Przyjęta przez parlamentarzystów poprawka ma oczywisty dla wszystkich kontekst polityczny. Głosujący za novum posłowie chcieli w ten sposób dać prztyczek w nos dla prezydent Grybauskaite, której egocentryzm jest znany, jak Litwa długa i szeroka. Zadufana i niepomiernie władcza prezydent będzie musiała przełknąć gorzką pigułkę, bo zabrano jej prawo decydowania o losach najwyższych urzędników w państwie, takich, jak np. prokurator generalny czy szefowie służb specjalnych. Były doradca prezydenta Adamkusa, społecznik Darius Kuolys uważa, że dobrze się stało, iż Sejm odzyskał część należnych mu kompetencji. Dobrze zwłaszcza się stało, że parlament odtąd obejmie nadzorem te instytucje, które wymknęły się spod demokratycznej kontroli władz ustawodawczych i czuły się na Litwie niejako państwo w państwie. Zdaniem Kuolysa, w ten sposób wytworzył się w naszym kraju model na modłę wschodnią sterowania państwem przez prezydenturę przy pomocy instytucji praworządności i służb specjalnych. „Pani prezydent, moim zdaniem, reprezentuje sowiecki i nomenklaturowy model państwa, ideał państwa nomenklaturowego, większość sejmowa zaś pokazała, że chce republiki, gdzie nie może być tych, którzy byliby niezależni od narodu i jego reprezentantów”, pochwala decyzję Sejmasu Kuolys.
Ta decyzja może już w nieodległej przyszłości mieć wymierne skutki dla niektórych urzędników państwowych o wysokiej randze. Na przykład, ze stanowiskiem prokuratora generalnego może się pożegnać prezydencki pupilek, prokurator Darius Valys, którego roczne sprawozdanie Sejm odrzucił. Za jego kadencji prokuraturą wstrząsnął nie jeden skandal, a znaleziony na prowincji przez prezydenturę młody i niedoświadczony Valys nie umiał sobie z nimi poradzić. Gdyby zatem był zdymisjonowany przez Sejm, dla Grybauskaite byłby to nie tylko cios kompetencyjny, ale też psychologiczny i prestiżowy, jeżeli ktoś chce. W wojence, którą gospodyni pałacu prezydenckiego toczy permanentnie z wybranym nie po jej myśli parlamentem, prezydent zostałaby zepchnięta do defensywy. Dla Grybauskaite, która jeszcze nie dawno egzaminowała kandydatów na ministrów z języka angielskiego, a gdy zechciała, to Sejm sobie w ogóle ignorowała (np. przy jego inauguracji), zostało dobitnie pokazane, że Litwa jest republiką parlamentarną, nie prezydencką, a Pałac przy placu Daukantasa, to nie Kreml.
Jednak jak każdy kij ma dwa końce, a każda moneta dwie strony, tak i w tym przypadku jest też inna strona medalu. W Sejmie, co nie jest tajemnicą, również ścierają się różne opcje polityczne, różne interesy, czasami niestety bardzo prywatne. Zatem Sejm, biorąc więcej kompetencji dla siebie, przyjął zarazem większą odpowiedzialność za państwo. Czy poradzi sobie?..
p.s. A tak zupełnie na marginesie. Może Venckiene w końcu wróci, by wziąć odwet na prokuratorze generalnym.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.