Na portalu internetowym www.kresy.pl redaktor Karol Kaźmierczak opisuje niedawną wizytę kilku dziennikarzy z Polski w Wilnie. W tym gronie znalazł się redaktor naczelny „Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz. Co dziwne, rozmawiali oni wyłącznie z litewskimi politykami, w tym szefem dyplomacji, oraz wybranymi litewsko i polskojęzycznymi dziennikarzami, którzy jednoznacznie popierają stanowisko władz litewskich. Nie spotkali się z żadnymi reprezentantami polskiej społeczności, która jak wiadomo posiada demokratycznie wybrane i szeroko popierane przedstawicielstwa w postaci Związku Polaków czy Akcji Wyborczej Polaków, pominięto także znane i popularne media, jak jedyny polski dziennik ukazujący się za granicą „Kurier Wileński" czy popularny portal L24.lt, który posiada aż 4 wersje językowe. Najwidoczniej głos samych Polaków mieszkających na Litwie nie był uważany za warty wy-słuchania.
O samym przebiegu spotkania redaktor Kaźmierczak pisze między innymi:
„Jak widać nadwiślańskim dziennikarzom nie przeszkadzało, że o polsko-litewskich relacjach debatowano w zasadzie ponad głowami Polaków Wileńszczyzny. Z relacji z debaty wynika, że towarzystwo wzajemnej adoracji nie miało im nic do zaoferowania. (...) .
Sakiewicz w żaden konkretny sposób nie odniósł się do problemów i postulatów zorganizowanej społeczności Polaków Wileńszczyzny. W całym wywiadzie zbył je dwoma ogólnikowymi sformułowaniami: „Chcemy po prostu, aby Polacy tu dobrze się czuli", „komfortowo". Nietrudno zauważyć jak zabójczą dla obrony niezbywalnych praw naszych rodaków na Litwie jest taka retoryka. (...)."
Bardzo niebezpiecznie brzmią specyficzne rady, których udziela redaktor „Gazety Polskiej":
„Sakiewicz chce zresztą aby Polska sama przyłączyła się do pacyfikacji oporu rdzennych mieszkańców Wileńszczyzny wśród których „trzeba wspierać tych, którzy broniąc interesów polskich na Litwie będą jednak chcieli współpracować z Litwą". (...).
Najważniejsze dla niego są „dobre relacje" z państwem litewskim. Niedwuznacznie sugeruje gotowość taniego sprzedania rodaków na Wileńszczyźnie twierdząc, iż „prawdopodobnie na-wet niewielki gest Litwinów ułatwiłby w zmniejszeniu napięcia między Polakami a Litwinami. (...)."
A najlepiej oczywiście wytłumaczyć taką moralnie dwuznaczną postawę poprzez zrzucenie odpowiedzialności i rzucenie oskarżenia na innych:
„Sakiewicz martwił się tylko „skłóceniem narodów Europy Środkowej" domyślnie Polaków i Litwinów, czego głównej przyczyny upatrywał w „rosyjskiej propagandzie" i jej „grze". (...).
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej" stawiając krzyżyk na kresowych Polakach chce zawczasu zdeprecjonować wszystkich tych, dla których takie stanowisko jest moralnie i politycznie niedopuszczalne. Ucieka się do manewru w jego przypadku do bólu przewidywalnego i oklepanego – nominacji adwersarzy na ruskich agentów. (...)."
Nietrudno zauważyć, że takie stawianie sprawy jest niczym innym, jak powtarzaniem litewskiej propagandy. Usiłuje ona przekonywać, że jedynymi winnymi napiętych stosunków polsko – litewskich są... sami Polacy na Litwie, bo mają czelność domagać się słusznie należnych im praw, zgodnie z europejskimi traktatami i normami, a także traktatem polsko – litewskim z 1994 roku. Dyskryminowanie, a niekiedy wręcz prześladowanie polskiej mniejszości zostało sprowadzone do niewiele znaczącego drobiazgu. Zresztą nie warto się nad nim pochylać w sytuacji, gdy istnieje zagrożenie ze wschodu, w obliczu którego inne sprawy schodzą na dalszy plan.
Organizatorem tej zdumiewającej wileńskiej konferencji było radio i portal „Znad Wilii" na-leżące do Czesława Okińczyca. Te media, jeśli w ogóle podnoszą problematykę polityczną, to zajmują się głównie napastliwym krytykanctwem wymierzonym w AWPL oraz wzywaniem miejscowych rodaków do większej integracji z litewskim społeczeństwem. Kim jest Czesław Okińczyc? Jak pisze redaktor Kaźmierczak:
„Całą swoją pozycję Okińczyc budował przez 26 lat na spolegliwości wobec litewskiej elity do której dołączył. Był doradcą dwóch prezydentów Litwy, w tym występującego na czwartkowym forum Valdasa Adamkusa, a także premierów tego kraju [jest doradcą premiera Litwy także obecnie – red.]. Dla społeczności Polaków Wileńszczyzny, inaczej niż dla osobistej pozycji samego Okińczyca, niewiele z jego brylowania na salonach władzy wynikło. (...).
Od dwóch dekad pozycję Okińczyca budują więc koneksje w litewskiej, ale też warszawskiej elicie politycznej a nie realne poparcie społeczne. A także duże pieniądze z których utrzymuje radio i portal. Nota bene być może nie do końca legalnie, jak się bowiem okazało pieniądze z państwowych programów RP obliczonych na wspieranie mediów Polaków poza granicami, przepływają do redakcji „Znad Wilii" mimo tego, że działają one w formie komercyjnej spół-ki. Tymczasem przepisy zabraniają dotowania podmiotów komercyjnych. Okińczyc radzi sobie transferując je za pośrednictwem fundacji „Znad Wilii radijo stoties labdaros ir paramos fondas". [więcej o tym w innych artykułach na naszym portalu – red.]."
