyczą, i tam, gdzie takie życzenie odpowiada rzeczywistym potrzebom, Strony będą starać się zapewnić, na tyle, na ile to możliwe, warunki, które umożliwią używanie języka mniejszości w stosunkach pomiędzy tymi osobami a organami administracyjnymi.
Art. 11 p.
1. Strony zobowiązują się uznać, że każda osoba należąca do mniejszości narodowej ma prawo do używania jego/jej nazwiska (patronimiku) i imion w języku mniejszości oraz ich oficjalnego uznania zgodnie z trybem przyjętym w ich ustawodawstwie.
2. Strony zobowiązują się uznać, że każda osoba należąca do mniejszości narodowej ma prawo do umieszczenia w jego lub jej języku znaków, napisów i innych informacji o charakterze prywatnym w sposób widoczny dla osób postronnych.
3. W rejonach tradycyjnie zamieszkałych przez znaczącą ilość osób należących do mniejszości narodowej Strony będą starać się - zgodnie z obowiązującym prawem, w tym także, tam gdzie to stosowne, umowami z innymi państwami oraz przy uwzględnieniu ich specyficznych warunków - umieszczać również w języku mniejszości tradycyjne nazwy lokalne, nazwy ulic i inne oznakowania topograficzne o charakterze publicznym, o ile istnieje tam wystarczające zapotrzebowanie na takie oznakowania.
Art. 16:
Strony powstrzymają się od stosowania środków zmieniających proporcje narodowościowe ludności w rejonach zamieszkałych przez osoby należące do mniejszości narodowych i mających na celu ograniczenie praw i wolności wynikających z zasad zawartych w niniejszej konwencji ramowej.
Traktat między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy
Art. 14 mówi o:
- swobodnym posługiwaniu się językiem mniejszości narodowej w życiu prywatnym i publicznym,
- używaniu swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej;
Art. 15 mówi o:
zapewnieniu odpowiednich możliwości nauczania języka mniejszości naro¬dowej i pobierania nauki w tym języku, w przedszkolach, szkołach podstawo¬wych i średnich.
Litwa, jeśli chce być krajem szanowanym w Unii i chce mieć dobre relacje z sąsiadami to musi wcielić w życie standardy europejskie w sprawach mniejszości narodowych tak, jak zrobiła to Polska, gdzie wprowadzono dodatkowe nazwy w języku mniejszości narodowej dla 852 miejscowości w 45 gminach – 336 nazw niemieckich, 450 nazw kaszubskich, 30 nazw litewskich, 27 nazw białoruskich i 9 nazw łemkowskich. Oto dobry przykład dla Litwy panie premierze, czas na opamiętanie nim będzie za późno.
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Doradca ds. międzynarodowych EKR w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Nie tylko można, ale wręcz trzeba naciskać Butkiewicziusa póki czas. Poza koalicją głos AWPL będzie mniej słyszalny i łatwiejszy do zagłuszenia.
To był "policzek" wymierzony przez nacjonalistów lietuviskich polskiemu prezydentowi, Polsce, a przede wszystkim Polakom z Litwy.
Widać, że ten socjalista/ komunista/ nacjonalista Butkevičius nie zmienił poglądów i wciąż jest antypolskim betonem.
ale jest faktem, że fałszerstwo i kombinacje Butkevičiusa są tu dobrze naświetlone.
W kwietniu 2010 roku, podczas - jak się okazało - ostatniej na Litwie wizyty prezydenta Kaczyńskiego tuż przed katastrofą smoleńską, ówczesny poseł Butkevičius głosował PRZECIWKO ustawie o pisowni nazwisk.
Jak widać, że ten ex-komunista, a obecnie socjalista i jednocześnie lietuviski nacjonalista, ani na jotę nie zmienił poglądów.
A jest banalnie, to jest po prostu słaby człowiek, czyli także słaby polityk, taka chorągiewka zawsze obracająca się w stronę, która jest korzystniejsza - ale tylko dla niego.
W pełni się zgadzam. Premier czasami zachowuje się jak błazen na cyrkowej arenie, a nie jak poważny polityk. Od rozśmieszania to są inni, różne Garsvy, Songaily i Panki. On niech się lepiej weźmie do poważnej roboty, bo przecież zajął poważne państwowe stanowisko.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.