W wyniku zderzenia w lewej burcie utworzyła się wyrwa aż na około 50 m, przez którą woda zaczęła gwałtownie wdzierać się do kadłuba. To spowodowało ostry przechył statku i jego zatonięcie (Concordia ostatecznie osiadła na skalistej mieliźnie). W wyniku katastrofy życie utraciło 30 pasażerów luksusowego okrętu, dwóch zostało uznanych za zaginionych. Kapitan Concordii Francesco Schattino tłumaczył się później, że skała, na którą wpadł statek, nie była oznaczona na mapie. Szybko jednak wyszło na jaw, że kapitan celowo zmienił kurs statku, by być bliżej brzegu i oglądać oświetloną nocnymi lampami wyspę. Zaryzykował przy tym przepłynięciem wąskim przesmykiem (ok. 68 metrowym) pomiędzy dwiema skałami. Powód takiego zachowania kapitana wyjaśnił się nieco później. Na tak ryzykowny manewr Schattino zdecydował się, by zaimponować młodej pasażerce z Mołdawii, którą gościł w feralnym momencie w swej kajucie.
Innym wieczorem 24 lipca br. pędzący z zawrotną szybkością pociąg z Madrytu do El Ferol w pobliżu miasta Santiago de Compostela uległ wypadkowi. Wykoleił się, gdyż na odciku, który przemierzał, mknął z szybkością 190 km/h zamiast dopuszczalnej w tym miejscu maksymalnej prędkości 80 km/h. W wyniku niebywałej katastrofy śmierć poniosło 78 pasażerów, dalszych 35 przebywa w stanie krytycznym w szpitalu. 52-letni maszynista Fransisco Jose Garzon, gdy zorientował się, do jak strasznej awarii doprowadziła jego nonszalancja, miał wykrzyknąć, że chce umrzeć. Tymczasem po katastrofie dziennikarze prześwietlili życiorys maszynisty i przekonali się, że od 30 lat pracujący na hiszpańskich kolejach Garzon słynął z podobnych zachowań. Już wcześniej bowiem pozwalał sobie na testowanie rekordów szybkości w uprawianych przez siebie pociągach. W internecie znaleziono nagranie, jak chełpił się z tego, że skład pociągu rozpędził do szybkości 200 km/h.
Przedstawione wyżej dwie historie, które doprowadziły do przerażających katastrof i śmierci niczego nie świadomych ludzi, mimo że różne, mają coś wspólnego ze sobą. W obydwu przypadkach powodem nieobliczalnych w skutkach tragedii stała się ludzka natura. Lowelas Schattino, chcąc się popisać przed swą turnusową wybranką, decyduje się na karkołomny manewr statkiem, kamikadze Garzon nie potrafi pohamować swych skłonności do szaleńczej jazdy. W końcu potrzeba kolejnej dawki adrenaliny przesłania mu nie tylko zdrowy rozsądek, ale i pozbawia go elementarnego instyktu samozachowawczego.
Inżynierowie w dzisiejszych czasach konstruują coraz doskonalszy sprzęt techniczny. Mamy dosłownie naszpikowane elektroniką statki, pociągi, samoloty, których uprawianie w ten sposób przez człowieka staje się coraz bardziej wygodne i bezpieczne. Ale okazuje się, że czasami nawet najbardziej doskonałe wynalazki techniczne nie mogą nas ochronić przed ludzką naturą...
TadeuszAndrzejewski
Komentarze
W niektórych przypadkach finał tej amnezji bywa wyjątkowo zatrważający...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.