Jak widać Czesław Okińczyc reprezentuje elity państwa litewskiego oraz własny prywatny biznes. Polacy na Litwie mają o nim ugruntowane zdanie:
„(...) cała „zasługa" [Okińczyca – red.] to rozbijanie polskiej społeczności. Także poprzez próby rozczłonkowania polskiego elektoratu. Jeszcze w 1992 r. startował w wyborach parlamentarnych z list litewskiej partii socjaldemokratycznej. Bezskutecznie. Nic dziwnego bowiem Polacy już wówczas nie ufali Okińczycowi. (...).
Ekspert od dziejów Wileńszczyzny Adam Bobryk przytacza w swojej pracy naukowej wyniki ankiety jaką przeprowadziła w czerwcu 1991 r. „Nasza Gazeta" – pismo Związku Polaków na Litwie. Ankietowani oceniali pracę sześciu polskich parlamentarzystów. Czesław Okińczyc został oceniony najgorzej spośród nich, jako jeden z dwóch otrzymując ocenę ze znakiem minusowym."
Warto także dodać, że Okińczyc kandydował w tradycyjnym plebiscycie „Kuriera Wileńskiego" na Polaka Roku 2015. Spośród dziesiątki nominowanym uzyskał zdecydowanie najmniej głosów od czytelników i zajął ostatnie miejsce. To najlepiej pokazuje, co o nim sądzą i jak oceniają jego postępowanie mieszkańcy Wileńszczyzny. Jednak to nie przeszkadza niektórym środowiskom w Polsce właśnie w Okińczycu upatrywać swojego sprzymierzeńca. I tu można powrócić do postawionego w tytule pytania, sprzymierzeńca w czym? Czy aby nie w dopuszczeniu się zdrady wobec Polaków na Litwie, a także szerzej, wobec wszystkich Kresowiaków?
Redaktor Kaźmierczak podsumowuje swój artykuł stwierdzeniem, że oto w Polsce przebudziły się środowiska giedroyciowskie. Rzeczywiście mogły się one wystraszyć gestami polityków PiS i nowego rządu, wszak na wieczorze wyborczym sztabu PiS jesienią zeszłego roku gościł lider AWPL Waldemar Tomaszewski. Natomiast w styczniu tego roku w posiedzeniu Rady Naczelnej Związku Polaków na Litwie uczestniczył wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak, który mógł usłyszeć wielu krytycznych zdań o mediach Okińczyca. Nie jest także tajemnicą, że nowy prezydent Polski Andrzej Duda, jeszcze jako poseł do Parlamentu Europejskiego, razem z liderem AWPL W. Tomaszewskim pracowali w jednej Frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Wszystkie te niepokojące giedroyciowców okoliczności mogły spowodować nasilenie się działań, wymierzonych przeciwko tym polskim organizacjom i działaczom społecznym i politycznym na Litwie, którzy wytrwale trwają w polskości i jej heroicznie bronią. I przejawem właśnie takiego wściekłego, a jednocześnie bezradnego ataku, mogła być ta konferencja w Wilnie. Można powiedzieć, że od początku została wymyślona i zorganizowana przez stronę litewską dla promowania litewskiego punktu widzenia, a zaproszeni na nią wyselekcjonowani uczestnicy z Polski, z redaktorem Sakiewiczem na czele, tylko powtarzają brednie litewskiej propagandy.
autor tekstu: Antoni Matulewicz
Komentarze
No to prosze bardzo.
Skoro on nie chcial się spotkać z AWPL, to moze dlatego, że bał sie agentów rosyjskich na spotkaniu. No i napewno sakiewicz nie cierpli wstążek kałaradzkich. A wy kochani AWPLowcy te wstązki nosicie nawet jeśli nie na piersi, to w sercu. I stąd jest lekkie obrzydzenie Sakiewicza na spotkanie. Bo przecież wstązka to tylko symbol, chodzi o realnemiejsca na listach dla Rosjan, którzy z kremlem mają wiecej wspolnego niż z Polakami.
w AWPL jak w PIS - linia prezesa jest wyrocznią. No i teraz pijecie to PIWO. Stad też irytacja, że Sakiewicz i inni własciwie spotkali się z opcją PO na Litwie.
Afer z Okińczycem jest mnóstwo, facet ma ciąg na wyciąganie kasiory. Na przykład wciskał swoją kancelarię adwokacką do obsługi prawnej Orlen Lietuva, bo zwietrzył wielką gotówkę do wyszarpania. A zupełnie niedawno, co zresztą szybciutko wyciszono, okazało się że jego wychowanek Niewierowicz jeszcze będąc ministrem oddał bez żadnego przetargu żonie młodego Landsbergisa nieruchomości pod jej prywatne biznesy, ot taka współpraca okińczycowo - niewierowiczowo - landsberisowska, jakby kto miał wątpliwości, jakie to jest szemrane środowisko.
Mądrość ludzi potrafi oddzielić ziarno od plew.
wstyd że go zapraszają salonowcy szechtery i inne szkodniki, co nie lubią polskości tradycyjnej, patriotycznej i chrześcijańskiej
wstyd że takie czarne owce bywają w stadzie
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.