Jak pomnik, to pomnik. Architektem ani rzeźbiarzem wprawdzie nie jestem, ale tak ze trzy możliwe scenariusze pomnika dla inicjatorów pomysłu podrzucić mogę.
Kompozycja pierwsza. Smetona w wieku juniorskim. Ubrany w strój narodowca „tautininkasa". Długa lniana bluza przepasana sznurkiem zawiązanym z boku na biodrze. Kołnierzyk koszuli spięty wąskim krawatem, koniecznie z symboliką pogoni. W ręku trzyma gazetę z antypolskim paszkwilem. Za plecami Smetony stoi agent sowieckiej ambasady w Kownie i zaglądając przez ramię do gazety sprawdza jej treść. W lewej ręce trzyma plik banknotów, które usiłuje dyskretnie wsadzić do kieszeni litewskiego działacza narodowego.
Pomnik uwieczniałby współpracę młodego Smetony z sowiecką agenturą, która – jak ostatnio udokumentowali historycy - płaciła mu dolarami za każdy numer gazety („posztuczno", jak podaje się w źródle) pod warunkiem, że zawarte w nim były antypolskie kalumnie.
Kompozycja druga. Smetona w wieku dojrzałym. Z charakterystyczną bródką. W cylindrze i prezydenckim fraku. W ręku trzyma neseser naprędce wypchany osobistymi rzeczami. Jest roztargniony i przygnębiony. Śpiesznym krokiem podąża w kierunku rzeczki. Całość można by było nazwać „Pabegimas per Śirvintos upeli". Pomnik stałby się pamiątką po słynnej ucieczce litewskiego prezydenta z kraju w chwili zagrożenia inwazją sowiecką. Głowa państwa, który dotychczas sprawował dyktatorską władzę, w chwili niebezpieczeństwa rzucił wszystko na wolę losu i ministrów, a sam salwował się ucieczką za granicę przez graniczną rzeczkę Szyrwinta.
Kompozycja trzecia. Smetona – ojciec narodu. Dumny, napuszony, na piersi ma okazałe insygnia prezydenckie, w kieszeni rewolwer. Obok może jeszcze ewentualnie stać prezydencka limuzyna marki „Mercedes", słynny „Garbus" (jak splendor, to splendor). Gdzieś w tle pasą się gęsi.
Pomnik symbolizowałby dyktatorską władzę Smetony, którą przejął w wyniku wojskowego zamachu stanu i sprawował niepodzielnie aż do wyżej wspomnianej ucieczki z kraju. Problemy wtedy w swoim państwie rozwiązywał czasami swoiście. Na przykład w chwili wielkiego kryzysu początku lat 30-tych nakazał, by każdy urzędnik na Litwie obowiązkowo kupił jedną gęś od rolnika, by w ten sposób pobudzić koniunkturę (stąd na pomniku znalazły się te ptaki). Dzisiejsi eksperci i ekonomiści, patrzcie i uczcie się, jak należy rozwiązywać kryzysy gospodarcze. Nie odbieramy oczywiście Smetonie patriotyzmu. Patriotą był. Ale prezydentem był sprawnym tylko w słowie. Gdy doszło do czynów, ojciec narodu czmychnął, jak to w „Pani Twardowskiej" napisał poeta.
A zatem powracam do pytania inicjatorów akcji "Czy odważymy się postawić pomnik Antanasowi Smetonie w Wilnie?". Panowie, czy odważymy się wystawić Smetonie taki pomnik, na jaki zasługuje?
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Gorzej z braniem pieniędzy od sowietów :/
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.